Możliwe,

Możliwe,

sif, co za głupota mi kazała brać rano camele? Najwyraźniej nie umiem liczyć do dwudziestu dwóch.

Zostaje liczyć, że jakimś cudem starczy na routy, albo że Orzeszek będzie jeszcze na posterunku… Obiecałam mu dorobić kluczyk do hasioka, niech już nie płaci za to, tylko da mi z dziesięć sztuk, bo muszę jakoś przetrwać do świtu. Bosz, przyznaję się bez bicia, że nikotyna jest mi do szczęścia niezbędna… Czy to się jakoś leczy?


Codziennik Gretchen: 1 lutego By: Gretchen (15 komentarzy) 2 luty, 2010 - 02:22