“Nikt to z nikim wojny nie toczy. Jest normalna gra interesów. Kilku Żydów widzi dobry interes w tym, aby Polsce dorobić gębę a my jesteśmy dupy, że pomimo wielomilionowej Polonii w USA nie jesteśmy w stanie sensownie wyartykułować swojego stanowiska. Ale jeśli do niedawna Kongresem Polonii Amerykańskiej dowodził taki typas jak Edward Moskal, to co się dziwić. Ale to my sobie takich wybieramy reprezentantów a nie Żydzi nam wybierają!”
Owszem, Żydzi toczą z nami wojnę medialną, a tak naprawdę nie jest to wojna, ponieważ nie mamy czym walczyć, a planowe wyniszczenie wizerunkowe.
Co do Moskala – no co ja poradzę że gada Pan kliszami Wyborczej, wierząc im bezwarunkowo? Przecież Pan wie że to gazeta żydowska tak naprawdę – czy sam ten fakt nie powinien w myślącym człowieku budzić ostrożności, zwławszcza gdy mowa o sprawach polsko-żydowskich? No powiedz Pan szczerze.
Co do Moskala więc, historia jego “antysemityzmu” rozpoczęła się gdy zaczął protestować przeciw “polish cocentration camps” i tym podobnym “nieścisłościom” w żydowskiej(amerykańskiej ale żydowskiej tak naprawdę)prasie. Żydzi, jak to mają w zwyczaju, zaczęli go wobec tego oskarżać o antysemityzm, a polska(Geremkowa) dyplomacja skwapliwie to podchwyciła.
W ten oto sposób narodził sie mit o straszliwym żydożercy Moskalu, hańbiącym Polskę w Ameryce, mit radośnie podsycany przez Wyborczą, a Pan tegoż mitu ofiarą, niestety nie jedyną.
“Pan zdaje się też zapominać, że Żydom co nieco w Polsce przepadło. I nie powinniśmy się dziwić, że wielu nie chce się zgodzić na argument, że to nie my, ale komuniści im mienie zabrali. Po pierwsze dlatego, że są na tym stratni a po drugie dlatego, że w pewnym sensie ci “komuniści” są podobni do “nazistów” – a jak wiadomo – to nie Niemcy wojnę zaczęli, tylko “naziści”...”
To Panu się tylko tak zdaje, niemającemu pojęcia o co naprawdę chodzi.
A chodzi nie o zwykłą własność z odzyskaniem której Żydzi mają takie same problemy jak Polacy i wszyscy inni, chodzi o własność pożydowską bez spadkobierców, do której Żydzi, poprzez swe światowe organizacje, prawem kaduka roszczą sobie pretensje, na zasadzie że jak właścicielem by żyd to im się, jako żydom – należy. Nigdzie w cywilizowanym świecie taka zasada prawna nie istnieje, to zasada z charakteru nazistowska.
“W stosunku Żydów do Polaków wiele może się nam nie podobać, ale można ich zrozumieć. Dla przedwojennego Żyda, kultura to były Niemcy a Polacy to było przede wszystkim odmóżdżone pzez alkohol chłopstwo i zdegenerowana arystokracja. Pomimo szoku, jakim dla Żydów był holokaust – wiele z tego dawnego podziwu dla dorobku kultury niemieckiej zostało – tak samo jak pogardy dla polskiego zacofania. Religijni Żydzi bardzo często mieli Polaków za robactwo i dziwili się tym świeckim, że się z nami zadają. To przekraczało motywowany religijnie dystans do “gojów” a było po prostu wyrazem poczucia wyższości spowodowanej tym, że poza kilkoma większymi miastami Polska zatrzymała się w rozwoju w czasach głęboko feudalnych a na wsi panowała zupełna ciemnota. Podobny stosunek ma dziś salonowy pan Eli Barbur do Arabów. Wkład ześwietczonych Żydów w dorobek polskiej kultury jest właśnie dlatego tak przemożny, że dorobek samych Polaków – z różnych powodów – na tym tle dziwnie skromny jak na nomen-omen większość narodową. Po upadku powstań narodowych i masowych zsyłkach Żydzi stali się najsilniejszą warstwą inteligencką w zaborze rosyjskim.”
Coś w tym prawdy jest, dziwi mne tylko Pana poddańczy wobec Żydów stosunek:) I prawda też niecała – kultura w powojennej Polsce oddana została w pacht Żydom, o czym może Pan sobie poczytać w wielkim dziele z zakresu historii literatury(Pan pewnie nie słyszał bo Agora je zamilcza a inni wobec tego też boją się promować) – dwutomowej “Czerwonej mszy” Bohdana Urbankowskiego.
Decydenci kultury promowali więc SWOICH, zamilczając przedwojenne osiągnięcia Polaków(najczęściej oczywiście z przyczyn politycznych ale również – etnicznych właśnie. Stąd i obraz jak Pan w głowie ma.
“Jak przedwojenny Żyd na prowincji miał Polaków za nic, tak i Polacy od Żydów trzymali się z daleka. Bo to był inny świat. Niedostępny dla polskiego chłopa świat interesów i handlu, świat w którym dzieci kształcono a kapitał akumulowano. Świat innej wiary, innego języka (Jidisz jest odmianą niemieckiego z licznymi polskimi wtrąceniami) i innej kultury. To był dobry grunt dla organicznego antysemityzmu, który od lat osiemdziesiątych XIX wieku starannie zapodawała carska propaganda. Kiedy w Polsce pojawiły się jeszcze rzesze Żydów uciekających przed pogromami w głębi Rosji, wzajemne stosunki można było co najwyżej określić mianem chłodnego dystansu niż ciepłej tolerancji.”
O, zauważył Pan że WZAJEMNE. No no no – czyli że i antypolonizm istniał – nieprawdaż?
“Nie należy zatem się dziwić, że idea Judeopolonii – chociaż nigdy nie zdobyła w narodzie Żydowskim wielkiej popularności – mogła się tu w sumie narodzić. Zaistniały tu sprzyjające temu warunki – specyficzny splot okoliczności społeczno-politycznych, w których na terenach okupowanej Polski rodziły się równocześnie dwa silne nacjonalizmy – Polski i Żydowski.”
Nieźle, coś tam Pan jednak kuma, bo przecie o tej Judeopolonii to Wyborcza ani mru mru, chyba że jako wymyśle polskich antysemitów
“Nasza historia – Polaków i Żydów – była skomplikowana i niełatwa. Po obu stronach istnieją zapiekłe resentymenty. Trzymanie się kurczowo wojennej retoryki nie pomaga polepszeniu tych stosunków. Polacy nie muszą wcale swoich racji stawiać “twardo”. Wystarczy, żeby w ogóle zaczęli swoje racje jakoś dyskursywnie stawiać, żeby zaczęli publikować w języku angielskim, żeby Polska dorobiła się sensownej inteligenckiej diaspory, która potrafi polskich interesów za granicą bronić a nie tylko buczeć coś w niezrozumiałym języku.”
I znów nawrót choroby – to my jesteśmy winni światowego zasięgu żydowskim kłamstwom:) Już tłumaczyłem – wobec medialnej potegi żydowskiej – nie mamy żadnych szans! Tym bardziej iż wpływowa w Polsce gazeta trzyma w tych sprawach sztamę z żydostwem światowym, robiąc polaczkom wodę z mózgu do tego stopnia iż duża część Polaków, czego i Pan przykładem, stała się mentalnymi ich agentami woływu, przedkładając interes żydowski nad polski.
“Ja wiem, że niektórzy Żydzi potrafią być okropni, ale Polacy też. Zamiast kipieć złością i poczuciem krzywdy lepiej nabrać do historii zdrowego dystansu i pragmatycznie bronić swoich racji na modłę anglosaską. Bo jeśli dziś w polityce trzeba być twardym, to tylko z uśmiechem na ustach.”
Dziecinne gaworzenie. Ślepyś Pan? To co mówiłem o skali indoktrynacji Amerykanów NIENAWISTNĄ, NAZISTOWSKĄ W SWEJISTOCIE, ŻYDOWSKĄ PROPAGANDĄ(a i w Europie też święci ona trymfy), zbyć che Pan słowami że są dobrzy i źli Żydzi, tak jak dobrzy i źli Polacy? Zastanów się człowieku nad stanem swego mózgu.
“Nikt to z nikim wojny nie
“Nikt to z nikim wojny nie toczy. Jest normalna gra interesów. Kilku Żydów widzi dobry interes w tym, aby Polsce dorobić gębę a my jesteśmy dupy, że pomimo wielomilionowej Polonii w USA nie jesteśmy w stanie sensownie wyartykułować swojego stanowiska. Ale jeśli do niedawna Kongresem Polonii Amerykańskiej dowodził taki typas jak Edward Moskal, to co się dziwić. Ale to my sobie takich wybieramy reprezentantów a nie Żydzi nam wybierają!”
Owszem, Żydzi toczą z nami wojnę medialną, a tak naprawdę nie jest to wojna, ponieważ nie mamy czym walczyć, a planowe wyniszczenie wizerunkowe.
Co do Moskala – no co ja poradzę że gada Pan kliszami Wyborczej, wierząc im bezwarunkowo? Przecież Pan wie że to gazeta żydowska tak naprawdę – czy sam ten fakt nie powinien w myślącym człowieku budzić ostrożności, zwławszcza gdy mowa o sprawach polsko-żydowskich? No powiedz Pan szczerze.
Co do Moskala więc, historia jego “antysemityzmu” rozpoczęła się gdy zaczął protestować przeciw “polish cocentration camps” i tym podobnym “nieścisłościom” w żydowskiej(amerykańskiej ale żydowskiej tak naprawdę)prasie. Żydzi, jak to mają w zwyczaju, zaczęli go wobec tego oskarżać o antysemityzm, a polska(Geremkowa) dyplomacja skwapliwie to podchwyciła.
W ten oto sposób narodził sie mit o straszliwym żydożercy Moskalu, hańbiącym Polskę w Ameryce, mit radośnie podsycany przez Wyborczą, a Pan tegoż mitu ofiarą, niestety nie jedyną.
“Pan zdaje się też zapominać, że Żydom co nieco w Polsce przepadło. I nie powinniśmy się dziwić, że wielu nie chce się zgodzić na argument, że to nie my, ale komuniści im mienie zabrali. Po pierwsze dlatego, że są na tym stratni a po drugie dlatego, że w pewnym sensie ci “komuniści” są podobni do “nazistów” – a jak wiadomo – to nie Niemcy wojnę zaczęli, tylko “naziści”...”
To Panu się tylko tak zdaje, niemającemu pojęcia o co naprawdę chodzi.
A chodzi nie o zwykłą własność z odzyskaniem której Żydzi mają takie same problemy jak Polacy i wszyscy inni, chodzi o własność pożydowską bez spadkobierców, do której Żydzi, poprzez swe światowe organizacje, prawem kaduka roszczą sobie pretensje, na zasadzie że jak właścicielem by żyd to im się, jako żydom – należy. Nigdzie w cywilizowanym świecie taka zasada prawna nie istnieje, to zasada z charakteru nazistowska.
“W stosunku Żydów do Polaków wiele może się nam nie podobać, ale można ich zrozumieć. Dla przedwojennego Żyda, kultura to były Niemcy a Polacy to było przede wszystkim odmóżdżone pzez alkohol chłopstwo i zdegenerowana arystokracja. Pomimo szoku, jakim dla Żydów był holokaust – wiele z tego dawnego podziwu dla dorobku kultury niemieckiej zostało – tak samo jak pogardy dla polskiego zacofania. Religijni Żydzi bardzo często mieli Polaków za robactwo i dziwili się tym świeckim, że się z nami zadają. To przekraczało motywowany religijnie dystans do “gojów” a było po prostu wyrazem poczucia wyższości spowodowanej tym, że poza kilkoma większymi miastami Polska zatrzymała się w rozwoju w czasach głęboko feudalnych a na wsi panowała zupełna ciemnota. Podobny stosunek ma dziś salonowy pan Eli Barbur do Arabów. Wkład ześwietczonych Żydów w dorobek polskiej kultury jest właśnie dlatego tak przemożny, że dorobek samych Polaków – z różnych powodów – na tym tle dziwnie skromny jak na nomen-omen większość narodową. Po upadku powstań narodowych i masowych zsyłkach Żydzi stali się najsilniejszą warstwą inteligencką w zaborze rosyjskim.”
Coś w tym prawdy jest, dziwi mne tylko Pana poddańczy wobec Żydów stosunek:) I prawda też niecała – kultura w powojennej Polsce oddana została w pacht Żydom, o czym może Pan sobie poczytać w wielkim dziele z zakresu historii literatury(Pan pewnie nie słyszał bo Agora je zamilcza a inni wobec tego też boją się promować) – dwutomowej “Czerwonej mszy” Bohdana Urbankowskiego.
Decydenci kultury promowali więc SWOICH, zamilczając przedwojenne osiągnięcia Polaków(najczęściej oczywiście z przyczyn politycznych ale również – etnicznych właśnie. Stąd i obraz jak Pan w głowie ma.
“Jak przedwojenny Żyd na prowincji miał Polaków za nic, tak i Polacy od Żydów trzymali się z daleka. Bo to był inny świat. Niedostępny dla polskiego chłopa świat interesów i handlu, świat w którym dzieci kształcono a kapitał akumulowano. Świat innej wiary, innego języka (Jidisz jest odmianą niemieckiego z licznymi polskimi wtrąceniami) i innej kultury. To był dobry grunt dla organicznego antysemityzmu, który od lat osiemdziesiątych XIX wieku starannie zapodawała carska propaganda. Kiedy w Polsce pojawiły się jeszcze rzesze Żydów uciekających przed pogromami w głębi Rosji, wzajemne stosunki można było co najwyżej określić mianem chłodnego dystansu niż ciepłej tolerancji.”
O, zauważył Pan że WZAJEMNE. No no no – czyli że i antypolonizm istniał – nieprawdaż?
“Nie należy zatem się dziwić, że idea Judeopolonii – chociaż nigdy nie zdobyła w narodzie Żydowskim wielkiej popularności – mogła się tu w sumie narodzić. Zaistniały tu sprzyjające temu warunki – specyficzny splot okoliczności społeczno-politycznych, w których na terenach okupowanej Polski rodziły się równocześnie dwa silne nacjonalizmy – Polski i Żydowski.”
Nieźle, coś tam Pan jednak kuma, bo przecie o tej Judeopolonii to Wyborcza ani mru mru, chyba że jako wymyśle polskich antysemitów
“Nasza historia – Polaków i Żydów – była skomplikowana i niełatwa. Po obu stronach istnieją zapiekłe resentymenty. Trzymanie się kurczowo wojennej retoryki nie pomaga polepszeniu tych stosunków. Polacy nie muszą wcale swoich racji stawiać “twardo”. Wystarczy, żeby w ogóle zaczęli swoje racje jakoś dyskursywnie stawiać, żeby zaczęli publikować w języku angielskim, żeby Polska dorobiła się sensownej inteligenckiej diaspory, która potrafi polskich interesów za granicą bronić a nie tylko buczeć coś w niezrozumiałym języku.”
I znów nawrót choroby – to my jesteśmy winni światowego zasięgu żydowskim kłamstwom:) Już tłumaczyłem – wobec medialnej potegi żydowskiej – nie mamy żadnych szans! Tym bardziej iż wpływowa w Polsce gazeta trzyma w tych sprawach sztamę z żydostwem światowym, robiąc polaczkom wodę z mózgu do tego stopnia iż duża część Polaków, czego i Pan przykładem, stała się mentalnymi ich agentami woływu, przedkładając interes żydowski nad polski.
“Ja wiem, że niektórzy Żydzi potrafią być okropni, ale Polacy też. Zamiast kipieć złością i poczuciem krzywdy lepiej nabrać do historii zdrowego dystansu i pragmatycznie bronić swoich racji na modłę anglosaską. Bo jeśli dziś w polityce trzeba być twardym, to tylko z uśmiechem na ustach.”
Dziecinne gaworzenie. Ślepyś Pan? To co mówiłem o skali indoktrynacji Amerykanów NIENAWISTNĄ, NAZISTOWSKĄ W SWEJ ISTOCIE, ŻYDOWSKĄ PROPAGANDĄ(a i w Europie też święci ona trymfy), zbyć che Pan słowami że są dobrzy i źli Żydzi, tak jak dobrzy i źli Polacy? Zastanów się człowieku nad stanem swego mózgu.
Pozdrawiam
Krk -- 27.08.2008 - 10:14