Książę Gorczakow wiecznie żywy

Ojejku jej, źle się dzieje w państwie polskim! Zniszczyć chcą Pięknego Kazimierza! Kto? Oni. Tak przynajmniej twierdzi sam zainteresowany. Czekam tylko aż wzorem swojego byłego pryncypała dopatrzy się działalności „układu”.

A miało być tak pięknie… Wywiady miały być, autografy, wizyty w zakładach pracy… Telenowela z udziałem nowej wybranki rozwijała się przykuwając uwagę milionów, odkąd Kazio – zainspirowany ani chybi przez Kasię Klich – zaśpiewał żonie „już się popsułaś, i wiem co zrobię, zamienię Cię na lepszy model”.

Mea culpa – też dałem się podpuścić tabloidom i kpiłem sobie z transformacji gorzowskiego fizyka. Pojechał do Londynu zmieniać Polskę i świat, ha ha, odbiło mu, hi hi, kryzys wieku średniego, ho ho ho… I jakoś kompletnie umknęło mi pytanie znacznie ważniejsze: co on właściwie w tym Londynie robi?

A Kazio zaczął pracować dla Goldman Sachs. Pamiętam jak jesienią 2007 żartowaliśmy w pracy, że wielcy i wspaniali finansiści z GS wykazali się błyskotliwością i kompetencją przy utopieniu trzech miliardów dolarów w pierwszej fazie kryzysu – ale uśmiechy zniknęły gdy okazało się, że pozostali gracze w tej lidze międzynarodowych finansów stracili o rząd wielkości więcej. Kiedy rok później upadł bank Lehman Brothers, GS było wymieniane jako jedna z nielicznych instytucji, w których procedury zarządzania ryzykiem zdały egzamin – i to już dawało do myślenia.

Jeśli taka firma zatrudnia miernotę pokroju Kazia, to ewidentnie ma w tym jakiś cel i nie chodzi o działalność charytatywną na rzecz krewnych i znajomych Królika. A teraz Goldman Sachs przyznał się do spekulacji na kursie złotówki i ogłosił wyższy od spodziewanego zarobek na tej operacji.

Samo podanie informacji do publicznej wiadomości nie zrobiło na mnie specjalnego wrażenia – nie wystawiali (w przeciwieństwie do bodajże Morgan Stanley) prognoz ekonomicznych mających wpływ na kurs polskiej waluty, więc ciężko im coś zarzucić z prawnego punktu widzenia. Sorosowi uszedł na sucho atak na funta, czemu GS nie miałoby się udać ze złotówką?

Zresztą: hieny nie rzucają się na zdrowe sztuki w stadzie, a spekulanci nie atakują walut krajów stabilnych gospodarczo. Ciekawe, kiedy ta mądrość dotrze do tuza biznesu zasiadającego w Ministerstwie Skarbu, dla którego sposób na rozwiązanie problemu to tyrady przeciw spekulantom?

To co jest w całej sprawie ciekawe to fakt, że Kazio zniknął z mediów jak zdmuchnięty (mamy tu przykład szczęścia w nieszczęściu, czyli korzystnego następstwa zamieszania wokół kursu złotego). Mało tego: o ile przedtem demonstrował ciężki przypadek parcia na szkło, tak teraz odsyła do rzecznika banku i grozi dziennikarzom sądem za zadawanie pytań.

Nie znam detali całej sprawy i raczej nie poznam – finansjera potrafi strzec swoich tajemnic lepiej niż rosyjskie służby specjalne. Ale nie mogę się nadziwić, jak wszyscy daliśmy się zrobić w bambuko. Kaziu jako „doradca inwestycyjny”? Bez kpin… Sądzę, że panienka z okienka w Expanderze albo wyżelowany sprzedawca w w Open Finance mają większe pojęcie o inwestowaniu niż były premier.

Pytanie za milion dolarów: jaką wiedzę wniósł do działalności banku Goldman Sachs Kazimierz Marcinkiewicz? I czemu histerycznie odżegnuje się od wszelkich sugestii wiążących go z ostatnimi operacjami na rynku walutowym ?

Sporo w tej sprawie pytań, prawie żadnych odpowiedzi i tylko jedno jest ewidentne: kiedy zbierzemy wszystkie fakty, widać jasno – coś tu nie gra.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Dobre pytania

Dodam jeszcze od siebie:

Kto wypchnął przeciętnego zetchaenowca z prowincji na ministerialne salony?

Kto uczynił go (pal licho, że naginając wszystkie możliwe przepisy) p.o. prezydenta Warszawy?

Kto Kazimierza M. wysłał na zsyłkę do Londynu? Wtedy jak niespecjalnie wypaliło upchnięcie go w PKO?

Kto z uporem godnym lepszej sprawy uwalał i dalej uwala wszelkie ruchy prowadzące do przyjęcia € w Polsce?

Rzeczywiście coś tu nie gra. Cholernie.


@oszust1

1,2 – Kaczor, bez dwóch zdań

3 – akurat z PKO to według mnie Kaczor wystawił KM (nie sądzę, żeby nie zdawał sobie sprawy, że Kazio nie spełnia kryteriów formalnych)

4 – to akurat nie ma moim zdaniem wiele do rzeczy. Złotówka dołuje względem wszystkiego jak leci


Banan

Ad 4 – ależ ma znaczenie. Decydujące. Gdybyśmy, tak jak Słowacja, w 2008 kończyli nasz pobyt w ERM2, to temat opcji by nie istniał, bo kurs EURPLN byłby zafiksowany i po prostu wszyscy musieliby z nim żyć, i eksporterzy, i spekulanci.
A nasze dywagacje na temat roli tego czy tamtego u Goldmana czy Morgana byłyby sobie śmieszną przekomarzanką, a nie płaczem nad rozlanym mlekiem.

Wiesz co, pomysły Pawlaka, pisowców i innych €sceptycznych geniuszy na załatwienie sprawy opcji przypominają mi powiedzenie o ustroju socjalistycznym – doskonale radzi sobie z rozwiązywaniem problemów nieistniejących w żadnym innym ustroju.

Szczerze mówiąc, wolałbym czytać o opcyjnej bombie na Węgrzech czy w Rumunii, niż teraz zastanawiać się nad kolejami losu łysego Kazika. A tu dupa w krzakach. Kolczastych.


Aha, co do punktu 3.

Po zastanowieniu i poskładaniu faktów przyznaję Ci rację, że K. mógł go wystawić. Choć nie potrafię sobie wytłumaczyć kwestii, dlaczego Kaziu po prostu nie został odesłany na drzewo i wywalony z pisu, tak jak Dorn. Mierny był, bierny – owszem, szczególnie jak się elegancko podał do dymisji, a co do wierności, to wtedy chyba już się zaczynały wątpliwości? Upchnięcie w Londynie byłoby niemożliwe bez braterskiej pomocy i wywalenia Bieleckiego.
Było chyba błędem Kaczora, że Kazia w dupę nie kopnął. Inna sprawa, że to tylko potwierdza regułę, że nominacje dokonywane pochopnie i głównie z myślą o PR rzadko są dobre (vide Czuma).


Że się wtrącę...

Kazio miał kumpli w Opus Dei.
Dorn raczej nigdy nie miał na to szans.

BTW: Ciekawe, co by Opus Dei powiedziało teraz na zachowanie Kazia.

Pozdrawiam


Radecki

To mi już trochę zajeżdża spiskową teorią dziejów… Jeśli miałbym wyrazić swoje zainteresowanie tematyką opusdeiczną, to pytania kierowałbym raczej do ambitnych polsko-dwudziestojednowiecznych.

Kazio tam chyba ważny nie był. Zresztą cholera go wi.

A co do oceny zachowania Kazia? Cóż on takiego zrobił? W kwestii obyczajowej nic takiego. Wymienił na nowszy model. W kwestii moralności, przyzwoitości i takich tam – kogo to obchodzi?

Olał Kazia.


@Oszust1

Teoryjka owszem, ale Boże uchowaj, żadna tam spiskowa!
Poparcie Opus Dei dla rządu Marcinkiewicza (i Kazia personalnie) było jak najbardziej jawne i oficjalne.
Było wręcz używane pijarowsko pod hasłem “Patrzcie, jaki dobry, światły, katolicki rząd!”.
Wysnułem przypuszczenie, że Jarosławowi Kaczyńskiemu było głupio wywalić na zbitą twarz takiego “dobrego katolika”.
Z Dornem tego problemu nie było.

Z drugiej strony napisałeś:

Olał Kazia.

Tyz prowda!
Jest tyle ciekawszych tematów.

Pozdrawiam


@Radecki

Jeśli tak wygląda polityka “kadrowa” Opus Dei to raczej nie mamy się co obawiać przejęcia przez nich wpływu na cokolwiek :)


@Banan

Toteż ja się nie obawiam ;)
Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość