A ja się cieszę z tej całej afery...

A ja się cieszę z tej całej afery...

Tyle tylko, że zapewne z zupełnie innego powodu niż większość.
Oto bowiem mamy kolejny dowód na to, że tzw. anonimowość w Internecie to niczym nieuzasadniony mit.
(Czy tam stereotyp, jak zwał, tak zwał.)
Ktokolwiek decyduje się na publikację czegokolwiek w Internecie automatycznie anonimowy być przestaje.
Zawsze można go namierzyć i zdekonspirować ;)
I tylko i wyłącznie netykieta powstrzymuje przed tym innych ludzi.
(np. administratorów)
Ta brutalna prawda ciężko przebija się do świadomości społecznej.
A przecież to takie oczywiste.
Może teraz będzie łatwiej.
Oby.
Pozdrawiam


"Dziennika"-rzy krucjata przeciw Katarynie. A w tle Axel Springer i Heinrich Böll By: tecumseh (21 komentarzy) 22 maj, 2009 - 17:20