To, że na Salonie ktoś opluwa Bartoszewskiego, a admin wrzuca to na jedynkę w niczym nie usprawiedliwia mojego chamstwa.
Mogę napiętnować czyn danego blogera, napisać, że cała platforma jest dministrowana idiotycznie, czy nawet jakichś mocniejszych słów użyć.
Ale zawsze i wszędzie, napisanie że X to (...tu nstępuje słowo powszechnie uznane za obraźliwe, którego powtarzać nie ma powodu), to zwykłe chamstwo.
A teraz dodatkowy kontekst: oto szef, założyciel i redaktor jednego medium, pisze coś takiego o konkurencji.
No to wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuację:
Adam Michnik pisze, że Rzeczpospolita to gazeta debili (Lichocka), złodziei (Ziemkiewicz) i Żydożerców (Wildstein). Że wlaściciel (skarb państwa) porzucił ją na pastwę aferzystów i pedofilów (tu trzeba już wygrzebać z pamięci, że może chodzić o Lisickiego, red. nacz.).
Ten komentarzyk Michnika, który padł w rubryczce “Listy” czy “Od redakcji” zostaje szybciutko przez niezależnego publicystę pisującego i do GWyb i do innych gazet, ujęty w artykuł i opublikowany i w innch mediach.
I co?
O to mi chodzi. O to.
Co się dzieje na Salonie — nie nasza, tekstowiskowa, rzecz. Możemy polemizować lub łamać ręce nad konkretnymi publikacjami czy nawet ogólnym charakterem S24, jeśli uznamy to za temat do publikacji. Moim zdaniem, to przedszkole i żenada, ale jak kto chce.
Ale co robi mój szef — to już rzecz moja. Zwłaszcza jeśli to konfederacja. Więc oczekuję, że mój szef przeprosi tych co obraził za słowa, które mu się wypsnęły i za bardzo potem rozniosły. Innej drogi nie ma.
Bardzo być może, że Salon tonie. Być może przekroczył masę krytyczną i za późno na ratunek. Tracą świetnych ludzi. Trudno, trochę mi przykro, bo tam zacząłem pisać i wciąż ostatecznie nie przestałem.
Ale bardzo bym nie chciał, by TXT wiązało siobie kamień u szyi i skakało z mostu.
A przeobrażenie się w klub zgryźliwych obrażonych na Jankesa i jego dzieło, gotowych obsrać tamtych publicznie przy byle okazji — to samobójstwo.
A zwracam uwagę, że wielu tych, co z Salonu odeszło, tu też nie pisze. Eumenes. Ustronna. I wielu innych, którzy tu nawet nie spróbowali się zalogować. Jak sobie zrobimy reputację opluwaczy Salonu, to nie przyjdą i następni.
Grzesiu, powtórzę
To, że na Salonie ktoś opluwa Bartoszewskiego, a admin wrzuca to na jedynkę w niczym nie usprawiedliwia mojego chamstwa.
Mogę napiętnować czyn danego blogera, napisać, że cała platforma jest dministrowana idiotycznie, czy nawet jakichś mocniejszych słów użyć.
Ale zawsze i wszędzie, napisanie że X to (...tu nstępuje słowo powszechnie uznane za obraźliwe, którego powtarzać nie ma powodu), to zwykłe chamstwo.
A teraz dodatkowy kontekst: oto szef, założyciel i redaktor jednego medium, pisze coś takiego o konkurencji.
No to wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuację:
Adam Michnik pisze, że Rzeczpospolita to gazeta debili (Lichocka), złodziei (Ziemkiewicz) i Żydożerców (Wildstein). Że wlaściciel (skarb państwa) porzucił ją na pastwę aferzystów i pedofilów (tu trzeba już wygrzebać z pamięci, że może chodzić o Lisickiego, red. nacz.).
Ten komentarzyk Michnika, który padł w rubryczce “Listy” czy “Od redakcji” zostaje szybciutko przez niezależnego publicystę pisującego i do GWyb i do innych gazet, ujęty w artykuł i opublikowany i w innch mediach.
I co?
O to mi chodzi. O to.
Co się dzieje na Salonie — nie nasza, tekstowiskowa, rzecz. Możemy polemizować lub łamać ręce nad konkretnymi publikacjami czy nawet ogólnym charakterem S24, jeśli uznamy to za temat do publikacji. Moim zdaniem, to przedszkole i żenada, ale jak kto chce.
Ale co robi mój szef — to już rzecz moja. Zwłaszcza jeśli to konfederacja. Więc oczekuję, że mój szef przeprosi tych co obraził za słowa, które mu się wypsnęły i za bardzo potem rozniosły. Innej drogi nie ma.
Bardzo być może, że Salon tonie. Być może przekroczył masę krytyczną i za późno na ratunek. Tracą świetnych ludzi. Trudno, trochę mi przykro, bo tam zacząłem pisać i wciąż ostatecznie nie przestałem.
Ale bardzo bym nie chciał, by TXT wiązało siobie kamień u szyi i skakało z mostu.
A przeobrażenie się w klub zgryźliwych obrażonych na Jankesa i jego dzieło, gotowych obsrać tamtych publicznie przy byle okazji — to samobójstwo.
A zwracam uwagę, że wielu tych, co z Salonu odeszło, tu też nie pisze. Eumenes. Ustronna. I wielu innych, którzy tu nawet nie spróbowali się zalogować. Jak sobie zrobimy reputację opluwaczy Salonu, to nie przyjdą i następni.
odys -- 27.05.2008 - 16:12