Gdzież mi tam do Malborka… Byłem ze dwa razy w czasach przedcyfrówkowych. Zamek musowo zwiedziłem, łącznie z kiblem średniowiecznym, gdaniskiem zwanym (nie korzystałem).
Podobać mi się podobało
I to tyle moich związków z tym miastem.
Jam ci jest Dolnoślązak od urodzenia, konkretnie Breslauer, jak to dziś pisać politpoprawnie wypada. Zdjęć miasta mojego są w necie tysiące, ale na specjalne zamówienie coś tam mogę cyknąć. Wrocławską egzotykę (zdjęcia niekoniecznie moje) zalinkowałem we wpisie Futrzaka.
Bogu dzięki, z Cymańskim nie mam nic wspólnego.
Co do syndromu wiosennego, to nawet wspominać nie warto o nim, kiedy za oknem sąsiad trawnik kosi (w lutym!!!), a w niedzielę ludzie chodzili nadodrzańskimi bulwarami w krótkich rękawkach.
Trawestując wieszcza Hemara:
Pisać nie warto
Czytać nie warto
Słuchać nie warto
Pogadać – ech…
Panie 19zenku Szanowny,
Gdzież mi tam do Malborka… Byłem ze dwa razy w czasach przedcyfrówkowych. Zamek musowo zwiedziłem, łącznie z kiblem średniowiecznym, gdaniskiem zwanym (nie korzystałem).
Podobać mi się podobało
I to tyle moich związków z tym miastem.
Jam ci jest Dolnoślązak od urodzenia, konkretnie Breslauer, jak to dziś pisać politpoprawnie wypada. Zdjęć miasta mojego są w necie tysiące, ale na specjalne zamówienie coś tam mogę cyknąć. Wrocławską egzotykę (zdjęcia niekoniecznie moje) zalinkowałem we wpisie Futrzaka.
Bogu dzięki, z Cymańskim nie mam nic wspólnego.
Co do syndromu wiosennego, to nawet wspominać nie warto o nim, kiedy za oknem sąsiad trawnik kosi (w lutym!!!), a w niedzielę ludzie chodzili nadodrzańskimi bulwarami w krótkich rękawkach.
Trawestując wieszcza Hemara:
Pisać nie warto
Czytać nie warto
Słuchać nie warto
Pogadać – ech…
Jedno co warto
oszust1 -- 26.02.2008 - 12:03To upić się warto…