...

...

cóz, u nas pomiędzy blokami tez biegał facet w dziwnych ćiżmach i rajtuzach powiewając szlafrokiem, dziewczyny bały się wychodzic po zmroku. Ludzie szczuli go psami. Doprawdy nie znam przeznaczenia jego misji. Pamiętając tę tajemniczą postać nie potrafię się podchodzic do przebierańców z powagą. Za to znałem tajemne dżwi gdzie zbierali się śmiałkowie zakładający rozmaite maski i stroje z lateksu. Plotki o niech były tak wiarygodne jak wieśc że “w pałacu kultury mieszkają batmany” Nic dziwnego że w purytańskiej ameryce postaciami ze snu są właśnie takie indywidua. Obcisły kauczuk i jakieś maski.

300 to było niezłe superfaceci bronili cywilizacji przed zakwefionymi hordami androgynicznego władcy co wyglądał troche jakby go wzieli z mtv.


WATCHMEN, czyli Quis custodiet ipsos custodes By: ania (11 komentarzy) 4 marzec, 2009 - 13:03