pisałem ten tekst, byłem przekonany, że mam rację i że powinienem go opublikować. Może i ma ten tekst sens, ale niestety, powstał w kontekście, który ten sens w zasadzie unieważnia.
Niestety, jestem zbyt dobry i zbyt skuteczny w zrażaniu ludzi, nawet najlepszych przyjaciół (poza TXT), choć nie robię tego umyślnie. Po prostu czasem zachowuję się jak źle wychowany i agresywny amstaff, bez smyczy zdrowego rozsądku.
Prawda jest taka, że nie powinienem się wcale odzywać w ostatnią sobotę, tylko pozwolić, żebyście się sami napierdalali (pardą) pod wpisem Wojtka Zapiskowicza.
Tym razem udało mi się tak skutecznie urazić Referenta, że wolał zostawić TXT i się z niego całkiem wyixować, niż nadal mieć ze mną do czynienia. Niestety, miał też dobre powody, o których nie mogę mówić publicznie.
W tym miejscu przepraszam wszystkich Was, a zwłaszcza Referenta, za mój (kolejny) występ bez wyczucia. Bywa, że zachowuję się jak kretyn i cham bez wyobraźni i empatii, choć wcale tego nie chcę. Kłopot w tym, że kolejne takie doświadczenia jakby niczego mnie nie uczą.
Sorry za tę publiczną spowiedź, ale to jest taki mój sposób na założenie temu amstaffowi we mnie krótkiej smyczy i dobrego knebla. Zamykam swoją niewyparzoną gębę na kłódkę, a Barem zajmie się Maszyna, co powinno wszystkim wyjść na dobre.
Gdy
pisałem ten tekst, byłem przekonany, że mam rację i że powinienem go opublikować. Może i ma ten tekst sens, ale niestety, powstał w kontekście, który ten sens w zasadzie unieważnia.
Niestety, jestem zbyt dobry i zbyt skuteczny w zrażaniu ludzi, nawet najlepszych przyjaciół (poza TXT), choć nie robię tego umyślnie. Po prostu czasem zachowuję się jak źle wychowany i agresywny amstaff, bez smyczy zdrowego rozsądku.
Prawda jest taka, że nie powinienem się wcale odzywać w ostatnią sobotę, tylko pozwolić, żebyście się sami napierdalali (pardą) pod wpisem Wojtka Zapiskowicza.
Tym razem udało mi się tak skutecznie urazić Referenta, że wolał zostawić TXT i się z niego całkiem wyixować, niż nadal mieć ze mną do czynienia. Niestety, miał też dobre powody, o których nie mogę mówić publicznie.
W tym miejscu przepraszam wszystkich Was, a zwłaszcza Referenta, za mój (kolejny) występ bez wyczucia. Bywa, że zachowuję się jak kretyn i cham bez wyobraźni i empatii, choć wcale tego nie chcę. Kłopot w tym, że kolejne takie doświadczenia jakby niczego mnie nie uczą.
Sorry za tę publiczną spowiedź, ale to jest taki mój sposób na założenie temu amstaffowi we mnie krótkiej smyczy i dobrego knebla. Zamykam swoją niewyparzoną gębę na kłódkę, a Barem zajmie się Maszyna, co powinno wszystkim wyjść na dobre.
s e r g i u s z -- 10.01.2012 - 00:33