Siedząc sobie na drabinie, po dłuższym zastanowieniu, odkryłem coś dziwnego. Pewną prawidłowość mianowicie. I po chwili już wiedziałem – oto zorientowałem się bowiem, że naszym życiem zaczyna zarządzać, a właściwie zarządza już od dawna, bo od 19 lat, nowy związek. Związek zawodowy.
To Związek Zawodowy Dziennikarzy i Polityków (albo Polityków i Dziennikarzy).
Jak Państwo zapewne zauważą, przedstawiciele obu tych zawodów żyją ze sobą w pelnej symbiozie, mimo pozornego napięcia, jakie wywołują ich równie pozorne starcia. Bo przecież bez względu na wynik tych starć zarówno dziennikarze i politycy są związani ze sobą na śmierć i życie.
Oto politycy robią wszystko, by zapewnić chleb doczesny dziennikarzom, a dziennikarze z kolei kreują polityków na wszelkie możliwe sposoby, wyszukując powody pozwalające im zaistnieć w oczach opinii publicznej. I nie jest ważnym, że politycy bywają różnej maści, bo w sumie zawsze wychodzi na to samo – i jedni i drudzy stale się kreują na zbawców jednej z części społeczeństwa, a niekiedy nawet całości..
I tak się dzieje już od 19 lat. Politycy nic nie robią, poza dobrą miną i ukazywaniem zlych stron innych polityków. Nic nie robią i w permanencji konsumują owoce przemian, potem frukta związane z dotacjami przedakcesyjnymi, nastepnie akcesyjnymi, by wreszcie, po akcesji, konsumować dotacje związane z przynależnością.
Dziennikarze z kolei robią wokół działań polityków wielki raban, w sumie wspierając ich nic niezrobienie. Czy zauważyliście może jakieś konstruktywne propozycje przedstawicieli mediów? Ależ skądże – oni mówią, piszą i pokazują albo pozorne osiągnięcia, albo wpadki polityków. A politycy im się rewanżują dając pożywienie dla ich pisaniny, pozorując przedstawianie rzekomo konstruktywnych rozwiązań.
I jak to zwykle bywa w związkach zawodowych, a w tym szczególnie, obie podgrupy starają się za wszelka cenę bronić swoich interesów, tworząc pozornie nierozwiązywalny problem – bo jak to żyć bez polityków. A tym samym bez dziennikarzy. Koncerny medialne tworzą i opisują ogólnokrajowe konflikty, a politycy pozornie walczą z niesprzyjającymi im miediami. Ale nigdy nie ze wszystkimi.
Bo przecież bez względu na wynik tych starć, zarówno dziennikarze i politycy są związani ze sobą na śmierć i życie. Tylko dlaczego nasze?
PS. Powyższe uwagi przyszly mi do glowy na Forum Nowego Przemyslu w miniony piątek w Warszawie. Na sali, a potem podczas spotkań panelowych znajdowalo się niemal 1 000 managerów polskiego przemyslu i niemal żadnego polityka. Bo i po co? Dziennikarzy też prawie nie było, sądząc po niemal całkowitym braku relacji. Bo i po co? Zarówno jedni jak i drudzy nie mieliby chyba nic do powiedzenia w tym gronie. A co najciekawsze, zebrani wcale nie żalowali nieobecności przedstawicieli tego związku zawodowego, bo cóż im mogliby powiedzieć?
komentarze
Za te odkrycie
Przedstawiam pana do Nagrody Państwowej II Stopnia i stosowny order ze wstęgą.
Igła -- 04.02.2008 - 21:47Nagrodę I Stopnia otrzyma ten, który wpadnie na pomysł jak rozgonić te towarzystwo po kątach.
No może oprócz Wojtka Mana, bo on jest z Krakowa i puszcza muzykę.
Igła
Szanowny Iglo
Czy mi sie zadawalo, czy rzeczywiście pojawil się nowy element dekoracyjny na txt: “tworzymy niezależne media obywatelskie”?
Pozdrawiam serdecznie
PS. Glowy sobie nie dam obciąć, ale W. Mann chyba, niestety, nie jest z Krakowa. Aczkolwiek mamy tu sporo ludzi umiejącychy puszczać (i grac także) muzykę
Lorenzo -- 04.02.2008 - 21:53Lorenzo
wracam na txt powolutku po urlopie i dobrze poczytać że klan L&Y&I w formie:)
chociaż I jeszcze nie wziął się na serio za robotę ale to pewnie wiek…
p.s nie muszę chyba rozszyfrowywać?
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 04.02.2008 - 21:54Igło szanowny
jak z Krakowa, jak do mojego liceum w mieście stołecznym Warszawa chodził (którego zresztą, w odróżnieniu ode mnie, zdaje się nie lubił). Chyba, że dojeżdżał?
julll -- 04.02.2008 - 22:19Maksie
Lepper&YyyGiertych&Ikonowicz?
eumenes -- 04.02.2008 - 22:21Pani Julll
Tak sobie myślę, że dziś jest dobra noc na kolejną niespodziankę dla nocnych marków, nie sądzi Pani? :)
eumenes -- 04.02.2008 - 22:25Eumenesie
tak dziś przemknęła mi myśl, żeby dziś pójść wcześniej spać. Ale lepiej poczekam :-)
julll -- 04.02.2008 - 22:31Co Pan knujesz, Panie Eumenesie?
Hę?
Lorenzo -- 04.02.2008 - 22:37Szanowny Panie Lorenzo!
A ja myślałem, że Tomasz Mann to pochodził z Czarnej Góry, znaczy się Czarodziejskiej… A tu się okazuje, że on od Materny pochodzi. A pomysł bomba.
Andrzej F. Kleina -- 04.02.2008 - 22:56Serdecznie pozdrawiam
Lorenzo
YYYroman by się obraził:) takie porównanie, ech:)
max -- 04.02.2008 - 22:58Prezes , Traktor, Redaktor
Panie Lorenzo
Podobno cierpliwość jest cnotą :)
eumenes -- 04.02.2008 - 22:59Szanowny Panie Andrzeju
Materna Krzysztof rzeczywiscie straszyl przez czas pewien w Krakowie. A co do pomyslu – czy on dobry – nie wiem czy dla nas. Pytanie, kto na niego wpadl. Na nasze utrapeinie. I jak to ze związkami bywa, są nie do wytępienia jako tzw. “zdobycz socjalna”. Oczywiście dla czlonków wladz tegoż związku. Bo oczywiście nie dla nas. Oni teraz będa negocjować kolejne przywileje dla siebie. I tak co cztery lata, albo jeszcze częściej.
Pozdrawiam równie serdecznie
Lorenzo -- 04.02.2008 - 23:01Szanowny Panie Eumenesie
No to nie mam wyjścia – będę więc cierpial w cierpliwości się ćwicząc.
Pozdrawiam
Lorenzo -- 04.02.2008 - 23:03Panie Lorenzo
Proszę przestać bo już po 23.00 :)
eumenes -- 04.02.2008 - 23:15Acz cudów nie obiecuję, bo pan docent już wysłuchał i też cierpi. Widać na cierpienie nie ma rady.
Szanowny Eumenesie
Jutro się bedę zachwycal przesylką, bo na tym kompie urządzenie mi nie dziala.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 04.02.2008 - 23:33Panie Lorenzo
Mam nadzieję, że zapisał Pan sobie kopię bo jutro niespodzianki już nie będzie…
eumenes -- 04.02.2008 - 23:44Igło,
no proszę, nie przenoście nam Wojciecha do Krakowa.
Toż to chłopak z Nieporętu.
Pod Krakowem:).
dobranoc
Ps.
yassa -- 04.02.2008 - 23:56Eumenesie, troszkę się demaskujesz, ale + masz:).
Szanowny Panie Lorenzo
muszę skomentować Pański tekst,choć z zadrości mało mnie nie rozsadzi!
Jako człek obiektywny i sprawiedliwy,po zenkowemu oczywiście,przyznać muszę,żeś Pan wiekopomne odkrycie dokonał.
To czego przez lata nie mógł trafić Jarkacz ze swoją koterią,Pan żeś w try miga rozpoznał i konfederatom pod dyskusję przedstawił.
Pan jedyny i to z Krakowa UKŁAD odnalazł.
Tutaj skromnie dodam,a propos mojej przemijajacej zazdrości,że
ja zenek,pierwszy wpadłem na trop układu,pisząc 8 stycznia br.w notce “Zmiana władzy”. Ja,prowadząc wieloletnie,trudne badania naukowe odkryłem pierwsze ślady tego układu.
Ubiegłeś mnie Pan,trudno przeżyć musiał będę.Badań nie przerwę i tak w przyszłości ktoś moje osiągniecia wykorzysta,bo trafne i mądre są!
Niedawno gdzieś tam usłyszałem,że Przeszłość jest prologiem,czyli zaś mam rację i zaś zenka na wierzchu.
Sie Pan zawczasu tak bardzo nie cieszy z tego wykrycia układu.To dopiero początek drogi.Teraz wymyśleć trza terapię,o której przypadkiem Igła był napisał.
Więcej kadził nie będę Panu i temu niby klanowi L&Y&I,któremu hołdy Max składa.
Nie wiem,czemu on o mnie zapomniał,przechera.Już mu to zapamietam.
Mimo wszystko serdecznie pozdrawiam
PS.Proszę mi wybaczyć tę wyżej napisaną głupawkę,ale nie można zawsze być poważnym.
Zenek -- 05.02.2008 - 05:05Nawet w tak zasadniczej sprawie,bo tak traktuję sens Pańskiej notki,powinna być chwila odprężenia.
Wojtek ManN!
Panie Igło – Wojtek Man, to może aluzja do ciężaru panawojtkowego? Ciężarówki Man są ciężkie… Pan Wojtek jest lekki, ma ulotny humor. Powinien być wrocławianinem!
jotesz -- 05.02.2008 - 09:15:)
Wiem, wiem
Mann. Nazwisko ma czysto krakowskie i to mnie zmyliło.
Igła -- 05.02.2008 - 09:25Natomiast jak większość porządnych ludzi pochodzi ze Śląska, bo urodził się w Świdnicy.
W każdym razie ja bym go do lochu nie zamykał razem z całym stadem polityczno-dziennikarskich pawianów bo by im zbyt przyjemnie było.
Igła
He, he, he
Genialnie podpatrzone.
Ale to my kupujemy dziennikarski i polityczny chłam. To na nasze zamówienie, nasz popyt, powstają związki produkujące nam tombak zamiast złota. Bo nas błysk w piwnicznym mroku a nie blask złota interesuje. Chyba, że je gdzieś podprowadzimy. Ale wtedy cichutko, dla siebie tylko zachowujemy wieść. Koso, rozbieganymi oczkami wodząc po otoczemiu.
Dobre
Stary -- 05.02.2008 - 12:00