Późno, bo późno, ale...

Późno, bo późno, ale...

wrzucę kamyczek, bo to jeden z moich ulubionych filmów ostatnich lat.

Jak zacząłem oglądać (nie na dvd, w kinie byłem) i jak usłyszałem najpierw Depeche Mode a później Sisters of Mercy to sobie pomyślałem: dwa takie tuzy w jednym filmie? Brachu, trzymaj się! To będzie wciskało w fotel! I wciskało, oj wciskało do samego końca.

Piękna opowieść o miłości niemożliwej, o przemianie, o powrocie do życia. Wogóle o powrocie. Bo dla mnie Cahit wraca do Ojczyzny. Po prostu.

Całkowite zaskoczenie. Niemiecki Turek, chyba urodzony już na obczyźnie (nie jestem pewien), Fatih Akin, robi film, który dla mnie jest totalną krytyką diaspory tureckiej za jej powierzchowne związki z ojczystą kulturą (owszem, córkę za cudzołóstwo ty chętnie spalą, ale tak naprawdę na tym się ich “tureckość” kończy). A Turcja jest tutaj, przynajmniej dla Cahita, jakimś rajem utraconym, do którego on wraca i chyba znajduje miejsce, odnajduje “tureckość” w tym głębszym znaczeniu tego słowa.

Naprawdę warto oglądać ten film. Tak jak Ty Grzesiu, po kilka razy. Oderwać się od niego nie można.

Pozdr


Z notatnika filmowego."Głową w mur" (Gegen die Wand) By: tecumseh (11 komentarzy) 30 listopad, 2008 - 00:22