Jak do tej pory czytałem Pana opracowania z przyjemnością i w zgodzie z (jak sądzię) z intencjami i rozumieniem Autora. Pewne zróżnicowane poględy mamy odnośnie Czechów.
Natemiast ten tekst , jak na moje odczucie, jest przerysowany i niedopracowany.
Tak się składa, że jestem mieszkańcem gminy Raszyn i z tej racji trocę czasu poświęciłem tamtemu okresowi historii.
Moje zastrzeżenia budzi: – nadmierne gloryfikowanie ks. J. Poniatowskiego; niewątpliwie był to człowiek odważny. Ale czy od wodza naczelnego oczekiwać udziału w bitwie jako żołnierza? – spotkałem się z opracowaniami wskazującymi, że strategia związana z opuszczeniem Warszawy opracowana była przez Dąbrowskiego. Jej celem było podzielenie korpusu austriackiego i następnie rozbicie go “częściami”. Tyle, że o ile pierwsze się udało, to i wojska polskie zostały podzielone. W efekcie przed klęską uchroniło jedynie odwołanie korpusu austriackiego “do domu” z racji innego zagrożenia. Efektem korzystnym (ale przypadkowo i okolicznościowo) było przyłączenie częśi Małopolski. – o żadnym “marszu na Wiedeń” chyba nie było nigdy mowy.
Podróżny
Jak do tej pory czytałem Pana opracowania z przyjemnością i w zgodzie z (jak sądzię) z intencjami i rozumieniem Autora. Pewne zróżnicowane poględy mamy odnośnie Czechów.
Natemiast ten tekst , jak na moje odczucie, jest przerysowany i niedopracowany.
Tak się składa, że jestem mieszkańcem gminy Raszyn i z tej racji trocę czasu poświęciłem tamtemu okresowi historii.
Moje zastrzeżenia budzi: – nadmierne gloryfikowanie ks. J. Poniatowskiego; niewątpliwie był to człowiek odważny. Ale czy od wodza naczelnego oczekiwać udziału w bitwie jako żołnierza? – spotkałem się z opracowaniami wskazującymi, że strategia związana z opuszczeniem Warszawy opracowana była przez Dąbrowskiego. Jej celem było podzielenie korpusu austriackiego i następnie rozbicie go “częściami”. Tyle, że o ile pierwsze się udało, to i wojska polskie zostały podzielone. W efekcie przed klęską uchroniło jedynie odwołanie korpusu austriackiego “do domu” z racji innego zagrożenia. Efektem korzystnym (ale przypadkowo i okolicznościowo) było przyłączenie częśi Małopolski. – o żadnym “marszu na Wiedeń” chyba nie było nigdy mowy.
Niemniej serdecznie pozdrawiam
KJWojtas -- 24.04.2008 - 07:22