Peter Kadhammar nie jest członkiem PIS, pracownikiem IPNu, czy chociażby współpracownikiem Lecha Kaczyńskiego. Peter Kadhammar jest Szwedem, autorem książki pt. „Fru Anna och Generalen” (Pani Anna i Generał), wydanej w tym roku przez wydawnictwo Bonniers (największe wydawnictwo w Szwecji).
Książka, jak nazwa wskazuje poświęcona jest Annie Walentynowicz, ale nie tylko. Przygotowując książkę, autor odbył parogodzinne rozmowy zarówno z samą główną bohaterką, p. Gwiazdami, jak i ludźmi ze strony przeciwnej – gen. Jaruzelskim, czy Kiszczakiem. Rozmawiał nawet z córką gen. Jaruzelskiego i córką Jerzego Urbana.
Jedne rozmowy wspomina bardziej pozytywnie (np. z Anną Walnetynowicz, p. Gwizadami, Henrykiem Wujcem, a także wspomnianą córką Jerzego Urbana) inne trochę mniej (choć nawet wywiady z Kiszczakiem i Jaruzelskim przebiegały w miłej atmosferze), ale z nikim rozmowa nie wyglądała tak jak z Lechem Wałęsą – najważniejszym bohaterem tamtych czasów, a przebieg tej rozmowy jest doprawdy fascynujący.
Na potrzeby wpisu dokonałem szybkiego tłumaczenia z j. szwedzkiego początku rozdziału „Mannen med den gyllene tungan” („Człowiek ze złotym językiem”):
„Z kilkuminutowym wyprzedzeniem przybywam na umówiony wywiad. W przedpokoju, pod skośnym dachem, siedzi sekretarka, uprzejma acz nerwowa, tak jakby niepokoiła się tym jak upłynie to spotkanie. Daje mi broszurę, „Instytut Lecha Wałęsy”, której pierwsza strona przyozdobiona jest obrazem przedstawiającym Wałęsę w mikrofonem w ręce. Po kilku minutach wprowadza mnie ona do jego biura. To duży, zimny pokój bez dywanów. Kilka kwiatów w doniczkach stoi na podłodze. Wałęsa siedzi za biurkiem, lekko na prawo, i wpatruje się w ekran komputera. Światło słoneczne pada przez okno na jego plecy. Podbródek opiera się na lewej ręce. Wydaje mi się, że ogląda on jakieś nagrane wiadomości. Wygląda tak jak na tysiącu zdjęć, tylko wąsy i włosy mu wybielały, a on stał się gruby. Nie podnosi wzroku znad monitora, w ogóle mnie nie zauważa.
Po lewej stronie stoją sofy wykonane z czarnej skóry. Sekretarka prowadzi mnie do nich i wskazuje na fotel: „Tam siedzi Prezydent”.
Siadam na sofie i czekam. Po chwili Wałęsa wstaje. Ma na sobie czarną skórzaną kamizelkę, czarną koszulę, szare spodnie. Idzie przez pokój i mówi „pierwsze pytanie”, zanim jeszcze usiadł w fotelu. Nie podaje mi ręki. Zaczynam od podziękowania za to, że mnie przyjął. Podnosi prawą rękę jako taki znak „stop”. „Jeszcze zobaczymy czy będzie za co dziękować”.
Wchodzi sekretarka i stawia filiżankę kawy przed Wałęsą. Nikt nie pyta mnie czy może ja być czegoś sobie życzył. Wałęsa pochyla się i smakuje ją ostrożnie.” (s.163-164)
Dalej tekst jest poświęcony temu co mówił Wałęsa – o Sierpniu, oskarżeniach Walentynowicz, prezydenturze itd.
Na koniec Wałęsa wskazał Kadhammarowi miejsce przy biblioteczce przed którym zostało zrobione zdjęcie autora z były Prezydentem RP.
Jeszcze raz podkreślam, autor wspomnianej książki, odbył wielogodzinne rozmowy z przedstawicielami obu stron ówczesnej sceny politycznej i tylko Wałęsa przyjął go w taki sposób. Sposób, który moim zdaniem nie wymaga jakiegoś większego komentarza. No, może poza takim, że przez 5 lat naszym prezydentem był facet, któremu ewidentnie brak elementarnych zasad dobrego wychowania. Dotychczas myślałem, że jego odzywki w kierunku przeciwników politycznych to jedynie sposób uprawiania polityki. Teraz widzę, że to po prostu jego sposób bycia, prawdopodobnie jedyny jaki zna. Sposób, który przez większość ludzi nazywany jest chamstwem.
social.
PS
A jeszcze inną sprawą jest kwestia tego, kto nam w Europie przynosi więcej wstydu – małe i nikomu nieznane Kaczory, czy może zachowujący się jak primadonna bohater buntu robotniczego, będący „najbardziej rozpoznawanym na świecie polskim znakiem firmowym” (tak niektórzy mówią).
Peter Kadhammar, „Fru Anna och Generalen”, Albert Bonnier Forlag, 2009
komentarze
Panie Socjalu!
Przedstawił Pan coś, co niby wszyscy już wiedzą, ale nadal budzi zdumienie, że tak daliśmy się przerobić byle Bolkowi.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 07.08.2009 - 08:55@Autor
Ale powiedzmy sobie szczerze – czy ktoś kiedykolwiek zaprzeczał, że Wałęsa to cham i prostak? Wszyscy o tym wiedzą, chociaż ze względu na krajowy PR może nie należy o tym głośno mówić.
Proste.
Zbigniew P. Szczęsny -- 07.08.2009 - 12:22Socialu,
przypomniał mi się błyskotliwy argument, którym posłużył się pan minister Andrzej Zakrzewski (z gabinetu L.Wałęsy), odpierający zarzut, że nie może być prezydentem Polski osoba nie znająca żadnego słowa w języku obcym:
Akurat w tym wypadku to ogromna zaleta! :)
Zawsze twierdziłem, że pan Zbigniew P. Szczęsny jest tylko nieudolnym propagandzistą, a nie żadnym blogerem, dowodów na to dostarcza co chwilę...:)
Pozdrawiam serdecznie
yassa -- 07.08.2009 - 15:28