Już za kilkadziesiąt dni (1 maja) rozpocznie się w Szanghaju Światowa Wystawa EXPO. Jak to zwykle przy okazji tego rodzaju wydarzeń bywa i tym razem wystawę promuje oficjalna maskotka – czas więc ją przybliżyć :-)
HaiBao, bo tak też się owo niebieskie coś nazywa, jest wybrańcem spośród ponad 26 tysięcy nadesłanych na konkurs projektów.
Co oznacza imię ‘Haibao’? Można je tłumaczyć na dwa sposoby – w zależności od tego, kto tłumaczy i na co kładzie większy nacisk. Więc z jednej strony ‘HaiBao’ może oznaczać skarb morza/oceanu, z drugiej zaś strony – skarb Szanghaju.
Kształtem przypomina chiński znak ‘ren’ 人 (człowiek, ludzie, ludzkość) – jeśli się przyjrzeć, to da się odszukać zarys tego znaku wpisany w HaiBao. Kolor – niebieski, nawiązuje do oceanu. Nie bez kozery odwołanie do natury, bo tematem przewodnim tegorocznej wystawy jest hasło “Better City, Better Life” Lepsze miasto, lepsze życie.
Odwołanie do chińskich znaków mamy także i w oficjalnym logo wystawy:
Otóż ten zielony symbol, wyglądający jak trzy postacie (zapewne chińska rodzina o modelu 2+1 ;-) ) jest także nawiązaniem do chińskiego znaku ‘shi’ 世 (świat). Bo też dla kogo, jak nie dla świata ma być to lepsze miasto, lepsze życie?
Powróćmy jeszcze na chwilę do postaci HaiBao. Otóż okazuje się, że postać łudząco podobna do bohatera dzisiejszego wpisu już funkcjonuje w świadomości ludzi – a przynajmniej Amerykanów.Czyż bowiem HaiBao nie jest podobny do niejakiego Gumby’iego, bohatera z amerykańskiej bajki?
Nasuwa się oczywiście pytanie, która postać jest bardziej znana? Zapewne każdy, kto na przestrzeni ostatnich dwóch lat miał okazję być w Szanghaju, spotkał się z HaiBao, który to pojawia się niemal wszędzie.Przez ‘niemal wszędzie’ mam na myśli, że jest niewiele miejsc w Szanghaju, gdzie tego niebieskiego kolegi nie uświadczymy. Z moich ciekawszych spotkań z HaiBao mogę wymienić zeszłoroczną wizytę w poważnym chińskim urzędzie.
Haibao w wersji japońskiej oraz hiszpańskiej :-)
Otóż wypełniając pewien formularz, przyszło mi to robić w towarzystwie spogladającego na mnie HaiBao w stroju… Elvisa Presleya. Jeszcze tylko brakowało, żeby król Rock’n‘Roll’a zaczał mi śpiewać “Love me tender, love me sweet, never let me go…”
Choć spoglądając z perspektywy czasu – byłby to całkiem miły akcent :-)
komentarze
Zajobiste:)
znaczy ciekawy i dobry tekst (jak zwykle) i ta maskotka też mi się podoba.
A w urzędzie to chyba takie akcenty pomagają, powodując lepsza atmosferę, tak sobie to wyobrażam przynajmniej.
Pozdrówka.
grześ -- 17.03.2010 - 06:45Grzesiu
dzieki za mile slowo!
Zas co do urzedow – akurat ten niebieski pluszak to mnie rozpraszal, a formularz wypelnialem po chinsku (mozna bylo po angielsku, ale lepiej sie potem z urzednikami rozmawia, jak widza, ze w ich jezyku sie komunikujesz) :-)
Pozdrawiam!
Zapiski z Państwa Środka -- 17.03.2010 - 06:51Super!
Ten niebieski to mi przypomina mojego kumpla, Trolla Zdalnie Sterowanego.
Trochę mi go już brakuje zresztą...
merlot -- 17.03.2010 - 08:45Poczułem, że wpadłem do środka bajki.
Ładne te znaki i figurki z Państwa Środka.
Pozdrawiam
Synergie -- 17.03.2010 - 08:51Proszę, proszę...
Okazuje się, że “chińszczyznę” też da się zrozumieć !
:)
dorcia blee -- 17.03.2010 - 09:05Pozdro
Komentarzem:
Panie Merlocie
nic mi nie wiadomo o podobieństwie Trolla Zdalnie Sterowanego do Haibao – ale w końcu coś mogło umknąć mojej uwadze ;-)
Synergie
Ja już chyba jestem uprzedzony do Haibao, bo za ładnego go nie uważam – ale to pewnie przez to, że boję się nawet już lodówkę otworzyć :-)
Dorcia Blee
Jak najbardziej da się zrozumieć – czasami nawet z większą łatwościa niż całą masę innych rzeczy
Pozdrawiam!
Zapiski z Państwa Środka -- 17.03.2010 - 09:29