Brrrrum, bruuuuum! (aktualizowane)

Nooo, teraz to płyniemy, bo kompletnie nie wiem, w którym kierunku poleci wpis. To znaczy wiem, jak chciałbym zacząć, w mordę misia, ale gdzie to pójdzie, brrrum- nie wiem!

Za to wieczorkiem wrzucę kurna kwiatuszek druguni odcineniuniek słowniczka polsko czesiowego, brrrruuuum! Wiem, głupi jestem, pozostałość po udarze.

Albo arbuzie, którym poprawiliśmy dwulitrowe lody waniliowo czekoladkówkowo niuniunie, czyli takie, jak kwiatuszek- truskawkowe. O w mordę mać! I jeśli potem poprawisz to czereśniami, ale takimi mniamuśmymi, oooooooooooo!- no, to wiesz, jest bosko brrrrrrum!

A były pysznusie, takie ciemne, aż granatowe, takie no twardusie jak cycuszek jednej pani, i miąższ miały ohoho! hoho! Nie, nie mikołajusiowy. Hoho to się mówi tak o.

Czekajcie, zaraz wrócę, tylko coś lubińskiego do fotosika wrzucę, ok? No.

No dobra, nieważne, coś mi nie chcę fotosik się fotosikować, więc fakhem.

Bydzie potem. Ale co to ja miałem sobie przypomnieć. No tak. Dopiero, gdy obejrzałem kablówę-ę-ę, przypomniałem sobie, że wczoraj miałem. Ale zanim to przed nim, czy tam po nim, dobra nieważne.

Powiem, póki mi się w zwoju trzyma: no chciałem powiedzieć, tak na kanwie tej kablówki, że wyrobili się skubańkońcówki. To znaczy, nie że są przechuj, czy coś, bo na to trzeba zasłużyć, nie- no ale są coraz lepsi. Na tle tego, co sami prezentowali jakiś czas temu, noooo, to jest zayebiastschy postęp, by nie powiedzieć występ. Byli taką bananową telewizją, że normalnie jak się oglądało te ich wiadomości, to z głośników normalnie czuć było, jak prowadzącemu, czy tam prowadzącej śmierdzi spod pach. Powaga.

Tak to generalnie wyglądało.
Ale jest lepiej.
Ładna prowadząca z ładnym cyckiem i buzią, wyraźnie mówiącą. Choć tak między nami, to jak ktoś ma ładny cycek, to i się na dykcję przestaje zwracać, taka karma męska no.

Dobra, ale poważnie dziewczę jest ładne, sympatyczne i sprawia, że widz nie nie zmienia wkurwiony programiku.

Czekajcie, może uda mi się z tym fotosikiem.

No tak, i tak wrzuciłem nie to zdjęciunio, które chciałem. Ale dobra, niech będzie, to powiem o nim, a potem wrócę do cycunia, pardąsik, do tematu.

darmowy hosting obrazków

To jest Gwarek, nie. To znaczy i jest i nie jest. Bo to jest trochę tak, że z Gwara został jeno budynek i wspomnienia ludzi, którzy jakoś styknęli się z tym przybytkiem seksu i biznesu.

Gwarek to była remiza. Ale to nieważne, ponieważ tego nie pamiętam. Pamiętam, jak remiza była Gwarkiem. Należącym do PSS “Społem”. I lało się tam piwo, wódka i woda zwykła. Ale była też galareta. I pierogi też. Śledź co to ruszał się. Bigosina. Pyzy też były. Takie typowe żarcie pod alkohol, no przecież sami wiecie.

Gdy ruszył wolny rynek i można było mówić, że Wałęsa to cienki bolek, a demokracja to chuj, choć tylko dzięki niej można było tak twierdzić- to wtedy do Gwara trafiła Hameryka, panie. I w karcie dań pojawił się hamburger dla chamów i frytki potrójnie przypalane. W sumie hamburger był nim tylko z nazwy. No dobra, kotlet mielony w bułce przebity liściem sałaty był smaczny. Jak zagrycha.

Potem jakoś toto się oklapło, lokal pustoszał, w większości przychodziły tam takie sikuleńki. Zarządca nie miał nic przeciwko, bo przecież żul tyż musi gdzieś zostawić papu.

Mnie to tam w sumie wisiało, bo tak, więc nie widziałem w tym żadnej tragedii, po prostu zarządca samo sobie bacik szykowało, ale co to, moja sprawa?

Był też w Gwarze epizod łubudu, czyli okres grania na żywo. Wieczorami. Schodzili się ludzie i ludziki. Pili, jedli, przeżywali, rozmawiali, bzykali się, brali w ryj albo dawali, poznawali się, zakochiwali, wpadali w trans. Był to epizodzik, a szkoda, bo gdyby osadziło się toto w lubińskim zaduchu, mogło powstać coś pięknego. No nic. Epizod skończył się.

A Społem postanowiło zarobić i to raczej w dość niejasnych okolicznościach, bo rachu ciachu Gwarek poszedł do kupca. I od lat, ilu, to nawet nie znaju, jest pusty. Podobno dlatego, że katabas kościoła stojącego po drugiej stronie ulicy nie chce sprzedaży alkoholu niedaleko jego agencji tfu tfu psiekrwie. No wcześniej mu to nie przeszkadzało, ale dobra, niech mu będzie kij mu w oko. Jak dla mnie to czarnuch chce po prostu kasy i tyle.

No i Gwarek stoi. A interes leży.

Dobra, ten, znikam na dwie godziny, nie.

No i zmieniły się te dwie godziny w chyba dwa dni, heh

Grzesiu to mnie normalnie zapierdoluszka, khem khem. Razik, za te zdrobnieniunia, dwa, za przerweskę.

A u mnie zaszły bardzo duże zmiany, bo piszę z nowej klawiaszkatury i mi jeszcze dziwnie palcy śmigaten. Trzeba będzie się przyzwyczaić.

W każdym razie trzeba mi wrócić do tego, o czym miałem napisać, a mi uciekło, znaczy nie uciekło, jeno troszkę przekładałem. A rzecz jest banalna.

Chodzi mi o to, że troszku napaliłem się, że pójdę na trzeci w historii występ lubińskiego Kabaretu Szemranego. Zwłaszcza, że powstało toto poza oficjalnymi strukturami Lubina. A już wiecie na jakiego zasadzie takowa funkcjonuje- o ile cię boss nie polubi, to choćbyś stanął na fiucie, nie przebijesz się i musisz iść w zaparte na własny rachunek. Generalnie na starcie masz przechlapane, bo jeśli w odpowiednio krótkim czasie nie uda ci się zdobyć pomocy ludzi, którzy mają dostęp do lokalu, kserko itp. masz dup. Bo przecież ile można ciągnąć za własne papu. A taka miejska instytuta-prostytuta nic nie musi. Pardąsik, musi wyłudzać kasę z budżetu miasta. No.

Dobra, co tam z gorzkimi żalami, wracamy do kabaretu. Okazuje się, że niejaki Tadeo Stojek, co to swego czasu próbował uruchomić i miejską gazetę i prywatny dom kultury, a przez pewien czas prowadził kabaret z jednym dziadziem w lokalnej knajpie, potem cośtam robił w regionalnej telewizji, zanim ta zmieniła się w szmaciarnię i tak jej zostało- ale nie mówię o tej, o której wyżej mówiłem, to inna para kaloszy, takich lewych, szmaciarskich, do wynajęcia. Ale o nich innym razem, ehheheheh, bo znowu wąteczek luzam.

No i ten Stojek co próbował coś zrobić, dostawał w łeb. Ale tak wiecie, w ten sposobik, żeby nie tylko on dał sobie spokój, ale miało mieć to aspekt wychowawczy i profilaktyczny. Krótko mówiąc chodziło też o to, by następni, którzy chcą coś stworzyć na własną rękę pomyśleli tysiąc razy, zanim to zrobią. I Stojek wyjechał. Okazało się, że w nowym otoczeniu faciu rozkwita.

Jednak nie da się wykorzenić lokalnego patriotyzmu, choć próbuje się. I gościuniu wrócił. I uruchomił fajne rzeczy dla lubińskich gówniarzy, którzy chcą tworzyć, a nie być bezmyślną masą. I zaczęło się. Oderwany od lokalnej prostytuty Kabaret Szemrany, który tworzy w lokalnej knajpie przekształcanej stopniowo w offowy ośrodek kultury. Zresztą są i inne inicjatywy gościa, ale nie będę się teraz tym podniecał, bo nie o tym dziś popierdywam sobie.

W każdym razie cieszy mnie to cholernie, bo okazuje się, że można. I ponoć jest to ciekawe. I są tam ponoć ładne dziewczyny, co jest dla mnie największym magnesem.

Ale wracam, bo niedokończone się zrobiło

W sumie och och och bimbaski jest dużo prawdy w tym, że pisanie zależy od dnia, albo nocy. No bo tak, ten dopisek urwisek wyszedł mi taki trochę niebojowy, taki jak spod ziemi ę ę ę, a toto pierwsioto było bardziej takie udarowe. Tylko żebyście mi nie pomyśleheheheli, że ta forma to pozostałość po ubiegłotygodniowym porażeniu słonecznikowym. No dobra bobra, niechaj i tak będzie. A ja, żyd parchaty, jak to żartem???? powiedział Władziu mogę być i porażony. A wina to żydowskiej masonerii, żem dziś bez foremki. Ale głupoty gadam, co?

Dobra, kończę, bo przejdzie na was.

Póki co myślę nad fotoblogiem, baj bimbaski.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Dwie godziny już mijają zaraz:)

A wogóle treść twojego wpisu jak treśc, ale ta forma”)
Pod wrażeniem żem.
Katujesz tymi zdrobnieniami i katujesz.
Chyba specjalnie, bym się wkurzał.
Ale fajny styl ci się ostatnio wytworzył, dawniej jakoś inaczej pisałeś albo mam takie wrażenie, że to inaczej było.

pzdr


Kurczę, zaspałem, no

I zasnąłem już o 21.30. Tak, że dwie godziny miną dopiero dziś po południu, heh.

Human Bazooka


Aha,

spoko, i tak poczytam dopiero wieczorem późnym pewnie, bo znikam zaraz.

pzdr


Grzesiu

A teraz, gdy jest rozwniunio, też ledwoś żywutki?
:-D

Human Bazooka


Hm,

,,popierdywam”, ,,luzam” wąteczek?

Widzę, że coraz gorzej z tobą:)
A w realu tyż tak gadasz jak piszesz, tymi, wszystkimi zdrobnieniami itd

Pozdrówka.


No coś ty!

To pozostałość po piątkowym udarze:-D

Human Bazooka


Ej, Mad,

w ostatnim fragmencie to już odpłynąłeś zupełnie.
masakra.
idem sobie, bo się hermetyczny zaczynasz robić ui te twoje teksty.
Niczym Jakiś Dzojs (nie mylić z dżojstickiem) czy jakoś tak:)

pzdr


He he

Brrrrruuuum!!!!

:-D

Human Bazooka


Jak widzisz drogi Madzie,

tylko prof. dr. hab. rehab. Grześ miał siłę zmierzyć się z postmaddyzmem.
My, robaczki siedziem cicho i patrzem w osłupieniu…

Zawsze można się czegoś nauczyć;-)


Merlocie

Uha uha! Ha ha ha!

W sumie to już sam nie wiem, co to jest;-D

Human Bazooka


Postmaddyzm,

no, no, Mad już klasykiem widzę.
A raczej sobie bredzem niz siem z czymkolwiek mierzę.

Pozdrówka.


Subskrybuj zawartość