Z przykrością stwierdzam, że Budyń przedstawił z księżyca wziętą wersję odejścia z BM24 osób, które później założyły Blogpress. Na potrzeby tego komentarza dodam, że na walnym założycielskim stowarzyszenia byli obecni niemal wszyscy jego inicjatorzy (jedyna nieobecna osoba była “na telefonie”). Formalne funkcje traktowaliśmy (i traktujemy nadal) wyłącznie jako prawny wymóg, chociaż oczywiście każdy z nas wykonuje obowiązki nałożone przez statut. To sprawa bez znaczenia – z wyjątkiem funkcji prezesa dla Maryli i szefa komisji rewizyjnej dla mnie, reszta funkcji była praktycznie losowana (w tym wiceprezesa). Jesteśmy grupą ufających sobie znajomych, a nie korpo.
Dopuszczam, że Budyń, jako osoba przywiązana do formalności (“sąd koleżeński”, “demokratyczne formalne procedury” w redakcji – vide rozpad Blog.media i powstanie Niepoprawnych) nie dopuszcza takiego podejścia (choć jak na ex-punka to dość oryginalne ;). Nie zmienia to faktu, że napisał totalną nieprawdę. Swoją drogą, historia Niepoprawnych pokazała, że sądy, procedury, czy umowy nie zapobiegną problemom, gdy ktoś zadziała w złej wierze lub nie ufa innym.
Podstawą konfliktu była zupełnie inna wizja BM24. Stowarzyszenie jako formalno-prawne zaplecze platformy blogerskiej (późniejsi blogpressowicze) versus stowarzyszenie aktywne w realu z portalem jako medium informującym o jego działalności (aktualne BM24, a właściwie stowarzyszenie od chwili powstania w wyniku głosów większości obecnych na walnym założycielskim). Z obecnej perspektywy dodałbym pewnie jakieś kwestie charakterologiczne i ambicjonalne. Ot i wszystko. Wielka szkoda, że Budyń z nami nie pogadał, skoro zamierzał upublicznić info o pączkowaniu prawicowej blogosfery.
GG
Z przykrością stwierdzam, że Budyń przedstawił z księżyca wziętą wersję odejścia z BM24 osób, które później założyły Blogpress. Na potrzeby tego komentarza dodam, że na walnym założycielskim stowarzyszenia byli obecni niemal wszyscy jego inicjatorzy (jedyna nieobecna osoba była “na telefonie”). Formalne funkcje traktowaliśmy (i traktujemy nadal) wyłącznie jako prawny wymóg, chociaż oczywiście każdy z nas wykonuje obowiązki nałożone przez statut. To sprawa bez znaczenia – z wyjątkiem funkcji prezesa dla Maryli i szefa komisji rewizyjnej dla mnie, reszta funkcji była praktycznie losowana (w tym wiceprezesa). Jesteśmy grupą ufających sobie znajomych, a nie korpo.
Dopuszczam, że Budyń, jako osoba przywiązana do formalności (“sąd koleżeński”, “demokratyczne formalne procedury” w redakcji – vide rozpad Blog.media i powstanie Niepoprawnych) nie dopuszcza takiego podejścia (choć jak na ex-punka to dość oryginalne ;). Nie zmienia to faktu, że napisał totalną nieprawdę. Swoją drogą, historia Niepoprawnych pokazała, że sądy, procedury, czy umowy nie zapobiegną problemom, gdy ktoś zadziała w złej wierze lub nie ufa innym.
Podstawą konfliktu była zupełnie inna wizja BM24. Stowarzyszenie jako formalno-prawne zaplecze platformy blogerskiej (późniejsi blogpressowicze) versus stowarzyszenie aktywne w realu z portalem jako medium informującym o jego działalności (aktualne BM24, a właściwie stowarzyszenie od chwili powstania w wyniku głosów większości obecnych na walnym założycielskim). Z obecnej perspektywy dodałbym pewnie jakieś kwestie charakterologiczne i ambicjonalne. Ot i wszystko. Wielka szkoda, że Budyń z nami nie pogadał, skoro zamierzał upublicznić info o pączkowaniu prawicowej blogosfery.
No i szkoda, że nie wymienił raczej bezprecedensowego sukcesu w polskiej blogosferze odnoszącego się do realu:
http://raportystoczniblogmedia24pl.wordpress.com/
Pzdr.
PS Strasznie dużo literówek w tym doktoracie ;)
Foxx -- 10.01.2014 - 12:29