Ta historia ze sloniami wywodzi sie bodaj z Indii. Odnotowywano przypadki powrotu sloni do wiosek, ktorych mieszkańcy zrobili krzywdę jednemu z nich. I to po dlugim czasie. Takie wizyty kończyly się dośc fatalnie dla mieszkańców.
Podobnie jest z pszczolami. Sam bylem świadkiem takiej sytuacji. Mój Ojciec, bedąc na emeryturze, zająl sie hodowlą pszczól. Pewnego lata ustawil ule (coś ponad setkę) na wzgórzu, którego jedno zbocze, porośniete gęstymi krzewami, opadalo do jeziora, a drugie przechodzilo w duże, pegeerowskie pole (tak ze 20 ha co najmniej), obsiane jakimś zbożem. Pewnego dnia pojawil się kombajn. Chlopcy-kombajniści zatrzymali się na papierosa przy ulach i dla rozrywki (?) zaczęli tluc w ule kijami. A potem sobie pojechali.
Gdy po godzinie zaczęli sie znowu zbliżać w ulach zaczal się szum, a potem wylecialy z nich chyba wszystkie pszczoly i zaatakowaly kretynów. Faceci ratowali się ucieczka przez chaqszcze do jeziora, z którego nie mogli wyjśc przez co najmniej dwie godziny, bo pszczólki im nie pozwolily:-))
Żeby bylo ciekawiej, ja leżalem w trawie na linii uli, obok przechodzli ludzie, a pszczoly byly zainteresowane jedynie tymi dwoma palantami, nikim więcej.
Szanowna Pani Druga
Ta historia ze sloniami wywodzi sie bodaj z Indii. Odnotowywano przypadki powrotu sloni do wiosek, ktorych mieszkańcy zrobili krzywdę jednemu z nich. I to po dlugim czasie. Takie wizyty kończyly się dośc fatalnie dla mieszkańców.
Podobnie jest z pszczolami. Sam bylem świadkiem takiej sytuacji. Mój Ojciec, bedąc na emeryturze, zająl sie hodowlą pszczól. Pewnego lata ustawil ule (coś ponad setkę) na wzgórzu, którego jedno zbocze, porośniete gęstymi krzewami, opadalo do jeziora, a drugie przechodzilo w duże, pegeerowskie pole (tak ze 20 ha co najmniej), obsiane jakimś zbożem. Pewnego dnia pojawil się kombajn. Chlopcy-kombajniści zatrzymali się na papierosa przy ulach i dla rozrywki (?) zaczęli tluc w ule kijami. A potem sobie pojechali.
Gdy po godzinie zaczęli sie znowu zbliżać w ulach zaczal się szum, a potem wylecialy z nich chyba wszystkie pszczoly i zaatakowaly kretynów. Faceci ratowali się ucieczka przez chaqszcze do jeziora, z którego nie mogli wyjśc przez co najmniej dwie godziny, bo pszczólki im nie pozwolily:-))
Żeby bylo ciekawiej, ja leżalem w trawie na linii uli, obok przechodzli ludzie, a pszczoly byly zainteresowane jedynie tymi dwoma palantami, nikim więcej.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 28.07.2008 - 22:22