Kloszardzi

Kloszardzi

Miałem przed laty z nimi do czynienia co nieco, sam wędrowałem namiętnie po Polsce i po Europie. Najlepszym miejscem do bezdomności wydaje się Paryż, dużo darmowych jadłodajni, sporo życzliwych ludzi, którzy nakarmią, no i w ogóle wesoło i klimat jest (był?). Widziałem kiedyś jak do wylegujących się na placyku w Dzielnicy Łacińskiej kloszardów podeszła piękna, subtelna dziewczyna, chwilę porozmawiała i poszła do sklepu, po czym wróciła z dwiema reklamówkami jedzenia i dobrych win. Spotykałem też w Paryżu kloszardów pochodzących z demoludów. Różni byli. Rumun np. narzekał, że kapitalizm niedobry, a komunizm ok, w odpowiedzi usłyszał od nas, zeby się fakował. Pewien Bułgar z kolei, który trzy lata w metrze przemieszkał, zachował pogodę ducha. Na dzikim kempingu w Lasku Bulońskim różni mieszkali. Francuzi stawiali im namioty, kuchenki i butle z gazem dawali. Najliczniejsi i najbardziej obrotni byli Polacy. Karpie w kanałach łowili i rabowali co się dało i kogo sie dało. W końcu swego szefa zamordowali i utopili w pobliskiej Sekwanie i tak się w zasadzie żywot dzikiego obozowiska i zbiorowiska wszelkiego bandyctwa zakończył. Mam trochę zdjęć z tamtych czasów. Zeskanuję kiedyś i wrzucę do swojego notatnika na blogspocie.

pozdr.


Ja kloszard By: marekpl (8 komentarzy) 29 styczeń, 2010 - 00:43