Ciekawe,

Ciekawe,

podobny wpis mogłam stworzyć we wtorek wieczór, tylko mi się nie chciało.

Mianowicie wyszłam tego dnia wieczorem z domu, na Rynku trafiłam na demonstrację w obronie Tybetu, potem spotkałam Dyrektora, jak sobie ze szlugiem na rowerku zapitalał, porozmawialiśmy sobie sympatycznie, następnie poszłam do Empiku poczytać jakieś opowieści o galaktycznych inkwizytorach, później zdecydowałam się wstąpić na mszę do św. Anny, gdzie wysłuchałam czytania o przebaczaniu siedemdziesiąt siedem razy, a w końcu nieco spóźniona dotarłam na rosyjski.

Bo Kraków dziesiątych lat, taki jest, jak cały świat…

Kiedy po tych rozlicznych atrakcjach powróciłam wreszcie do Sieci Wszechświatowej, mój własny bardzo nieskory do pochwał ojciec pogratulował mi spokoju ducha w zakresie Tekstowiska.

No cóż, dobrze jest czasem wyjść z domu, a potem sobie wrócić.


Grześ powrócił z reala do wirtuala (a może z realu do wirtualu?) By: tecumseh (3 komentarzy) 13 marzec, 2010 - 00:32