Coś jest nie tak.
Nie przypuszczam, żeby Fallaci mogła kiedykolwiek zachwycać się tłuszczą mordującą sikhów, bo nosili turbany.
Klarowny dowód daje na to, kiedy pisze w tym tekście o przeszłych “dokonaniach” Świętego Oficjum, mając przy tym oczy na tyle szeroko otwarte, że widzi zmiany cywilizacyjne i kulturowe, jakie się od tamtego czasu dokonały. Widzi poprawę i jednocześnie domaga się (tak domaga się i ma rację, IMO) wzajemności, kiedy mówi:
Ale minęło sporo czasu, trochę się ucywilizowaliśmy i również dzieci Allaha powinny zrozumieć, że pewnych rzeczy się nie robi.
Ona potępia każdy totalitaryzm i każdy fundamentalizm. A jeśli się wścieka, czasami grubych słów używając, to tylko po to, żeby coś do otępiałych głów dotarło. Zasada poszanowania domu gospodarza, do którego się wchodzi i zaznaje gościny. Na przykład. Pisze o tym, tak:
Ja nie stawiam namiotów przed Mekką. Nie śpiewam “Ojcze nasz” ani “Zdrowaś Mario” nad grobem Mahometa. Nie siusiam na marmury ich meczetów, nie robię kupy u stóp ich minaretów. Kiedy jestem w ich krajach (co nigdy mnie nie napawa rozkoszą), nie zapominam, że jestem gościem i cudzoziemką. Uważam, żeby ich nie obrazić strojem, gestami lub zachowaniem, które dla nas są normalne, a dla nich nie do przyjęcia. Odnoszę się do nich z należnym szacunkiem, z należną uprzejmością, przepraszam, kiedy przez nieuwagę lub niewiedzę złamię jakąś ich regułę albo wierzenie. I ten wrzask bólu i oburzenia wypisałam ci, mając przed oczami obrazki, które nie zawsze pokazywały aż tak apokaliptyczne sceny jak te, od których zaczęłam. Czasami zamiast nich widziałam obrazek dla mnie symboliczny (a więc doprowadzający do wściekłości) jak ten wielki namiot, którym latem zeszłego roku somalijscy muzułmanie znieważyli i obsrali, i spotwarzyli na trzy miesiące plac przed katedrą we Florencji. W moim mieście.
A także w tym fragmencie:
Oto zatem moja odpowiedź na twoje pytanie o Różnice-pomiędzy-dwiema-Kulturami. Na świecie jest miejsce dla wszystkich, tak twierdzę. We własnym domu każdy robi, co chce. I jeśli w niektórych krajach kobiety są tak głupie, że godzą się na czarczaf, czyli woal, i patrzą przez gęstą siatkę umieszczoną na wysokości oczu, tym gorzej dla nich. Jeśli godzą się nie chodzić do szkoły, nie chodzić do lekarza, nie robić sobie zdjęć i tak dalej, tym gorzej dla nich. Jeżeli ich mężczyźni są tak tępi, że nie piją piwa i wina, jak wyżej. Ja im tego nie zabronię. Jeszcze czego! Zostałam wychowana w poczuciu wolności, a moja mama mówiła: “Świat jest piękny, ponieważ jest różnorodny”. Lecz jeśli zamierzają narzucić mi to samo w moim domu…
Mnie w tym tekście nie podoba się jedno – porównywanie, która z tych kultur jest lepsza. Nic poza tym.
Griszeq
Coś jest nie tak.
Nie przypuszczam, żeby Fallaci mogła kiedykolwiek zachwycać się tłuszczą mordującą sikhów, bo nosili turbany.
Klarowny dowód daje na to, kiedy pisze w tym tekście o przeszłych “dokonaniach” Świętego Oficjum, mając przy tym oczy na tyle szeroko otwarte, że widzi zmiany cywilizacyjne i kulturowe, jakie się od tamtego czasu dokonały. Widzi poprawę i jednocześnie domaga się (tak domaga się i ma rację, IMO) wzajemności, kiedy mówi:
Ale minęło sporo czasu, trochę się ucywilizowaliśmy i również dzieci Allaha powinny zrozumieć, że pewnych rzeczy się nie robi.
Ona potępia każdy totalitaryzm i każdy fundamentalizm. A jeśli się wścieka, czasami grubych słów używając, to tylko po to, żeby coś do otępiałych głów dotarło. Zasada poszanowania domu gospodarza, do którego się wchodzi i zaznaje gościny. Na przykład. Pisze o tym, tak:
Ja nie stawiam namiotów przed Mekką. Nie śpiewam “Ojcze nasz” ani “Zdrowaś Mario” nad grobem Mahometa. Nie siusiam na marmury ich meczetów, nie robię kupy u stóp ich minaretów. Kiedy jestem w ich krajach (co nigdy mnie nie napawa rozkoszą), nie zapominam, że jestem gościem i cudzoziemką. Uważam, żeby ich nie obrazić strojem, gestami lub zachowaniem, które dla nas są normalne, a dla nich nie do przyjęcia. Odnoszę się do nich z należnym szacunkiem, z należną uprzejmością, przepraszam, kiedy przez nieuwagę lub niewiedzę złamię jakąś ich regułę albo wierzenie. I ten wrzask bólu i oburzenia wypisałam ci, mając przed oczami obrazki, które nie zawsze pokazywały aż tak apokaliptyczne sceny jak te, od których zaczęłam. Czasami zamiast nich widziałam obrazek dla mnie symboliczny (a więc doprowadzający do wściekłości) jak ten wielki namiot, którym latem zeszłego roku somalijscy muzułmanie znieważyli i obsrali, i spotwarzyli na trzy miesiące plac przed katedrą we Florencji. W moim mieście.
A także w tym fragmencie:
Oto zatem moja odpowiedź na twoje pytanie o Różnice-pomiędzy-dwiema-Kulturami. Na świecie jest miejsce dla wszystkich, tak twierdzę. We własnym domu każdy robi, co chce. I jeśli w niektórych krajach kobiety są tak głupie, że godzą się na czarczaf, czyli woal, i patrzą przez gęstą siatkę umieszczoną na wysokości oczu, tym gorzej dla nich. Jeśli godzą się nie chodzić do szkoły, nie chodzić do lekarza, nie robić sobie zdjęć i tak dalej, tym gorzej dla nich. Jeżeli ich mężczyźni są tak tępi, że nie piją piwa i wina, jak wyżej. Ja im tego nie zabronię. Jeszcze czego! Zostałam wychowana w poczuciu wolności, a moja mama mówiła: “Świat jest piękny, ponieważ jest różnorodny”. Lecz jeśli zamierzają narzucić mi to samo w moim domu…
Mnie w tym tekście nie podoba się jedno – porównywanie, która z tych kultur jest lepsza. Nic poza tym.
Magia -- 30.06.2008 - 14:20