Zimna fuzja to hipoteza. Nieco więcej niż robocza, jeśli przyjrzeć się podstawom pod nieco szerszym kątem, niż zerowy.
Rzecz w nauce latania w ogóle, ze szczególnym uwzględnieniem sztuki lądowania.
Dlatego nad Nohavicę (nie urodziłam się w jakimś dziwnym mieście przed stu laty :) przedkładam naukę latania wg Toma Petty.
A choć czasami, a nawet często skrzydeł brak, to i tak najważniejsza jest umiejętność lądowania. Choćby topiły się skały i morze płonęło.
Pinolu
Zimna fuzja to hipoteza. Nieco więcej niż robocza, jeśli przyjrzeć się podstawom pod nieco szerszym kątem, niż zerowy.
Rzecz w nauce latania w ogóle, ze szczególnym uwzględnieniem sztuki lądowania.
Dlatego nad Nohavicę (nie urodziłam się w jakimś dziwnym mieście przed stu laty :) przedkładam naukę latania wg Toma Petty.
A choć czasami, a nawet często skrzydeł brak, to i tak najważniejsza jest umiejętność lądowania. Choćby topiły się skały i morze płonęło.
Bardzo pięknie posprzątałaś. Dziękuję.
Magia -- 20.03.2012 - 14:17