Czy żołnierze musza się sami żywić?

W tle całej tej “afery”, która została wywołana przez wypowiedź gen. Waldemara Skrzypczaka, jest jeszcze wywiad udzielony “Dziennikowi”, przez żonę zabitego w Afganistanie kapitana Daniela Ambrozińskiego. Niestety media, tak naprawdę milczą na temat tego wywiadu. Gorączkują się wszyscy tym, co powiedział Generał, natomiast to, co zdradziła w swej wypowiedzi wdowa po zabitym polskim żołnierzu, przynajmniej moim zdaniem, jest jeszcze bardziej szokujące i godna uwagi i zastanowienia.

Szczerze mówiąc, zdrowy rozsądek podpowiada mi, aby nie wierzyć w słowa Pani Amrozińskiej, kiedy ta otwarcie mówi o tym, że polscy żołnierze wyjeżdżający na misje SAMI , ZA WŁASNE PIENIĄDZE MUSZĄ SIĘ DOZBRAJAĆ, CO WIĘCEJ, ŻE BRAKUJE IM NAWET JEDZENIA, KTÓRE MUSZĄ KUPOWAĆ, TAKŻE ZA WŁASNE PIENIĄDZE! Dla mnie jest to wypowiedź szokująca i czuję się wobec niej bezradny i zrozpaczony. Niestety nie usłyszałem, do tej pory przynajmniej, by ktoś z polityków czy wojskowych wysokiego szczebla zaprzeczyli, w sposób otwarty i kategoryczny temu, co mówi wdowa po naszym oficerze, a bardzo chciałbym to usłyszeć!

Jeżeli to, co wyznała w wywiadzie pani Ambrizińska, jest szczerą prawdą, to nawet nie wiem, jak się do tego ustosunkować. Gdyż sytuacja opisana w wywiadzie nie mieści mi się w głowie, co więcej jestem głęboko przekonany, że nie mieści się ona w żadnych standardach cywilizowanej armii.

Do dzisiaj myślałem, że jedyne na co żołnierz ma wydawać swój żołd, to są papierosy i alkohol w kantynie i może jeszcze usługi zaprzyjaźnionych prostytutek, a nie na przykład kamizelka kuloodporna czy suchy prowiant, by nie umrzeć z głodu…

Nie wiem, może się mylę, może jest to normą w dzisiejszym wojsku, nie tylko polskim, że żołnierze, którzy chcą wziąć udział w jakiej misji, aby czuć się bezpiecznie, muszą sami się dozbrajać, a nawet żywić? Może ja o czymś nie wiem, może żyję w błogiej nieświadomości, co do istoty rzeczy, i nie wiem, że sytuacja, kiedy żołnierzom brakuje podstawowego uzbrojenia, a nawet jedzenia, jest czymś zupełnie normalnym i nie budzącym niczyjego zdumienia ani tym bardziej zgorszenia?

Gorzej, i to wcale nie dla mnie, będzie wtedy, gdy okaże się, że to o czym mówi żona zabitego polskiego oficera jest gorzką prawdą o polskiej armii. Jeżeli tak, to pytam co na to ci, w rękach których leżą losy naszych żołnierzy biorących udział w misjach militarnych? Czy wiedzą o tym, ale nie chcą nic zrobić? Nie mogą? Mają to w dupie?

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

to są dobre standardy

jak za czasów zaciężnego rycerstwa. rycerz sam się zbroił i zapewniał wyposażenie i żywność dla siebie i swojej kompanii giermków. za to z wojny wracał wzbogacony o łupy. ciekawe tylko jakie łupy przywożą polscy wojacy z Afganistanu, opium?


Hm,

“ Gdyż sytuacja opisana w wywiadzie nie mieści mi się w głowie, co więcej jestem głęboko przekonany, że nie mieści się ona w żadnych standardach cywilizowanej armii.”

Hm ale tu się nasuwa pytanie czy Polska spełnia standardy cywilizowanego krajku pod względem armijnym?

Nie znam się na tym, więc nie odpowiem.

Za to moge odpowiedzieć, że Armia gra za dwa dni w Cieszanowie:) na Breakout Festiwal.


NA misjach...

Problem nie jest nowy. W czasach naszego debiutu na polu nowoczesnej wojny w Iraku żołnierze na patrole wyprawiali się pojazdami marki Star i Honker. Nazywane Saint Tropez nie chroniły przed ostrzałem ani w żadnym stopniu przed eksplozją miny za to można było się na nich świetnie opalać. Wykładano je kamizelkami kuloodpornymi pozostawionymi przez amerykanów. Zołnierze domontowywali pancerze z wyszabrowanych gdzies płyt. Pojazdy stawały się odporniejsze na ostrzał ale stawały się wolne i niestabilne. Znając te fakty jestem mniej sceptyczny do zasłyszanych rewelacji o brakach naszych wojaków na misjach bojowych


>ciekawe jest jeszcze to

że polscy wojacy nie wyciągają żadnych wniosków od pokoleń.

i tak jak w ’39 Wojsko Polskie jest niedozbrojone, ale wtedy nie chodziło przynajmniej głodne.

to już tradycja polskiej wojskowości, że wywołuje sie powstania za broń mając flinty, albo kosy, albo butelki z rozpuszczalnikiem Nitro.

ale za to logo WP projektował sam Pągowski, ten od plakatu “papierosy są do dupy”. zupełnie jak WP.


Dozbrajanie

Zołnierze wysyłani do Afganistanu przygotowani są nieźle. Poprawa w stosunku do wyjazdu na misję w Iraku jest kolosalna. To co się wyprawiało w Iraku obrazuje wpis Ernestto.
Co zaś do dozbrajania się, to sprawa jest prosta: żołnierze wyposażeni są w standardowy sprzęt. Ci, którzy uznają go za niewystarczajacy, dokupują sprzęt z wyższej półki. Najczęściej już na miejscu. Dotyczy to oczywiscie żołnierzy każdej armii. Gogle, bury, kamizelki taktyczne, przecowodłamkowe kamizelki kewlarowe, noże. Kupuje się wszystko. Co więcej – na takie wydatki żołnierze dostają z MONu pieniądze, ryczałłt w wysokości bodajże 2500pln.

Co do żarcia – to sporo Amerykanów starało się żywić u naszych w Iraku. Wiem, bo miałem tak kumpla z logistyki.

Nie jest idealnie, ale nie jest źle. Na braki wyposażenia gardłuje także brytyjski szef sztabu. Wojsko zawsze narzeka. Zna Pan jakąś armię zadowoloną z poziomu wydatków na nią?

Pozdrawiam.


Subskrybuj zawartość