Panie Lorenzo

Panie Lorenzo

Dziękuję za odpowiedz, głębiej i obszerniej traktującą temat, niż go sam nakreśliłem.
Ma Pan rację – daję się manipulować. Dlatego napisałem, że się zgubiłem. Poczułem nagle po prostu, że w pewnych tematach mam jednocześnie dwa przeciwstawne sądy. Jednocześnie. Dokładniej powinienem napisać, że zgubiłem własną drogę i zacząłem powtarzać „wdruki”.
Co do prawdziwego Polaka – chodziło mi o figurę PP nakreślaną przez Pana Igłę. O to, czy nie oparłem się o ścianę w towarzystwie, z którego na co dzień kpię. Jeśli natomiast chodzi o Pana definicję – zgadzam się i nie ma tu między nami różnicy poglądów. Winny jest zapewne mój brak precyzji w wypowiedzi.
Kwestia homoseksualizmu. A konkretnie – zrównywania związków partnerskich osób tej samej płci ze związkiem małżeńskim rozumianym jako związek mężczyzny i kobiety. Tu także się z Panem zgadzam, że problem został rozdmuchany do rozmiarów, na które nie zasługuje. Odpowiadając niejako sobie – faktycznie to nie Prezydent powinien o tym mówić, bo przyłącza się w ten sposób w dmuchanie balonika. Jest to temat zastępczy i powaga urzędu powinna być raczej wykorzystana do zasypywania coraz to nowych rowów, które się pojawiają (bynajmniej nie same). Ale nie bardzo wierzę, że Prezydent ma chęć i plan by tym się zając. Natomiast pozostaję przy swoim stwierdzeniu, że zasadniczo jesteśmy narodem znacznie bardziej konserwatywnym niż Holendrzy czy choćby Hiszpanie. Tak to widzę, a nie tak to oceniam, jeśli wie Pan o co mi chodzi. Co nie oznacza, ze może nie widzę, tylko mi się wydaje.
Osobiście przemawiają do mnie argumenty obydwu stron. Ale podporządkowuję się woli większości. Czyli sytuacji, w której nic nie jest uniemożliwione, tylko ewentualnie utrudnione.
„Pisze Pan: “Prezydent wskazał, dokąd może nas doprowadzić oddawanie kolejnych obszarów prawa.” Przepraszam najmocniej, o jakie oddawanie prawa idzie?” – chodzi mi Panie Lorenzo o świadome przekazywanie nadrzędności w zakresie obowiązującego prawa prawu wspólnotowemu. Aby każdorazowo dokładnie i precyzyjnie badać i stwierdzać, czy rozwiązania wspólnotowe nam odpowiadają i czy dany zakres kompetencji chcemy przekazać w unijne ręce. Czegokolwiek by nie dotyczył.
W kwestii drugiej. W mediach (znowu te cholerne media) podniósł się krzyk, że przez wydźwięk orędzia, A.Merkel nie zgodziła się rozmawiać z Prezydentem w kwestii Ukrainy. Dla mnie to bzdura i powtarzanie takich bzdur przez polityków PO uważam za niepoważne. To tyle w kontekście Niemcy – Ukraina, bo i tutaj się zgadzam z Panem. Natomiast wpisuje się to w szerszy problem, który Pan nakreślał – absolutny brak spójnej polityki gospodarczej UE, co kładzie Europę na łopatki przed pierwszym gongiem w starciu z Rosją i Chinami.
„Już dość dawno powiedziano, że Ukraina będzie w przyszłości rolniczym zagłębiem Europy. Teraz okazuje się, że bez Ukrainy nie jesteśmy w stanie (Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, a może i Niemcy również) zrealizować założeń energetycznej polityki europejskiej, przynajmniej w jej prośrodowiskowej części. Przemysł i zasoby naturalne Ukrainy niebawem będą też odgrywać niebagatelną rolę na naszym kontynencie, kontynencie europejskim, czego nie da się do końca powiedziec o Rosji. Ewentualne wejście Ukrainy do UE (poprzez NATO) spowoduje, że Niemcom przybędzie groźny, jeśli nie przeciwnik, to przynajmniej partner. I Pan się dziwi stanowisku p. Merkel? A my co innego robimy starając się wygrywać Ukrainę dla nas?”
Nie dziwię się stanowisku A.Merkel, patrząc na sytuację z punktu interesu czysto niemieckiego. Jeśli spojrzeć szerzej, to osłabianie Ukrainy może ją wrzucić w rosyjskie ręce (przerabiamy to aktualnie z Serbią) i tyle będzie ze wzmocnienia UE.
Jeśli natomiast chodzi o naszą politykę wobec Niemiec, to obijamy się o ścianę. Każde zachowanie PO jest przedstawiane jako serwilizm, a każde zachowanie PiS jako skrajnie nacjonalistyczny szowinizm. Ale fakt – to że politycy tak rozmawiają (o ile to można nazwać rozmową), nie oznacza ze i my mamy używać tego języka. Trzeba robić swoje.
Reasumując – trochę mi Pan naprostował kręgosłup. I dobrze. Chyba czas udać się na spacer i głowę przewietrzyć. Albo pożyczyć od Pana drabinę i złapać perspektywę.
Dziękuję i pozdrawiam.


Zagubionemu Panu Griszqowi By: germania (9 komentarzy) 28 marzec, 2008 - 14:30