Nie przesadzajmy z tą empatią. Rzeczy należy nazywać po imieniu, by nadmiernie nie wpadać w polityczną poprawność.
Czymś innym jest okradanie samochodów, a czymś zupełnie z innej ligi sprzedanie własnego dziecka za kasę. Można stwierdzć – jego dziecko, niech sobie robi z nim co chce – ale z systemem wyznawanych ogólnie przez społeczeństwo wartości nie ma to wiele wspólnego.
Jasne – podejmujesz decyzje, często nie znając ich konsekwencji, tyle że fundament masz inny niż Bruno. Mam nadzieję. I nie jest to żaden eksklusywizm. To zwyczajne określenie pewnych norm. Bardzo szerokich. Sprzedawanie dzieci się w nich – dla mnie przynajmniej – nie mieści.
Co do filmowego obrazu – taka rola twórców filmów. Z sympatia oglądamy mordeców, złodzieji, malwersantów. Jak widzisz – da się także w miarę symapatycznie przedstawić gościa zdolnego opchać za kasę niemowlaka…
Rafale
Nie przesadzajmy z tą empatią. Rzeczy należy nazywać po imieniu, by nadmiernie nie wpadać w polityczną poprawność.
Czymś innym jest okradanie samochodów, a czymś zupełnie z innej ligi sprzedanie własnego dziecka za kasę. Można stwierdzć – jego dziecko, niech sobie robi z nim co chce – ale z systemem wyznawanych ogólnie przez społeczeństwo wartości nie ma to wiele wspólnego.
Jasne – podejmujesz decyzje, często nie znając ich konsekwencji, tyle że fundament masz inny niż Bruno. Mam nadzieję. I nie jest to żaden eksklusywizm. To zwyczajne określenie pewnych norm. Bardzo szerokich. Sprzedawanie dzieci się w nich – dla mnie przynajmniej – nie mieści.
Co do filmowego obrazu – taka rola twórców filmów. Z sympatia oglądamy mordeców, złodzieji, malwersantów. Jak widzisz – da się także w miarę symapatycznie przedstawić gościa zdolnego opchać za kasę niemowlaka…
Pozdrówka.
Griszeq -- 31.12.2008 - 11:39