ja dostałam w prezencie pomysł na napisanie gawęd kolędowych w którym różności pomieścić można np.różne anegdoty i wspomnienia.
Nie zrealizowałam go jeszcze ale wrzucam jedną (anegdotkę).
Wśród zamówionych (w tym roku dominowały zamówione upominki) kosmetyków znalazła się mała paczuszka.Ponieważ mała, z krzątaninowego zakręcenia (wigilia była u nas w domu) “odkryłam” ją na komodzie gdy biegłam po herbatę (zostawiłam ją tu wcześniej z poprzednim kursem-zakontaktowałam)
nastawiłam czajnik i szybciutko otworzyłam pudełeczko :
-o, błyszczyk do ust! – w półmroku kuchni zobaczyłam czarny dozownik,
-o, z gąbeczką! – odkręciłam korek zakończony szpatułką z gąbką na końcu,
-ciekawe czy ma taki ładny owocowy zapach i …ciach, ciach szybciutko po ustach (bez lusterka i zastanowienia – herbata czekała)
- nie miał :( no i ktoś zawołał z dołu więc zbiegłam do gości ścierając z ust kosmetyk
- pewnie trochę kaszy jaglanej z babcinej potrawy “na pieniądze” – obtarłam ręką usta, kompletnie nie kojarząc faktów( w odróżnieniu do mojej siostrzenicy).
Skojarzyłam na schodach,wracając do kuchni, rzuciłam okiem do lustra w holu – na buzi miałam rozmazane resztki białego korektora… pod oczy (o niech to, sama go u niej zamówiłam:)
O kurcze! pomyślała że świadomie się nim wypomadkowałam, groza!
no właśnie, gdzie pan się podziewa p.Krzysztofie?
ja dostałam w prezencie pomysł na napisanie gawęd kolędowych w którym różności pomieścić można np.różne anegdoty i wspomnienia.
Nie zrealizowałam go jeszcze ale wrzucam jedną (anegdotkę).
Wśród zamówionych (w tym roku dominowały zamówione upominki) kosmetyków znalazła się mała paczuszka.Ponieważ mała, z krzątaninowego zakręcenia (wigilia była u nas w domu) “odkryłam” ją na komodzie gdy biegłam po herbatę (zostawiłam ją tu wcześniej z poprzednim kursem-zakontaktowałam)
nastawiłam czajnik i szybciutko otworzyłam pudełeczko :
-o, błyszczyk do ust! – w półmroku kuchni zobaczyłam czarny dozownik,
-o, z gąbeczką! – odkręciłam korek zakończony szpatułką z gąbką na końcu,
-ciekawe czy ma taki ładny owocowy zapach i …ciach, ciach szybciutko po ustach (bez lusterka i zastanowienia – herbata czekała)
- nie miał :( no i ktoś zawołał z dołu więc zbiegłam do gości ścierając z ust kosmetyk
- ciociu, masz coś na ustach – siostrzenica popatrzyła jakoś dziwnie – coś białego.
- pewnie trochę kaszy jaglanej z babcinej potrawy “na pieniądze” – obtarłam ręką usta, kompletnie nie kojarząc faktów( w odróżnieniu do mojej siostrzenicy).
Skojarzyłam na schodach,wracając do kuchni, rzuciłam okiem do lustra w holu – na buzi miałam rozmazane resztki białego korektora… pod oczy (o niech to, sama go u niej zamówiłam:)
O kurcze! pomyślała że świadomie się nim wypomadkowałam, groza!
Używam go teraz co dzień i śmieję z siebie ;)
Bianka -- 15.02.2009 - 22:21