I tu nie chodzi o natchnionych artystów. Tych to mamy aż nadto.
W Warszawie brak wizjonerów użytkowych i do tego przy władzy, z możliwością podejmowania decyzji.
Komunikacja jest w rękach ludzi, którzy od niepamiętnych czasów dają dowody, że znają się tylko na przyspawywaniu dupy do stołków.
Polityka inwestycyjna, z jednej strony paraliżowana antykorupcyjnymi przepisami, z drugiej – przeżarta układami i lewizną.
Bufetowa wizjonerem nie jest. Atrakcyjny Kaźmirz ani Mały Kaczor choć mówili, że są, też nie byli. Od pensji do pensji, od przetargu, do przetargu, od otwarcia spóźnionej inwestycji, do przecięcia następnej wstęgi.
Może i napiszę o tym wszystkim, ale samym narzekaniem tego nie oblecę...
Na razie cieszę się Krakowskim Przedmieściem i zespołem mieszkaniowym przy Polu Mokotowskim. Wprawdzie to liga dla dzianych, ale po raz pierwszy nie ma charakteru zamkniętej enklawy i trochę miejskiego ducha w nim się tli.
Igło,
Warszawa cierpi na brak wizjonerów.
I tu nie chodzi o natchnionych artystów. Tych to mamy aż nadto.
W Warszawie brak wizjonerów użytkowych i do tego przy władzy, z możliwością podejmowania decyzji.
Komunikacja jest w rękach ludzi, którzy od niepamiętnych czasów dają dowody, że znają się tylko na przyspawywaniu dupy do stołków.
Polityka inwestycyjna, z jednej strony paraliżowana antykorupcyjnymi przepisami, z drugiej – przeżarta układami i lewizną.
Bufetowa wizjonerem nie jest. Atrakcyjny Kaźmirz ani Mały Kaczor choć mówili, że są, też nie byli. Od pensji do pensji, od przetargu, do przetargu, od otwarcia spóźnionej inwestycji, do przecięcia następnej wstęgi.
Może i napiszę o tym wszystkim, ale samym narzekaniem tego nie oblecę...
Na razie cieszę się Krakowskim Przedmieściem i zespołem mieszkaniowym przy Polu Mokotowskim. Wprawdzie to liga dla dzianych, ale po raz pierwszy nie ma charakteru zamkniętej enklawy i trochę miejskiego ducha w nim się tli.
Może i napiszę...
merlot -- 01.02.2009 - 22:46