“Współczuję wszystkim. Nie wierzę w zło. Wierzę w nieszczęście. Olbrzymie, niesamowite, porażające nieszczęście, które niszczy ludzi, ale zawsze można im choć trochę pomóc w ocaleniu człowieczeństwa.”
poznać Go osobiście, niestety, ale wg tego co wiem, uważam, że to DOBRY CZŁOWIEK po prostu był....mnie osobiście również żal, że nie ma GO już wśród nas
sobie 50 numerów ,,Zeszytów Literackich”, większość pobieznie przejrzałem, numer poświęcony Kuroniowi przeczytałem w całości, z wielką ciekawością, zapałem, wzruszeniem.
Taki bohater romantyczny ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Dobrze, że przypomniałeś, jutro może poczytam jeszcze o nim raz ,,ZL”, bo warto.
Wkleję tu – jako mój komentarz – tekścik, który nie poszedł kiedys na stronie internetowej Obywatela. To był wrzesień 2006 dwa lata z kawałkiem po śmierci Kuronia, Roman Giertych wyciągnał swoje rewelacje, że Jacek negocjował z SB.
W gazetach wojna o Jacka Kuronia.
I ci, którzy go bronią, i ci, którzy na niego plują
są podobnie zacietrzewieni.
Jedni krzyczą, że Kuroń był święty, a ci co tego nie widzą to szuje.
Drudzy krzyczą, że sami są święci, a szujami są ci, co nie widzą akurat tego.
Co by mógł zrobić Pan Jacek gdyby to widział? Gdybyśmy siedzieli w jego żoliborskim mieszkaniu gdzie kotłowały się przez niemal trzydzieści lat gromady młodych ludzi, które chciały zmieniać swój świat. Czyli Polskę.
Czy powiedziałby do mnie swoich chrapliwym głosem: córeczko, daj spokój, nie przejmuj się aż tak.?
Czy powiedziałby: córeczko, świat jest takim miejscem, gdzie musimy się pomieścić wszyscy: i mohery i aksamity, i Kuronie i Giertychy i Dalajlamy i Papieże. No to po co na siebie pluć nawzajem?
Jak o Panu Jacku myślę, to przychodzi mi do głowy lecąca przez kosmiczną przestrzeń strzała, co oświetla ludziom drogę. Czasem oświetli nie ten kawałek co trzeba ale generalnie – jest znakiem, że wszyscy jesteśmy wielcy. I że żyjemy na tym samym świecie.
Wysiadł mi kręgosłup, nie pójdę w niedzielę na warszawskie Powązki żeby zapalić świeczkę na jego grobie. Ale mam Jacka w sercu. Całkiem niezłe miejsce.
ano był i imponuje w nim to, że był samokrytyczny, przecież w sumie swą role i rolę w ogóle dawnej opozycji demokratycznej w III RP oceniał negatywnie, że za mało zrobili, że nie zpaobiegli biedzie, rozwarstwieniu społecznemu itd. choć mieli władzę.
Pamiętam, że czułam się zawstydzona czytaniem tak intymnych listów. W świetle tej bezgranicznej i bez wątpienia prawdziwej czułości zazdrość ma prawo się pojawić.
Taka właśnie jak Pani pisze – w dobrym sensie i bez zawiści.
czytałem te listy, to zastanawiałem się jak ja bym się czuł w takiej izolacji od bliskich (na szczęście nie ma ich zbyt wielu)... i doszedłem do wniosku, że chyba bym się pod tą celą powiesił...
I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave
komentarze
miałem okazję być na
dwóch spotkaniach z Kuroniem. to był chyba jedyny polityk, którego szanuję.
I’d rather be a free man in my grave
Docent Stopczyk -- 17.06.2008 - 19:38Than living as a puppet or a slave
nie miałam okazji by
poznać Go osobiście, niestety, ale wg tego co wiem, uważam, że to DOBRY CZŁOWIEK po prostu był....mnie osobiście również żal, że nie ma GO już wśród nas
arundati.roy -- 17.06.2008 - 20:13"to DOBRY CZŁOWIEK po prostu był"
też tak uważam
I’d rather be a free man in my grave
Docent Stopczyk -- 17.06.2008 - 20:16Than living as a puppet or a slave
Nie tak dawno zamówiłem
sobie 50 numerów ,,Zeszytów Literackich”, większość pobieznie przejrzałem, numer poświęcony Kuroniowi przeczytałem w całości, z wielką ciekawością, zapałem, wzruszeniem.
Taki bohater romantyczny ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Dobrze, że przypomniałeś, jutro może poczytam jeszcze o nim raz ,,ZL”, bo warto.
Pozdrówka.
grześ -- 17.06.2008 - 23:59Mad Dogu,
Wkleję tu – jako mój komentarz – tekścik, który nie poszedł kiedys na stronie internetowej Obywatela. To był wrzesień 2006 dwa lata z kawałkiem po śmierci Kuronia, Roman Giertych wyciągnał swoje rewelacje, że Jacek negocjował z SB.
W gazetach wojna o Jacka Kuronia.
I ci, którzy go bronią, i ci, którzy na niego plują
są podobnie zacietrzewieni.
Jedni krzyczą, że Kuroń był święty, a ci co tego nie widzą to szuje.
Drudzy krzyczą, że sami są święci, a szujami są ci, co nie widzą akurat tego.
Co by mógł zrobić Pan Jacek gdyby to widział? Gdybyśmy siedzieli w jego żoliborskim mieszkaniu gdzie kotłowały się przez niemal trzydzieści lat gromady młodych ludzi, które chciały zmieniać swój świat. Czyli Polskę.
Czy powiedziałby do mnie swoich chrapliwym głosem: córeczko, daj spokój, nie przejmuj się aż tak.?
Czy powiedziałby: córeczko, świat jest takim miejscem, gdzie musimy się pomieścić wszyscy: i mohery i aksamity, i Kuronie i Giertychy i Dalajlamy i Papieże. No to po co na siebie pluć nawzajem?
Jak o Panu Jacku myślę, to przychodzi mi do głowy lecąca przez kosmiczną przestrzeń strzała, co oświetla ludziom drogę. Czasem oświetli nie ten kawałek co trzeba ale generalnie – jest znakiem, że wszyscy jesteśmy wielcy. I że żyjemy na tym samym świecie.
Wysiadł mi kręgosłup, nie pójdę w niedzielę na warszawskie Powązki żeby zapalić świeczkę na jego grobie. Ale mam Jacka w sercu. Całkiem niezłe miejsce.
***
pozdrowienia
Anna Mieszczanek -- 17.06.2008 - 23:31Anno,
mądrze, no i pięknie.
Pozdrówka.
grześ -- 17.06.2008 - 23:38grześ
no, dzięki.
Anna Mieszczanek -- 17.06.2008 - 23:44Anno
szkoda tego tekstu ale dobrze że chociaz ujrzał światło dzienne
(choć nocka już w najlepsze)
pozdrawiam
max -- 17.06.2008 - 23:46Prezes , Traktor, Redaktor
Jakiś czas temu
Na stronie Jacka Kuronia czytałam listy jakie pisali do siebie z Gają.
Piękne, wzruszające i przejmujące. Niezwykłe.
Nadal tam są...
http://www.kuron.pl/jacekigaja_cz3.html
Gretchen -- 17.06.2008 - 23:57Pani Anno
Bardzo piękne słowa.
Potrzebne.
Nocą takie słowa czyta się wyraźniej…
Gretchen -- 17.06.2008 - 23:59To jest właśnie określenie klucz:
Bo to dobry człowiek był
Human Bazooka
Mad Dog -- 18.06.2008 - 16:05Mad,
ano był i imponuje w nim to, że był samokrytyczny, przecież w sumie swą role i rolę w ogóle dawnej opozycji demokratycznej w III RP oceniał negatywnie, że za mało zrobili, że nie zpaobiegli biedzie, rozwarstwieniu społecznemu itd. choć mieli władzę.
Pozdrówka.
grześ -- 18.06.2008 - 16:18mogę tylko powtórzyć
młodym ludziom , co może wydać się dziwnym, afektowanym ale bardzo mi brakuje w przestrzeni tzw publicznej LUDZI formatu Jacka Kuronia
arundati.roy -- 18.06.2008 - 18:17pozdrawiam
Też je czytałam kiedyś i teraz znów-dzięki za link
i zazdrościłam ale w dobrym sensie tego słowa tzn bez zawiści, wiem to brzmi dziwnie, ale Pani to na pewno zrozumie
arundati.roy -- 18.06.2008 - 18:25pozdrawiam
Pani arundati.roy
rozumiem…
Pamiętam, że czułam się zawstydzona czytaniem tak intymnych listów. W świetle tej bezgranicznej i bez wątpienia prawdziwej czułości zazdrość ma prawo się pojawić.
Taka właśnie jak Pani pisze – w dobrym sensie i bez zawiści.
Pozdrawiam ciepło i nostalgicznie
Gretchen -- 18.06.2008 - 21:23@
Gretchen, max – dzieki za dobre słowo.
A Mad Dogowi dzieki za przypomnienie tej rocznicy, bo w całym naszym zgiełku powszednim mogla umknac.
zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...
Anna Mieszczanek -- 18.06.2008 - 22:54kiedy, chyba w Karcie,
czytałem te listy, to zastanawiałem się jak ja bym się czuł w takiej izolacji od bliskich (na szczęście nie ma ich zbyt wielu)... i doszedłem do wniosku, że chyba bym się pod tą celą powiesił...
I’d rather be a free man in my grave
Docent Stopczyk -- 29.06.2008 - 23:00Than living as a puppet or a slave