Jak, o mało co nie zabiłem Ciapka.
Zimno było, wietrznie, deszczowo i ponuro.
Jak zwykle
kurwa
Wyszliśmy.
Jak zawsze.
Obaj bez smyczy.
Wolni, kurwa mać.
Ciapek krążył, ja ze spuszczoną głową.
Szedłem
Doszliśmy do ruchliwej szosy.
Tej samej, jak zwykle.
warszaskiej
bez zmian, tfuj
Widziałem, jak nadjeżdżała.
W zielonym Cinqucento.
Po babsku wyprostowana, przyspawana do kierownicy, widząca na 200 m , tylko nie na 20.
Ciapek nagle wypadł mi zza pleców. Zachciało mu się przebiec na drugą stronę.
warszaskiej
Po co?
Mój krzyk. Stój kurwa
Za późno.
Uderzenie, łoskot rolowanego ciała Ciapka.
dotąd mi zgrzyta
Nawet kretynka nie drgnęła za kierownicą.
Następny samochód gwałtownie hamował.
Zniosłem go.
Nawet nie dyszał, tylko drgał jakoś tak...
Krew mu poszła z nosa.
Rozwarłem mu pysk.
Też poszła.
Cierpiał.
Ja patrzyłem…..?
I, też...
Dobij go, dobij kurwa niech nie cierpi…
przynajmniej
Ale to czarna krew mu idzie z pyska, nie pieniąca się i jasna…
wołała tresura
Własna i nie tylko
Dobij go kurwa, męczy się..
Czym kurwa dobić??
Łeb mu wyłam, gardło przydepnij.
Umrze bez męki…
wołała tresura
Własna i nie tylko
Wtedy podjechała G…
Ładuj go…., już..., jedziemy..
.............
Leżał potem 4 dni, skrępowany & zestawiony, bez jedzenia i picia.
Nawet nie skomlił.
Tylko patrzał.
Potem powstało Tekstowisko.
P.S. Śziiiiiiiiiiiiiit Ciapek… idziewa..
Chodź...
długa droga, daleka….
przed nami trud i znój
No dobra, dobra…, nie szalej
Patrzaj, ile tu fajnych słupków po drodze…?
:)
komentarze
Igła
Chybaś się Białoszewskiego oczytał.
sajonara -- 29.07.2008 - 20:43Sajonaro
Nie.
Igła -- 29.07.2008 - 20:51Nie czytałem.
nic
Igla
najważniejsze że bestia w najlepsze znaczy słupki.
A że z TXT ma to związek, ot ciekawostka
trzymanko Ciapek
prezes,traktor,redaktor
max -- 29.07.2008 - 21:05Igła
Jak cyganisz to źle
sajonara -- 29.07.2008 - 21:07ale jak prawdę mówisz to jeszcze gorzej.
Ja tak miałem w czerwcu br.
Trzy razy w nocy do psa musiałem wstawać. Troll w terenówce zmiażdzył mu miednicę.
Dymitr Bagiński -- 29.07.2008 - 21:34“Pieluchy” zmieniałem, dawałem picie ze strzykawki.
Teraz już biega. Weterynarz nie może uwierzyć.
No Ciapek istnieć musi,nie ma wyjścia,
a poza tym to rozbawił mnie dialog Igły z Sajonarą.
Kurde, może bym napisał kiedyś coś w tym stylku tylko rozwinął.
Nic nie czytałem.
grześ -- 29.07.2008 - 23:30Nic.
Nie czytam.
Nie będę czytał.
Ale jestem kurwa jak brzytwa.
Dużo piszę.
I kupuję ksiązki.
Wyższe stadium grafomaństwa znaczy osiągnąłem.
Przepraszam, że nie na temat, ale próbuję dobry komentarz napisać.
Grzesiu
Toś pojechał.
odys -- 30.07.2008 - 00:19Jak brzytwa.
grzesiu
próbuj dalej, bo na razie za Igłą możesz kałamarz nosić:)
sajonara -- 30.07.2008 - 07:05Sajonara
oooo… no to juz jest coś. niejeden by chcial za Igłą kalamarz nosić... ;-)
Griszeq -- 30.07.2008 - 10:07Iglo
off topic z bardzo dawnych czasow.
psa mojego ojca zabil facet na poboczu. pies szkolony, siedzial i czekal az auto przejedzie. a ten gad wjechal na pobocze i celowo go rozwalil. tak mial podobno, nienawidzil psow.
ktos z dzielnicy na szczescie zanotowal numer rejestracji. ojciec gnide znalazl. morde skul. a potem cyklicznie lyzka do opon wybijal szyby w samochodzie. facet chowal auto u rodziny, parkowal w innych dzielnicach, nasylal milicje. ale raz na kwartal bylo po szybach. dlugo to trwalo. ojca nigdy nie zlapali na szczescie. a moze nie chcieli zlapac?
Griszeq -- 30.07.2008 - 10:12Griszeg
Masz fantastycznego Ojca. Kłaniam się nisko!
RRK -- 30.07.2008 - 22:48RRK
dzięki Renato. Pozdrawiam serdecznie.
Griszeq -- 31.07.2008 - 08:02re: Grzesiowi, czyli...
Byla mloda miala zmeczona ale spokojna twarz – prosze go tu polozyc -pokazala stol.Po chwili mial juz podlaczona kroplowke.Nie piszczal, nie krwawil – patrzyl mi w
oczy.
-nawet nie hamowala, zrolowal sie miedzy kolami – brzmialo mi w uszach razem z szumem krwi lub adrenaliny raczej.
Stalam przy nim bezradnie a wyobraznia podsuwala najgorsze wizje – ma peknieta sledzione?watrobe?.Obserwowalam powloki brzucha – moze krwotok wewnetrzny?
Boze, te minuty sa jak wiecznosc.Delikatnie polozylam na nim dlonie – modlitwa przyszla sama, nie byla pewnoscia – byla pytaniem-prosba, domniemaniem.
Mam duze dlonie, kto wie poloze je na nim i. . .moze…, moze…,prosze Cie moze...
Przestalam oddychac ,cala moja swiadomosc byla bolacym pragnieniem a dlonie wedrowaly wzdluz jego zwyklego kundlowego ciala niczym skaner – wzdluz wlosa od lba w strone ogona…,delikatnie…,powoli.
10-15 minut? Poruszyl sie, jakby chcial przekrecic bardziej na grzbiet. Boze – agonia?Siostro!!! – spokojnie Zlotko – odchylila mu dolna powieke, spojrzala na dziasla – on po prostu prubuje przybrac pozycje “tak mi dobrze,tak mi
rob” ,glaszczesz go tak juz z 15 minut – wyglada na to ze nie jest zle, bedziemy wiedziec po przeswietleniu.
TAKIM CIE LUBIE, CO JA GADAM TAKIM CIE WIELBIE MOJ P A N I E! ! !
ps.1) mial tylko obustronne zwichniecie bioder, bez obrazen wewnetrznych
ps.2) pozdrowienia dla Igly i Ciapka z przypomnieniem -anegdotka dla pierwszego:
wolnosc nie polega na tym ze mozemy jezdzic lewa strona szosy – uzywaj smyczy***:-)
ps.3) pozdrowienia dla Grzesia
Bianka -- 31.07.2008 - 20:14Bianko,
o piesie opowieść dobra.
grześ -- 31.07.2008 - 20:37Pozdrówka.
dodam swoje wspomnienia
miałam w życiu jednego kota, kotkę, śliczną i mądrą, dzieci chciały i przywiozłam maleńką, teściowa się krzywiła, mąż kręcił głową, to było w czasie mego 3 letniego pomieszkiwania na wsi, takiej zadupiastej, razu pewnego kotka zginęłam, po dwóch dniach znaleźliśmy ją przy studni, potrącona przez samochód, ledwo żywą, gdy wróciłam z pracy nie zastanawiając się zawiozłam ją do wiejskiego weterynarza, spojrzał na mnie jak na głupią, ale jak zrozumiał że się mnie nie pozbędzie, dał kotu zastrzyk i maść do smarowania, kocica po dwóch tygodniach wylizała się, dosłownie, śmierdziało to jej umierające ciało, ale maść, domowe ciepło i jej ślina pomogły
AnnaP -- 31.07.2008 - 21:07ale pamiętam też, gdy pod moją nieobecność ukatrupiona w lesie psa, bo dwa na gospodarce niepotrzebne…
o biednych psach na łańcuchach nie wspomnę, chociaż nie wiem, czy te w blokowiskach, rzadko wyprowadzane nie mają jeszcze gorzej
AnnoP,
“o biednych psach na łańcuchach nie wspomnę, chociaż nie wiem, czy te w blokowiskach, rzadko wyprowadzane nie mają jeszcze gorzej”
Chyba nie.
Pies w bloku nawet jak jest rzadziej wyprowadzany, to raczej jest i tak ważny.Zajmuje się nim dużo osób, ma co jeść, pić, nie siedzi godzinami na upale w słońcu.
Ma pewnie zabawek dużo itd.
Oczywiście to nie usprawiedliwa osób, co wychodza z nim 3 razy po 5 min na dzień.
Ale pies na 3,4 metrowym łańcuchu, z brudną miską albo miską bez wody w taki upał jak jest teraz.
Znudzony, bo nie ma się z kim bawić, nikt się nim nie zajmuje, obszczekujący tylko ludzi.
Wg mnie lepiej to on nie ma.
Oczywiście upraszczam, sa ludzie na wsi, co się psem zająć potrafią i nawet jak jest na łańcuchu czy w jakimś ograniczonym kilkumetrowym terenie, to dbają o niego, wychodzą, ma cień, jedzenie i świeżą wodę.
Ale wiem chociażby z doświadczenia, z niejednych wakacji spędzonych na wsi u rodziny, że gdyby nie ja, to np. pies by nie dostał tej wody przez cały dzień, bo się nikomu nie chciało ruszyć albo zapomnieli albo się zajęli innymi rzeczami, takimi, co na wsi wazniejsze są niż los kundla.
Nie mówiąc już o fakcie, że pies często pełni tylko role użytkową, ma pilnować.
I nikt nie pomyśli, że przecież on może też czegoś potrzebować.
Może to się zmienia, ale dla mnie mentalność ludzi na wsi w Polsce i ich stosunek psów są po prostu chore.
Choc często to normalni/odpowiedzialni/ba, nawet dobrzy ludzie, ale nie przyjdzie im do głowy, że psa można traktować lepiej.
B, im się wydaje, że oni go traktują dobrze.
Przecież dają jeść.
Pozdrówka i przepraszam za to, że się tak rozpisałem.
grześ -- 31.07.2008 - 21:27grześ
pełna zgoda, tak jest niestety …, a jak pojawi się ktos inny, u kogo pies chodzi wolno to zaraz grozą skargami, że pogryzie itd., nic tylko odgrodzić się szczelnie, ale najczęściej jest to kojec
AnnaP -- 31.07.2008 - 21:22