Grześ

Grześ

Co roku trafiają do mnie na “korki” z biologii (rzadziej z chemii, bo się przed nimi bronię “ręcami i nogami”) klienci z różnych szkół średnich. Publicznych i prywatnych.

Nie widzę między nimi specjalnej różnicy. Poza jedną – rocznikową. Z roku na rok ci durnie umieją coraz mniej. Z roku na rok są coraz bardziej bezczelni. Z roku na rok zauważam coraz większą dążność nie do nauczenia się czegoś tylko do zdania testu. 3 x Z. Nic więcej. Z każdym rokiem coraz mniej.

A ja wiem, że te matoły będą później zdawać na biologię, chemię, i co nie daj Boże – na medycynę. I wielu z tych debili się dostanie na te studia. I, co gorsza, dostanie świstek potwierdzający “magistra”. Mimo tego, że potrafią wykuć definicję ATP ale nie potrafią powiedzieć co się by się stało gdyby tego związku w komórce zabrakło.

O innych, bardziej złożonych, wnioskach już nie wspomnę.

Te debile ani nie mają umiejętności ani nie potrafią wnioskować. Testy tego nie wymagają. To jest dopiero zgroza!

I z innej beczki. Parę tygodni temu koleżanka poprosiła mnie o egzaminowanie klientów do pracy, która wymagała znajomości języka obcego.
No, to przyleźli absolwenci machający maturą z oceną dobrą lub lepszą oraz klienci z certyfikatami językowymi z placówek pozaszkolnych. I co z tego, że nie potrafili rozmawiać nawet o pogodzie? Ważne, że papier mieli.

RYGA.... Przepraszam, ale tak jest.

Pozdrówka serdeczne.

ps. Potygodnik jest zawieszony. Nie wiem dokąd i którędy zmierza Redakcja.
Ale to mało ważne jest, czy cóś. Dla całokształtu.


Czego wy te dzieci uczycie? By: piotreksaj (31 komentarzy) 28 marzec, 2009 - 15:27