Menu


 

Odszedł z partii. Powiada, że się odwoła. Jego możliwości w tym względzie chyba określa popularny niegdyś film Piwowskiego, “Przepraszam, czy tu biją”. Na pytanie przedstawianego tam więźnia, kto przeczyta jego skargę na milicjanta, milicjant odpowiada: ja.

Jeden z trzech. Tworzyli sterujące partią i najbardziej wtajemniczone trio. Oni wskazywali kogo partia nie lubi. Od bezpośrednio określanych osób: tego pana nie znam, ona ma ojca z kapepe, czy wręcz: Stokrotka! Stokrotka! poprzez grupy społeczne: wykształciuchy, pokaż lekarzu co masz w garażu, do ogółu: my tu, oni – tam gdzie zomo. To on zamykał usta przeciwnikom, atakującym PiS za alians z Lepperem szyderczym: kwestionuje pan decyzję miliona wyborców?

Jako jedyny nie zdradzał w kierowniczym gremium wprost symptomów zaniżonej samooceny. Nie wykazywał obsesji. Był pełnym pasji i zimnym analitykiem. Teraz jest wygnańcem.

Za nim stanął tylko jeden z dawnych kolegów. Odważył się zagłosować przeciw wnioskowi prezesa. Tomasz Dudziński, jeden z moderatorów przegranej kampanii wyborczej partii, były rajca warszawski. Wykazał nie tylko odwagę ale i wiarę w pisowski pluralizm. Los, jaki sobie zgotował jest chyba łatwy do przewidzenia.

PiS miał strukturę warstwową. Najwyżej stali “trzej bliźniacy”. Potem pospołu konserwatyści i integryści. U podnóża kłębił się eklektyczny zbiór propagandystów czy wręcz pałkarzy. Gotowych na wszystko. W swym składzie zawierający też niegdysiejszych nomenklaturowców czy wręcz pronowców a nawet członków Ordynackiej.

Najpierw odeszli integryści. Potem przegnano konserwatystów. Teraz PiS stracił jedną trzecią kierowniczego gremium. I ujawnił rysę pośród propagandystów. Za to osiągnięto pełną, bezideową czystość i krystaliczną jednolitość partii. Jawi się też jej gotowość do odrzucenia radiomaryjnego protektoratu.

Bo powstały warunki do przechwycenia SLD. Bo przecież pisowscy propagandyści od początku zajadle formowali lewicowe tezy społeczne. Oni dawali nadzieję “wykluczonym“, że ci też wezmą udział w ogólnym świętowaniu pogrzebu chroniącego ich dotąd komunizmu. A w najgorszym wypadku doświadczą upokorzenia tych, którzy się wykazali przedsiębiorczością, pracowitością i umiejętnościami dla uzyskania sukcesu w nowej rzeczywistości. Czyli leninowskie “grab zagrabione” znowu gdzieś tam majaczy. Albo lewicowa sprawiedliwość społeczna i komunistyczna walka klas.

A formowana przez nowego szefa “lewica” już czeka z otwartymi ramionami. Jako kolejna przystawka w menu (czytać fonetycznie z akcentem na e).

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Klepsydra...

...po Dornie…

Ciekawe, czy da się pogrzebać? Posłanka Kępa nakazała mu odejście w niebyt, ale relegowany bliźniak jest poetą, więc rym “tępa” pewnie zostanie użyty.

PiS zaczyna połykać własny ogon.


Proszę Panów

mówimy w końcu o prywatnej sprawie p. J. Kaczyńskiego. Wykoncypował on sobie, bazując na wieloletnich doswiadczeniach i studiach, że tylko taka monoprzywódcza partia jest w stanie zagwarantować mu chocby minimalny sukces w realizacji jego planów. I trzeba przyznać, że połowicznie (bo nie na dłuższa metę) historia ostatnich trzech lat przyznała mu rację. Więc o co biega?

Nikt w końcu nie każe innym zgadzać się z taką koncepcją, co w końcu pokazały ostatnie wybory. Część się zgadza, bo widać ma taka potrzebę i konstrukcję psychiczną. Takie są uroki demokracji i wolnych wyborów.

Pan Dorn może sobie eksperymentować na własny rachunek. Podobnie jak p. Rokita i inni. Reszta w głowach wyborców.

Jak napisała wczoraj pani Katkuz, politycy wymyślili sobie czarną dziurę i chcą dla towarzystwa mieć w niej odpowiednią liczbę wyborców, bo samym trochę smutno – patrz np. p. Zawisza.

Pozdrawiam serdecznie

Pozdrawiam serdecznie


Jotesz

Okazja się pewno pojawi podczas czkawki przy łykaniu komunistów. Ogon, to jeszcze drobiazg. Chociaż to Dorn nim tak wywijał, że nadmiernie roschuśtany się nie daje zatrzymać.

I tłucze po łbach bez wyboru.


Lorenzo

Nadmiernie rozpędzony na fali mniemanego sukcesu partyjny wózek Dorn próbował po przegranych wyborach hamować a Kaczyńscy skierować na pochyłość. Wydaje się, że to Dorn miał rację. Bo wózek go wprawdzie przejechał ale zmierza prościutko do czarnej dziury. z zajadłą konsekwencją sterowany przez braci.

Chociaż z uciechą obserwuję jak zaczyna za sobą postkomunistów wlec. Którzy jeszcze go na większą stromiznę spychają.

Nie ma zła, które by w sobie dobra nie zawierało.

Pozdrawiam serdecznie.


Subskrybuj zawartość