Następny proszę! Który to? 2008!

Przyszedł. Tak trochę niespodziewanie, choć było do przewidzenia, że prędzej, czy później się pojawi. Ale jak zwykle są tacy, dla których to spore zaskoczenie.

Czy więc przyszedł niepostrzeżenie? Skądże znowu. Przyszedł co prawda po zmroku, kiedy większość ludzi zazwyczaj już śni o kolejnym dniu, ale nie było to jakoś szczególne wyjście z nienacka. Sporo ludzi zresztą czekało na niego. Z nadziejami, z obawami. Nigdy bowiem nie wiadomo, jaki będzie. Niektórzy mówią, że będzie lepszy. Inni – że gorszy.

Jaki więc będzie – tak naprawdę? To już pytanie, na który każdy z nas będzie musiał sobie sam odpowiedzieć. I nie ma się po co spieszyć – czego, jak czego, ale czasu na odpowiedź jest całkiem sporo…

——-

- To jak? Idziemy? – głos Heleny zawisł w słuchawce.

Hmm‘ – pomyślałem sobie – ‘Trochę to nam plan dzisiejszy zmienia. Ale, ale – zaraz pojawiła się inna myśl – w końcu nie ma się po co trzymać tak kurczowo noworocznych planów. W końcu to tylko Nowy Rok.

- Dobra. Idziemy – ot, decyzja zapada. – Mam tylko nadzieję, że nie będzie zbyt zimno. W końcu to impreza na powietrzu.

- Jak będzie zimno, to przecież możemy się wcześniej wyrwać. Nikt nas tam nie będzie trzymał do samego końca.

- Ok, ok. Tak sobie tylko głośno myślę – moje wątpliwości zostają rozwiane.

——-

Przechodzenie przez kolejne bramki i kontrole. Jedna po drugiej. Po pierwszej chowam bilety w wewnętrznej kieszeni kurtki. “No bo chyba jedna kontrola wystarczy” – myślę sobie naiwnie. I chwilę później zostaję (niemal) sprowadzony na ziemię.

Kolejna kontrola. Więc mechaniczne sięgnięcie do kieszeni, wyciagniecie biletów, podanie do zeskanowania. Chwila zawahania, czy chować bilety do kieszeni. Chowam. W końcu już jesteśmy w budynku. Błąd. Już widzę kolejną bramkę. Wyciągam bilety z postanowieniem, że już ich nie schowam do kieszeni. Trochę humor poprawia mi termos z goracą czekoladą, który dostaję do rąk wraz z programem koncertu.

Chwilę ogrzewamy się w pomieszczeniu – galerii. Na dłuższą przerwę nie ma czasu – wszak to już się koncert zaczyna, o czym informuje nas jakaś pani z obsługi. Ruszamy więc znowu na zewnątrz. Zimno. Nie jakoś wyjątkowo zimno, ale myśl o tym, że jest dopiero wpół do dziesiątej, a mamy wytrzymać i bawić się do 12 trochę mnie martwi. Nic to. “Z gorącą czekoladą damy sobie radę” – myślę w duchu.

——-

Miejsca rewelacyjne. Pierwsze rzędy. Podziękowania dla Pana Konsula, który obdarował Helenę i mnie biletami. W końcu wiem, jaka jest różnica między lożą VIPowską, a zwykłymi miejscami. Dostaliśmy goracą czekoladę, mamy miejsca siedzące zaraz przy scenie (kategoria A – jak myślę najwyższa, żeby później się wyjaśniło, że chińscy oficjele siedzą w sektorze A+), do tego każdy dostał pled/koc, coby się przykryć, jeśli ziąb będzie się dawał we znaki.

——-

Sam koncert – udany, nie powiem. Jeśli ktoś lubi chiński pop – to nawet bardzo udany, o czym zaświadczały tłumy ludzi bawiących się (i czekających) na trzy dziewczyny w Tajwanu z niejakiej grupy SHE, która w Polsce nikomu nic nie mówi, a która w Azji ma więcej fanów, niż cała ludność naszego kraju.

Co jeszcze można było zobaczyć? Ano dane mi w końcu było ujrzeć maskotkę Światowej Wystawy EXPO 2010 w Szanghaju. Jakoś mnie nie zachwyciła – podejrzewam, że dzieci też opornie będą się do niej przekonywać. O wiele ładniejsze są maskotki olimpijskie.

Podsumowując – udany koncert, nawet nie było zimno. Pled zdał egzamin. Gorąca czekolada też się przydała. Dodatkowo w naszej strefie uruchomiono dmuchawy z ciepłym powietrzem – nie ma się do czego przyczepić. Nowy Rok został więc godnie powitany.

I tylko po wszystkim przez chwilę żalowałem, że się wybraliśmy na tą imprezę. Tłumy ludzi to mało powiedziane. Tysiące ludzi. Dość powiedzieć, że taksówkę złapaliśmy z Heleną po ponad godzinie (wcześniej trafiliśmy na kilku taksówkarzy nie zainteresowanych kursem – bo niby za blisko/nie po drodze (!), jedna taksówka z taksówkarzem bliskim rozstrojowi nerwowemu (skończyła sie biedakowi benzyna i stał na poboczu. Co chwila oczywiście podchodzili ludzie – myśląc sobie, że tacy szczęściarze i właśnie dorwali wolną taksówkę, na co taksówkarz wyjaśniał: “Nie mam benzyny. Nie jadę”) .

Ale mimo wszystko warto było. W końcu to nowy rok!

Wszystkim składam (a i Helena się dołącza) najserdeczniejsze życzenia Szczęśliwego Nowego Roku.

Niech będzie lepszy od tego już przebrzmiałego. Niech przyniesie radość, spokój i zadowolenie – z każdego dnia!

——-
Zapiski z Państwa Środka
www.szymczyk.foxnet.pl

Średnia ocena
(głosy: 0)

Panie Wojtku!

Bardzo sympatyczna noworoczna relacja, do tego z obrazkami, gratuluję! Zapraszamy jak najczęściej.

Najlepszego w Ósmym :)


Autorze

podobało mi się:)
Prezes , Traktor, Redaktor


Ciekawe, czekam na więcej tekstów.

Pozdrawiam.


Podziekowanie

za mile slowa :-)

Postaram sie w miare na biezaco raczyc Tekstowiczow wpisami z Chin i o Chinach :-)

——-
Zapiski z Państwa Środka
www.szymczyk.foxnet.pl


Subskrybuj zawartość