Kręte ścieżki ksenofobii.

Kręte ścieżki ksenofobii.

Opowieść prawdziwa
Lata 80-te XX wieku,Leningrad. Mroźna noc. Tłum czeka pod sklepem, bo nazajutrz mają “rzucić” kielbasę. Wychodzi kierownik i woła:
-“Kiełbasa jest, będzie i po pół kilo na twarz, ale nie dla wszystkich. Nie starczy. Jeżeli są tu Żydzi, niech odejdą. Dla nich nie ma!”
Tłum zrzedniał, ale nadal czeka. Mróz trzaskający, po czasie niedługim co słabsi mdleją. Kierownik znowu wychodzi po półgodzinie:
-“Jest kielbasy sporo, ale nie dla takiego mrowia. Nie starczy dla wszystkich. Uczestnicy wielkiej wojny ojczyźnianej niech zostaną. Reszta pójdzie spać. Może innym razem.”
Zostalo circa dwa tuziny wytrwałych. Mróz tęzeje, zrywa sie ostry wicher od Newy.
Znowu wystąpił kierownik:
-“Myślelismy, że wiecej tej kielbasy będzie. Jest niewiele.
Jeżeli są tu uczestnicy Rewolucji Pażdziernikowej, niech zostaną. Reszty zatrzymywać nie mogę.”
Po kolejnym wystapieniu kierownika przed sklepem pozostalo tylko dwóch bardzo sędziwych, sinych z zimna uczestników szturmu na Pałac Zimowy:
-Wy Towarzysze, wiele już w życiu widzieliście i zrozumiecie. Kiełbasy nie ma, i zrób co chcesz!”

Ten starszy z bojowników o proletariackie niebo na ziemi rzekł z powagą:
-“Macie rację, towarzyszu kierowniku, wiele w życiu widzieliśmy, i trudno nas zdziwić. To, że kiełbasy nie ma, to u nas zwyczajne, ale pojąć nie mogę dotąd, dlaczego u nas wciąż jeszcze Żydzi mają tak wielkie przywileje?!”

Pozdrowienia i powodzenia w zbożnym dziele, które popieram z podziwem!
tarantula


Co w blogach piszczy By: germania (18 komentarzy) 22 styczeń, 2009 - 11:27