Heh, cała ta dyskusja przypomina mi uczelnianą rozmowę o innowacjach językowych. Na studiach, w ramach zajęć z kultury języka, rozmawialiśmy o nowych wyrazach w polszczyźnie – o tym, czy są one potrzebne, czy mają jakieś odpowiedniki w języku polskim, czy posiadają odcienie znaczeniowe i czy da się bez nich żyć. ;)
No, bo weźmy na przykład wyraz “tabloid”. To słowo posiada polski odpowiednik – “brukowiec”. Problem w tym, że “brukowiec” to wyrażenie ewidentnie pejoratywne, a “tabloid” brzmi bardziej neutralnie i profesjonalnie.
Pino
Heh, cała ta dyskusja przypomina mi uczelnianą rozmowę o innowacjach językowych. Na studiach, w ramach zajęć z kultury języka, rozmawialiśmy o nowych wyrazach w polszczyźnie – o tym, czy są one potrzebne, czy mają jakieś odpowiedniki w języku polskim, czy posiadają odcienie znaczeniowe i czy da się bez nich żyć. ;)
No, bo weźmy na przykład wyraz “tabloid”. To słowo posiada polski odpowiednik – “brukowiec”. Problem w tym, że “brukowiec” to wyrażenie ewidentnie pejoratywne, a “tabloid” brzmi bardziej neutralnie i profesjonalnie.
Natalia Julia Nowak -- 04.02.2012 - 14:57