Witam szanownego p.Docenta i ciebie Grześ {choć ty to jesteś tu

Witam szanownego p.Docenta i ciebie Grześ {choć ty to jesteś tu

już na prawach domownika} i uczciwie uprzedzam na wstępie że naprawdę ale to naprawdę WCALE TEGO NIE CHCIAŁAM jednak wspomnienie jajecznicy w górach jest jak
przyciśnięcie klawisza uwalniającego we mnie pewną autentyczną
historię.
W schronisku w dolinie Chochołowskiej kuchnia świadczyła
usługi typu:przygotowywanie potraw z prywatnych produktów dostarczonych przez turystę, najprostszym przykładem herbata z własnej torebki herbaty(wrzątek nic nie kosztował więc ekonomicznie było:)
Pani kucharka przygotowywała jedzonko a potem przekrzykując gwar sali głośno
oznajmiała,że potrawa gotowa by ją odebrać
I tak to pewnego pięknego poranka w kierunku gwarnej sali poleciał
tekst:
“jajecznica z własnych jaj proszeee!!!”
Sala przycichła by następnie tłumionymi chichotami odprowadzić młodego
nieszczęśnika, który z buzią koloru dorodnej piwonii odbierał talerz
z okienka.

Eeech, Dolina Chochołowska ciekawe czy już cała w krokusach czy jeszcze za zimno? Pewnie na święta akurat rozkwitną
pozdrawiam nostalgicznie (ale z filuternym uśmiechem)

ps.
w sprawie 13-tki Grzesiu tylko zacytuję piosenkę (jakoś tak chodziła za mną w tamtym czasie;)
“Jeśli miłość coś znaczy to musi dać znać
kiedyś też to zobaczysz…(...)”
:-)))


Teatr pisania. DZIENNIK 2001-2005 (76) By: bianka (15 komentarzy) 15 marzec, 2009 - 00:40