Kochanków Wielkiej Niedźwiedzicy.
I trylogię o wileńskim AK.
I lubię Sergiusza, bo on pisze tak naprawdę o sobie.
A w tej knidze wcielił się w kogoś innego.
Zgoda, myślącego inaczej, i dlatego wyszło kiepsko.
I moim zdaniem nieważnie.
I nie zgadzam się, że Polacy wleźli w sowieckie buty, co ty sugerujesz.
Byłem w latach osiemdziesiątych w Sowietach, na obowiązkowej trasie z mauzoleum Lenina i grobem Dzierżyńskiego. I pół wycieczki obśmiało wodza a potem opluło grób kagebisty nazywając go zdrajcą.
Głośno.
A Polak z wileńszczyzny, nasz przewodnik i opiekun był zszokowany.
Tak, jak my, że nie nada otwierać okien w pociągu.
Sajonaro
Kochanków Wielkiej Niedźwiedzicy.
I trylogię o wileńskim AK.
I lubię Sergiusza, bo on pisze tak naprawdę o sobie.
A w tej knidze wcielił się w kogoś innego.
Zgoda, myślącego inaczej, i dlatego wyszło kiepsko.
I moim zdaniem nieważnie.
I nie zgadzam się, że Polacy wleźli w sowieckie buty, co ty sugerujesz.
Byłem w latach osiemdziesiątych w Sowietach, na obowiązkowej trasie z mauzoleum Lenina i grobem Dzierżyńskiego. I pół wycieczki obśmiało wodza a potem opluło grób kagebisty nazywając go zdrajcą.
Głośno.
A Polak z wileńszczyzny, nasz przewodnik i opiekun był zszokowany.
Tak, jak my, że nie nada otwierać okien w pociągu.
To były, są, i będą, 2 różne światy.
Igła -- 29.07.2008 - 15:30