Małżonka niezła była. Lepiej ode mnie rozgrywała, bo nie miała skłonności do blefu. Ale uczona była silnego dwa i nie chciała się przychylić do odmiennej koncepcji.
Jak jej mówiłem, że mnie uczył w szkole jeden z najlepszych brydżystów tamtego czasu, to odpowiadała, że tylko cudem mi tenże dwói na maturze nie postawił.
I miała rację, choć to nie cud był, ale koleżeńska pomoc
Wszyscy mi tak mówili, Panie Lorenzo i
na dodatek wszyscy to ugrywali.
A ja nie.
Małżonka niezła była. Lepiej ode mnie rozgrywała, bo nie miała skłonności do blefu. Ale uczona była silnego dwa i nie chciała się przychylić do odmiennej koncepcji.
Jak jej mówiłem, że mnie uczył w szkole jeden z najlepszych brydżystów tamtego czasu, to odpowiadała, że tylko cudem mi tenże dwói na maturze nie postawił.
I miała rację, choć to nie cud był, ale koleżeńska pomoc
Pozdrowienia wzajemne
yayco -- 27.10.2008 - 16:49