Chyba mnie Pan nie zrozumiał. Nie domagam się diagnozy opisanych przypadów, nie jest mi ona do niczego potrzebna. Jak już wspominałam na blogu Pana A. Kleiny nie znam się ani na psychologii ani na uzależnieniach.
Opisałam te dwie rózne historie aby uświadomić Panu Kleinie dlaczego w sporze na temat nalogów i uzależnień bardziej przemawiają do mnie argumenty Artura Nicponia. Choć oczywiście nie neguję, że są przypadki, w których bez pomocy zawodowego psychologa lub psychoterapeuty ani rusz.
>Panie Jerzy
Chyba mnie Pan nie zrozumiał. Nie domagam się diagnozy opisanych przypadów, nie jest mi ona do niczego potrzebna. Jak już wspominałam na blogu Pana A. Kleiny nie znam się ani na psychologii ani na uzależnieniach.
Opisałam te dwie rózne historie aby uświadomić Panu Kleinie dlaczego w sporze na temat nalogów i uzależnień bardziej przemawiają do mnie argumenty Artura Nicponia. Choć oczywiście nie neguję, że są przypadki, w których bez pomocy zawodowego psychologa lub psychoterapeuty ani rusz.
Pozdrawiam
Delilah -- 31.05.2008 - 11:58