nie sądzę, że chodzi o “brak możliwości dogadania się ze związkowcami”, raczej właśnie o wolę nie-dogadania się ze związkowcami. Przecież tak naprawdę rzecz sprowadza się do dogadania się z ekipą zadymiarzy, wcale nie ze związkowcami i stoczniowcami jako takimi. Wszystko da się dogadać jak się jest premierem i to z Trójmiasta. O ile się chce. Jeśli natomiast robi się o tym histeryczne halo na całą Polskę przez telewizor i gazety, to widać, że chodzi o co innego. Tak mi to wygląda.
@Zbigniew P. Szczęsny
nie sądzę, że chodzi o “brak możliwości dogadania się ze związkowcami”, raczej właśnie o wolę nie-dogadania się ze związkowcami. Przecież tak naprawdę rzecz sprowadza się do dogadania się z ekipą zadymiarzy, wcale nie ze związkowcami i stoczniowcami jako takimi. Wszystko da się dogadać jak się jest premierem i to z Trójmiasta. O ile się chce. Jeśli natomiast robi się o tym histeryczne halo na całą Polskę przez telewizor i gazety, to widać, że chodzi o co innego. Tak mi to wygląda.
s e r g i u s z -- 07.05.2009 - 13:32