Piechniczek dla mnie nie istnieje – powiedział w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego Leo Beenhakker. Wcześniej udawał, że Piechniczka nie zna. A kto to jest? – pytał. Abstrahując od tego ile razy Piechniczek zaczepiał Beenhakera, ile przy kominku naopowiadał dyrdymałów
i czy prawdą jest, jak chce Wojtek Kowalczyk, że Piechniczek nie potrafi nawet zrobić dobrej rozgrzewki – to pewne rzeczy wciąż warto przypominać. Trener Piechniczek dotarł do półfinału Mistrzostw Świata. Leo Bennehkakker na żadnym z Mundialu nie potrafił nawet wygrać meczu.
Krzysztof Kłopotowski opisując w weekendowym wydaniu Rzepy dokumentalny film
o Januszu Głowackim napisał:
“Ocenę prozy Janusza Głowackiego zostawiam wyższym instancjom. Interesuje mnie tylko zjawisko „Głowacki”, czyli samouwielbienie w nim tego towarzystwa, powody autoironii, skrywanie światopoglądu jakby ze wstydu, że ma się jeszcze zasady. Są w tym filmie ślady, po których reżyser nie poszedł z lęku lub ślepoty. Mieszkanie matki pisarza znajduje się na Mariensztacie. Czy dostała je z przydziału jako przodownica pracy we wczesnych latach 1950? Czy była przodującą redaktorką? Jak się miała wtedy inna inteligencja, już wybita lub przeznaczona na wyniszczenie? Cóż za nietaktowne pytania, ale to druga strona tego lśniącego medalu. Pani Głowacka była zapewne kobietą zacną, lecz należała do warstwy o którą tu chodzi. Pisarz opowiada, jak wybrał się z amerykańskim korespondentem do Spatifu, gdzie chciał się”. przysiąść do stolika Janusza Minkiewicza, ale usłyszał „skoro Amerykanin nie przyszedł w 1945, to niech teraz spierdala”. Skąd tyle goryczy w dowcipnisiu, czyżby z powodu układania propagandowych wierszyków za mieszkanie na Starówce, wódkę i kotlet?”
Gdy bloger Chevalier des Arts spytał Krzysztofa Kłopotowskiego o jego przeszłość, ten mu odpowiedział. Ale nie napisał nic o swojej matce, ojcu, kuzynach czy teściowej. Może dlatego że Chevalier nie zwykła pytać o dziadków w Wehrmachcie ani o Żydów w rodzinie.
Mówi się, że dawnymi czasy chamstwa było mniej. Że ludzie byli bardziej honorowi, potrafili trzymać fason, że była kindersztuba. Czytając przedwojenne wspomnienia i patrząc na dzisiejszych starszych Panów, wciąż wydaje mi się, że jest w tym wiele przesady.
Chamów w tym kraju zawsze było pełno, choć fakt, nie zawsze ich puszczali do gazet.
komentarze
E tam, ja myślałem
że o Kabarecie Starszych Panów będzie:)
A Kłopotowski wpisuje się po prostu w trynd śledzenia i wyszukiwania szczegółów z życia przodków, co PIS zapoczątkował.
Jakis sukces więc się im udało odnieść:)
pzdr
grześ -- 13.12.2008 - 14:58