Grzesiu

Grzesiu

Świadomość własnej wartości jest dobra.

Jej nieświadomość jest kłopotem, bo rodzi kłopoty poważniejsze.

Natomiast może tu chodzi o kwestię pokory?

Bo wiesz, tak sobie myślę i myślę, i te myśli idą w takim kierunku:

Uświadomienie sobie własnej świętości, jest tym samym co powiedzenie sobie: jestem święty

Jestem święty? A cóż mnie do tej myśli doprowadziło, hę?

Może trochę za dużo pychy?

Może straciłem z oczu to, co najważniejsze, a zacząłem się upajać sobą?

To są sprawy, które inni powinni oceniać, nie my sami (jakby, co:)

Od takiego stwierdzenia do okrucieństwa, o którym tam jest historia, jest już bardzo blisko.

Coś podobnego funkcjonuje w moim zawodzie. Analogia znaczy taka.
Jeśli sobie pomyślisz, że to TY to robisz to koniec. Trzeba odpocząć.
Największe cuda ludzie sprawiają sami, co najwyżej przy obecności kogoś do tego wykształconego.

Jeśli zaczęłabym mieć poczucie, że to JA, oznaczałoby że powinnam pomyśleć o zostaniu guru jakiejś sekty. Za chwilę pewnie, gdybym tym guru została, pomyślałabym: oooooo rany, jestem wspaniała, cudowna. Święta?

Czuję to jak utratę dystansu i skierowanie energii na siebie.

Może to bełkotliwe jest, co napisałam, ale to zmęcznie może…


Anthony de Mello - cytaty plus komentarze. Część II - raczej o religii By: tecumseh (17 komentarzy) 27 wrzesień, 2008 - 17:37