Warszawa .
Zima. Śnieg. Chłopczyk rzuca śnieżkami. Nagle brzęk tłuczonego szkła.
Wybiega stróż, prawdziwy stróż o surowej minie, i z miotłą goni chłopca.
Chłopiec ucieka przed nim , i myśli :
– Po co ? . Po co mi to wszystko ? . – Po co mi ten cały image dziecka ulicy, śnieżki, koledzy . – Po co ? .
Ja przecież odrobiłem już wszystkie lekcje , i teraz mógłbym leżeć w domu na łóżku , i czytać książkę mego ulubionego pisarza Ernesta Hemingway’a .
Hawana.
Ernest Hemingway siedzi w swym pokoju w ogromnej willi, i dopisujac ostatnie zdanie kolejnego romansu myśli :
– Po co ? . – Po co mi to wszystko ? . O ! Jakże dość już mam tego wszystkiego ! – Tej Kuby, tych plaż, bananów, trzciny cukrowej, upałów i tych ludzi !
A przecież mógłbym być w Paryżu. – Mógłbym ze swoim najlepszym przyjacielem, Andre Maurois, w towarzystwie pięknych , paryskich kurtyzan, popijając poranny aperitif prowadzić dysputy o sensie życia .
Paryż.
Andre Maurois leży w sypialni na ogromnym łożu gładząc kształtne biodro pięknej , ponetnej , szczuplej , dlugooooooonogiej kurtyzany ,
i popijając poranny aperitif myśli : – Po co ? Po co mi to wszystko ? Ten cały Paryż, grubi Francuzi, te tępe jak bure suki kurwy.
Dość mam juz wieży Eiffla z której paryskie golebie sraja mi na głowę ! – Mógłbym przecież być w Warszawie , gdzie mróz, śnieg, siedzieć u mego starego przyjaciela Andrzeja Płatka przy szklance wódki , i dyskutować o sensie życia .
Warszawa.
Zima. Śnieg. Andrzej Płatek w czapce uszance w walonkach z miotłą goni małego chłopca i myśli : – Kurwa ! Jak dogonię, to zajebię gnoja !
Carpe , kurwa , diem .
Warszawa .
Zima. Śnieg. Chłopczyk rzuca śnieżkami. Nagle brzęk tłuczonego szkła.
Wybiega stróż, prawdziwy stróż o surowej minie, i z miotłą goni chłopca.
Chłopiec ucieka przed nim , i myśli :
– Po co ? . Po co mi to wszystko ? . – Po co mi ten cały image dziecka ulicy, śnieżki, koledzy . – Po co ? .
Ja przecież odrobiłem już wszystkie lekcje , i teraz mógłbym leżeć w domu na łóżku , i czytać książkę mego ulubionego pisarza Ernesta Hemingway’a .
Hawana.
Ernest Hemingway siedzi w swym pokoju w ogromnej willi, i dopisujac ostatnie zdanie kolejnego romansu myśli :
– Po co ? . – Po co mi to wszystko ? . O ! Jakże dość już mam tego wszystkiego ! – Tej Kuby, tych plaż, bananów, trzciny cukrowej, upałów i tych ludzi !
A przecież mógłbym być w Paryżu. – Mógłbym ze swoim najlepszym przyjacielem, Andre Maurois, w towarzystwie pięknych , paryskich kurtyzan, popijając poranny aperitif prowadzić dysputy o sensie życia .
Paryż.
Andre Maurois leży w sypialni na ogromnym łożu gładząc kształtne biodro pięknej , ponetnej , szczuplej , dlugooooooonogiej kurtyzany ,
i popijając poranny aperitif myśli : – Po co ? Po co mi to wszystko ? Ten cały Paryż, grubi Francuzi, te tępe jak bure suki kurwy.
Dość mam juz wieży Eiffla z której paryskie golebie sraja mi na głowę ! – Mógłbym przecież być w Warszawie , gdzie mróz, śnieg, siedzieć u mego starego przyjaciela Andrzeja Płatka przy szklance wódki , i dyskutować o sensie życia .
Warszawa.
Zima. Śnieg. Andrzej Płatek w czapce uszance w walonkach z miotłą goni małego chłopca i myśli : – Kurwa ! Jak dogonię, to zajebię gnoja !
Max Otto von Stirlitz .
Ps. Post scriptum .
Max von Stirlitz -- 02.12.2017 - 18:42Muzyczka :
Mary Hopkin – Those Were The Days – 1968
https://www.youtube.com/watch?v=y3KEhWTnWvE&list=RDSx8d—usWKI&index=13