Se czasem posłucham...

Se czasem posłucham...

...B.B.Kinga, Alberta Kinga, Howlin’ Wolfa czy Muddy Watersa…

Ale w mą świadomość muzyczną najpierw wdrukowano mi Mayalla a ja go od razu zaakceptowałem. Od początku odpowiadało mi białe przetworzenie czarnego bluesa. Może też to, że bluesa grywały zespoły w zasadzie rockowe, na ogół kwartety, ewentualnie wzmocnione saksofonem. Przechodziłem do bluesa z big beatu angielskiego i polskiego. Biały blues był przyjazną formą łagodnego przejścia.

Czarni bluesmani nie odrzucali takiego grania, zwłaszcza że młode zespoły europejskie darzyły ich wielkim szacunkiem, zapraszały na lukratywne występy do Europy, odżywiały przyblakłe kariery. Europa nie tłamsiła takich muzyków rasizmem i wielu osiadało we Francji, Anglii czy Danii. Blues stał się przez to muzyką ponadrasową, łączącą fanów na świecie.

Zacząłem więc od białego bluesa i zawsze będzie mi bliski. A czarnego mam też od cholery…
:)


UCHEM LAIKA... szczęśliwa siódemka (4) By: chamopole (3 komentarzy) 16 styczeń, 2008 - 15:14