Lorenzo!

Lorenzo!

Dobra analiza ale brak wskazówki a la Igła – gdzie punkt werbunkowy i czy już jechać...

Rosjanom wygodnie było rozgrywać grę toczącą się na krawędzi ich piaskownicy. Daleko nie musieli sięgać, by walnąć łopatką Michasia, co chciał im zabrać piaskową babkę osetyńską. Wuj Sam dużego manewru nie miał, tak jak Rosjanie, gdy wuj robił porządki na Granadzie, która zachciała budować babki zbytnio czerwone.

A wujo i niedźwiedź nie mają podskoku, z całą resztą świata, gdy Chińczycy rozpychają się na swojej piaskownicy i robią chińskie porządki w Tybecie. Możemy tylko z daleka pohukiwać na imperialnych żółtków, Rusków albo Jankesów.

W Osetii Europa dała Rosjanom przyzwolenie, godząc się na “wolne” Kosowo, rządzone przez półbandyckich albańskich watażków. Osetia połączy się z braćmi w Rosji a Kosowo z Albanią. I nic na to nie poradzimy. Ale pohukiwać możemy…


Gry i zabawy wielkich By: germania (33 komentarzy) 13 sierpień, 2008 - 11:22