Szanowny Panie Lorenzo

Szanowny Panie Lorenzo

Mój komentarz, niby o braku witamin, tudzież pogodowych anomaliach traktujący, tylko z pozoru był mało poważny.

Podzielam Pańskie wrażenie, że TXT “dzieje się” jak na przyspieszonym filmie. Piszę “dzieje się”, gdyż te nakładające się na siebie procesy trudno nazwać stabilnym “rozwojem”. To jest mozaika złożona z wielu tendencji, w tym wzajemnie sprzecznych. Stąd napięcia i rozmaite irracjonalne zachowania, lub też może i racjonalne, ale mało komu zrozumiałe.

Nasze początkowe zawołanie “tworzymy niezależne media obywatelskie” było rzucone świadomie bez dolepionej metki z definicją. A to dla tej przyczyny, że stanowić ma wyzwanie dla nas wszystkich.

Moja ocena aktualnej sytuacji czy też etapu tworzenia TXT jest następująca: nadal wielu Uczestników ma skłonność traktować TXT podług różnych swoich starych nawyków, przyniesionych z innych miejsc w sieci. Najogólniej rzecz biorąc, nawyki te sprowadzają się do traktowania przestrzeni dialogu, w tym przypadku TXT, jako “niczyjej” agory, na której każdy ma prawo spierać się o wszystko, co więcej, w dowolnym stylu, co więcej, bez liczenia się (gdyż to przecież staromodne i niepraktyczne) z uczuciami innych. Nawyk ten zdaje się być tak głęboko zakorzeniony, że w kontakcie z drugim, przypadkowo pozbawionym pancerza zdatnego do wzajemnej “jazdy bez trzymanki”, odruchową reakcją jest szyderstwo, nawet jeśli zostanie ono efektownie i myląco opakowane. Powstaje tedy, milczące ale stanowcze, oczekiwanie odporności na ciosy. W tym na ciosy poniżej pasa. Jeśli komuś tej odporności brak, wypada z gry. Tak wygląda, w wielkim skrócie, rdzeń różnych przywleczonych skądiś nawyków.

Kolejnym dużym problemem, powiązanym, jest widoczna u wielu skłonność do traktowania TXT jedynie jako sceny spektaklu z udziałem własnym, z jednoczesnym zupełnym pominięciem wymiaru wspólnotowego, a co za tym idzie, odpowiedzialności za wspólnie, choćby mimowolnie, tworzoną wspólnotę. Oczywiście nie mam tu na myśli wspólnoty idei, a jeśli, to w minimalnym zakresie. Mam na myśli raczej wspólnotę miejsca, w takim sensie, w jakim w większej skali, wspólnotą jest nasza Rzeczpospolita, Polska.

W tych dwóch poważnych niedomaganiach, czyli niedomaganiu w faktycznej otwartości na spotkanie drugiego człowieka, oraz niedomaganiu w otwartości na zrozumienie dobra wspólnego, upatruję faktycznej przyczyny niemal wszystkich tarć i niesnasek. Kwestie różnic w temperamentach, kultury osobistej w jej wymiarze wyniesionych z domu i środowiska tradycji, skłonny jestem uznać za przyczyny drugorzędne. Pierwotne są moim zdaniem dwa opisane powyżej niedomagania.

Z tych właśnie niedomagań bierze się ta zadziwiająca łatwość “odchodzenia”, wyciągania ostatecznych wniosków z zaledwie strzępów wiedzy o motywach zachowań innych itp. nagminne pochopności w sądach i decyzjach.

Wszystko to jest dla mnie jeszcze jedną ilustracją, jak krucha i w istocie wirtualna jest nasza tkanka społeczna. Jak bardzo pozbawiona wspólnej idei, wspólnej wizji przyszłości. Mówię tu o Polsce, wcale nie tylko o TXT. TXT jest jedynie przykładem, odtworzeniem w mikroskali realnej dynamiki społecznej.

Dlatego dziękuję Panu za podjęcie tego tematu. To o tym warto rozmawiać, o to się spierać, bez uciekania w łatwe wątki personalne albo popową pseudopolitykę, wypełniającą po brzegi tradycyjne media.

Jest o co walczyć. Przed nami zupełnie dziewicze przestrzenie do zagospodarowania. Wierzę, że warto zrezygnować z bezpiecznego kręcenia się w kółko, by wyruszyć przed siebie i razem stworzyć coś, o czym jeszcze nikt nie napisał książki.

Jak wiadomo, największa nawet podróż rozpoczyna się od pierwszego kroku. To właśnie robimy.

Pozdrawiam,
s e r g i u s z


Zgubny nałóg TxT? By: germania (23 komentarzy) 4 marzec, 2008 - 21:38