Mylisz się.
Problem nie tylko się nie rozmył, ale nabiera całkiem konkretnych wymiarów.
Rozważania Twoje – to czysty relatywizm, na dodatek pozbawiony jakiejkolwiek sprawdzalności. O egzekwowaniu odpowiedzialności w przytoczonym przez Ciebie rozumieniu – nie mówiąc.
Nie kwestionuję prawa do słow wielkich.
Jest wręcz odwrotnie. Kwestionuję prawo do slów podlych i malych.
merlot
Mylisz się.
Problem nie tylko się nie rozmył, ale nabiera całkiem konkretnych wymiarów.
Rozważania Twoje – to czysty relatywizm, na dodatek pozbawiony jakiejkolwiek sprawdzalności. O egzekwowaniu odpowiedzialności w przytoczonym przez Ciebie rozumieniu – nie mówiąc.
Nie kwestionuję prawa do słow wielkich.
Jest wręcz odwrotnie. Kwestionuję prawo do slów podlych i malych.
Zapraszam na nocne Polaków rozmowy.
RRK -- 07.03.2008 - 16:38Pozdrawiam