Panie Yayco Szanowny

Panie Yayco Szanowny

Ta matrioszka jakoś mnie się nawinęła i dalej już poszło, tekst sam się napisał.

To co chciałem wyrazić, to najpierw rzecz taka, że nie nabieram się na robienie z Lecha Wałęsy ani worka treningowego ani uosobienia ideałów Solidarności.

Następnie takie moje spostrzeżenie, że ludzie mają skłonność do dramatyzowania w temacie polityki, która z założenia nie jest ani piękna ani etyczna. Za to zawsze stara się być dobrze ubrana i wypachniona. Taka uroda polityki. To się przekłada na skrajne oceny Wałęsy. Brakuje tu zupełnie zwyczajnego realizmu. Brakuje też spojrzenia na Wałęsę jako na człowieka. Nie po to, żeby go usprawiedliwiać, ale żeby coś zrozumieć.

Ale kogo w tych czasach obchodzi zrozumienie dla człowieka uprawiającego politykę? Publika zadowala się pobieżnym oglądem i szybką ścieżką wyrabiania sobie zdania/opinii. Najlepiej bezkrytycznie. Później łatwiej się kłapie dziobem po tej czy po tamtej stronie barykady.

Moją intencją jest więc też utrudnianie kłapania dziobem, takiego typowo medialnego.

Wałęsa zapracował sobie na te poglądy o nim, niestety. Jest jaki jest i do swojego wizerunku nic pozytywnego z biegiem lat nie wniósł. Dlatego chyba to nie sprawa samoistnej skłonności poglądów do niezmieniania się, ale raczej brak przesłanek do ich rewizji.

Natomiast granie Wałęsą z jakim mamy teraz do czynienia to moim zdaniem robienie sobie z niego takiego chochoła, za którym można się schować ze swoimi sprawkami i rozgrywać osobiste porachunki, biegając wokół niego jak wokół bezbronnej ofiary złapanej w stare sidła. A on się tylko beznadziejnie szamocze i zapętla.

Tak czy inaczej, sytuacja wymaga otwarcia okien i wypuszczenia nagromadzonego zaduchu precz, w stratosferę.


Matrioszka, czyli bajki i zagadki o ukrytej istocie rzeczy By: sergiusz (19 komentarzy) 18 czerwiec, 2008 - 18:39