Panika! Córka doktor Ewy zagroziła emigracją w przypadku zwycięstwa PiS. Zięć pani premier, Kanadyjczyk o swojskim imieniu Andriy, ponoć bardzo się ucieszył, bo ostatnio zszarpane nerwy teściowej coraz bardziej dają się rodzinie we znaki i zaproponował nawet, że na tę emigrację mógłby udać się w zasadzie już dziś, bo po co odwlekać nieuchronne, lecz małżonka zapowiedziała, że w razie wyjazdu zabiera ze sobą również mamusię. No tak, w oparach politycznych frustracji doktor Ewy, nawet „Kanada pachnąca żywicą” traci urok. Andriy, chłopie, ogarnij się i jak to powiadają w kręgach zbliżonych do teściowej – „go west”!
*
Histeria! Tomas Lis w wywiadzie dla „Wyborczej” lamentuje, że PiS odbierze mu Polskę. Nie wiem jak Państwo, ale ja gorąco kibicuję medialnej aktywności pana Tomasza – jeszcze trochę takich wynurzeń czynionych z pozycji właściciela III RP, a ludzie sami „temi rencyma” oderwą was od koryta.
*
Wypowiedzi zarówno premierczykowianeczki jak i pana Tomasza przypomniały mi wpis internetowy Poli Lis, która kilka miesięcy temu w przypływie szczerości wyznała, iż jej zdaniem nie ma tu miejsca na obiektywizm, bo toczy się wojna o przetrwanie. Najwyraźniej ci ludzie tak zrośli się ze swym statusem klasy uprzywilejowanej, że zwyczajnie nie wyobrażają sobie funkcjonowania między gminem. Ten dojmujący lęk przed deklasacją jest zresztą cechą wspólną tych, co – mówiąc Tuwimem – „mieszkają dziś w pałacach, a srać chodzili pod chałupę”. Albowiem gmin śmierdzi wódką i cebulą, zagłuszając kwietne odory resortowej progenitury dla której dobrostanu urządzano „ten kraj” przy Okrągłym Stole.
*
My tu się podniecaliśmy jak głupi nic nie znaczącym wystąpieniem prezydenta Dudy w ONZ, a wszak mieliśmy prawdziwy międzynarodowy sukces. Komorowski i „Waleza” wypromowali w Stanach kantor „cinkciarz.pl”. Cóż, przypomnę tylko, że gdzie cinkciarze, tam są i esbecy, co idealnie harmonizuje z zaszłościami „Bolesława” oraz inklinacjami Bronka do wojskowej bezpieki. Chociaż może to i lepiej, że nasz narodowy Bul wybrał się do Kolumbowej Hameryki – w Warszawie trwa bowiem Konkurs Chopinowski. Jeszcze wpadłoby mu do głowy uświetnić występy przemową o armatach ukrytych w krzakach, a konkurs znowu wygrałby jakiś Rusek… Masz rację Bronek – siedź w tym Chicago i pooglądaj se koszykówkę. Działonowy Chopin i jego armaty poczekają.
*
Złe języki doniosły, że „Misiek” Kamiński spala się w ogniu kampanii do tego stopnia, że już od wczesnych godzin musi koić skołatane nerwy browarem i gorzałą. Tym samym wyjaśniło się dlaczego doktor Ewa zataczała się na czerwonym dywanie podczas słynnej wizyty w Berlinie. Kobiecina była tak stremowana wizją spotkania z Cesarzową Angelą, że golnęła sobie dla kurażu z piersiówki Kamińskiego – a że głowa słabsza, niż u dążącego do przejścia na alkoholowe zawodowstwo Miśka, to i nóżki jej się rozjechały. Na szczęście Angela wzięła doktor Ewę pod mankiet i odprowadziła na wytrzeźwiałkę.
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
„Pod-Grzybki” opublikowane w tygodniku „Polska Niepodległa” nr 41 (21-27.10.2015)
komentarze
Panie Piotrze!
Miło się to czyta.
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 24.10.2015 - 23:12@JM
No i fajno :)
pozdrawiam
Gadający Grzyb
Gadający Grzyb -- 29.10.2015 - 19:31