Trudna z Panią rozmowa. Ja artykuł z PNAS a Pani – jakąś dykteryjkę o mocno kontrowersyjnym “uczonym”, który publikuje głównie w prasie brukowej.
Ja terminem naukowym i rozeznaniem w temacie – pani tyle, co wyczytała w pismach kobiecych.
Ale co mi tam – jak dla mnie, to może się Pani leczyć (na pewno nie z żądzy zysku robionymi) preparatami homeopatycznymi H1000 (stężenie aktywnej substancji odpowiada coś jakby mniej niż szczypta w kropli wody wielkości układu słonecznego). To jest w końcu pani życie, pani zdrowie i pani spokój sumienia. Ja nie adresuję swoich polemik do pani, ponieważ pani już doskonale wie, że cała nauka “oficjalna”, to jedynie pic i fotomontaż powołany w celu wyciągania kaski za frajer od bogu ducha winnych ludzi.
Może sobie pani wierzyć w co chce, albo nie – ja polemizuję nie dlatego, żeby “leczyć kompleksy” – bo tych nie mam, ale żeby ewentualni czytelnicy ciemnot i bredni zdawali sobie sprawę co czytają, bo ostatnimi czasy ciemnota i brednie bardzo chętnie podpierają się naukowymi tytułami i cytatami z niszowych pism.
Droga Pani – ja piszę jasno, klarownie, trzymam się tematu, terminologii używam jedynie wówczas, kiedy uważam, że naprawdę trzeba. Natomiast Pani co rusz wyciąga nowy jakiś wątek – jak chociażby tę sprawę Thiomersalu. Dobrze, że nie przypomniała Pani, że w tych latach (latach 30-tych) – z braku lepszych środków septycznych – używano również innego związku rtęci do dezynfekcji codziennych zadrapań – merkurochromu, oraz że kiłę leczono zawierającym arsen Salwarsanem.
@Magia
Droga Pani,
Trudna z Panią rozmowa. Ja artykuł z PNAS a Pani – jakąś dykteryjkę o mocno kontrowersyjnym “uczonym”, który publikuje głównie w prasie brukowej.
Ja terminem naukowym i rozeznaniem w temacie – pani tyle, co wyczytała w pismach kobiecych.
Ale co mi tam – jak dla mnie, to może się Pani leczyć (na pewno nie z żądzy zysku robionymi) preparatami homeopatycznymi H1000 (stężenie aktywnej substancji odpowiada coś jakby mniej niż szczypta w kropli wody wielkości układu słonecznego). To jest w końcu pani życie, pani zdrowie i pani spokój sumienia. Ja nie adresuję swoich polemik do pani, ponieważ pani już doskonale wie, że cała nauka “oficjalna”, to jedynie pic i fotomontaż powołany w celu wyciągania kaski za frajer od bogu ducha winnych ludzi.
Może sobie pani wierzyć w co chce, albo nie – ja polemizuję nie dlatego, żeby “leczyć kompleksy” – bo tych nie mam, ale żeby ewentualni czytelnicy ciemnot i bredni zdawali sobie sprawę co czytają, bo ostatnimi czasy ciemnota i brednie bardzo chętnie podpierają się naukowymi tytułami i cytatami z niszowych pism.
Droga Pani – ja piszę jasno, klarownie, trzymam się tematu, terminologii używam jedynie wówczas, kiedy uważam, że naprawdę trzeba. Natomiast Pani co rusz wyciąga nowy jakiś wątek – jak chociażby tę sprawę Thiomersalu. Dobrze, że nie przypomniała Pani, że w tych latach (latach 30-tych) – z braku lepszych środków septycznych – używano również innego związku rtęci do dezynfekcji codziennych zadrapań – merkurochromu, oraz że kiłę leczono zawierającym arsen Salwarsanem.
Pozdrawiam,
Zbigniew P. Szczęsny -- 10.07.2009 - 18:52