Maxie,

Maxie,

w szpitalu wojskowym na portierni dziwnie na mnie żołnierze się gapili. Dopiero koleżanka lekarka wyjaśniła mi, że w klapie kurtki mam wpięty opornik i ona wie o co chodzi i wartownicy też musieli! Jeszcze przyprowadziła kilku znajomych lekarzy, by zobaczyli opornik…

Ja o oporniku nie pamiętałem a wpiąłem go od razu w poniedziałek.

Zacząłem też córce rysować kronikę rodzinną, pełną wrednych rysunków, które dawały upust i ukojenie memu wkurwieniu. Tomiszcze żona pakowała do tapczanu, bo bała się, że byle kontrola i mnie za to zapudłują. Kontroli nie było!

Choć raz zomowcy stali po drugiej stronie kartonowych drzwi. Gdy ścigali uciekinierów z demonstracji, które gromadziły się na nieodległym placu Pereca, przezwanym zaraz Gazplacem. Wtedy uświadomiłem sobie, że jednym kopem mogli wejść do mieszkania…


Panie Yayco - moje kilka pierwszych dni... By: chamopole (16 komentarzy) 16 grudzień, 2008 - 14:08