"Dziennika"-rzy krucjata przeciw Katarynie. A w tle Axel Springer i Heinrich Böll

No i stało się, najsłynniejsza anonimowa blogerka przestała być anonimowa, dalej jest słynna i teraz nawet się o niej gada ciągle.

Najpierw garść wstępnych zastrzeżeń:

-nie kręcą mnie teksty Kataryny

-nie uważam, by by jej teksty były wolne od manipulacji i pisania pod tezę

-nie uważam jej teraz za żadną męczenniczkę i ikonę walki o wolność blogerów

-uważam, że udzielając wywiadów i jakby sztucznie podkręcając atmosferę wokół siebie winna się spodziewać tego,że w końcu ktoś ją “zdemaskuje”, więc popełniła błąd, ufając dziennikarzom, więc albo źle oceniła sytuację albo jest zbyt naiwna.

Tyle że to wszystko nie ma żadnego znaczenia i stwierdzić należy, że “Dziennik” i panowie z “Dziennika” zachowali się obłudnie, wrednie, wręcz chamsko i podle.
Najpierw szantażowanie w smsie( i to “Faktem”), eh, ta polska żenująca klasa dziennikarska.

Później tekst pana Zielińskiego , przypadkiem tak się składa, że to pan którego kiedyś Kataryna skrytykowała i popisywał się mało kulturalnymi i składnymi wpisami pod jej tekstem, do znalezienia w Salonie 24 ten tekst.

Więc de facto to prywatna zemsta, eh, do czego to doszło, dziennikarzy(?) mamy, którzy nie dość, że pisać nie umieją, to i miast argumentować, piszą donosy i ujawniają tożsamość blogerów. A nie można było, kurde, z tymi tekstami Kataryny rozprawić sie po męsku, argument na argument, żałośni panowie i panie z “Dziennika”.

Dalej, tekst Zielińskiego i Czubkowskiej ocieka totalną obłudą, najpierw to pitolenie, że nie ujawnimy, a w następnych linijkach ujawniamy wszystko, co pozwoli Katarynę zdemaskować.

Dalej fałszywe zatroskanie o standardy:

“ Z wielką łatwością recenzuje prace dziennikarzy, zarzucając im a to stronniczość, a to nierzetelność informacji, a to pisanie na zamówienie, a to niewystarczającą wnikliwość. Zawsze skryta pod pseudonimem, który nie pozwala na żadną poważną polemikę zaatakowanym autorom. Internauci wyrabiają sobie więc zdanie na temat dziennikarstwa i konkretnych dziennikarzy na podstawie jej wpisów – ona żadnej odpowiedzialności za to nie ponosi.”

Ciekawe czy pan Robert Zieliński byłby tak zatroskany gdyby nie Kataryny tekst o jego tekście kiedyś tam?
Bo myślę, że wątpię.

Dalej, ciekawa rzecz, bo “Dziennik” już sugeruje coś, co wiarygodność Kataryny ma osłabić czyli współpracę z TVP za czasów Kwiatkowskiego i jednoczesne krytykowanie go.
No, jesli ten tekst nie jest przejawem słabo ukrywanej nagonki i walki z konkretną osobą, to ja normalnie jestem lewackim terrorystą:)

A właśnie, właśnie, lewacki terroryzm, tu mamy kolejny smaczek (bo nad fałszywym wspólczuciem pana Zaremby, demonizowaniem anonimowości przez jakies tam autorytety itd nie będziemy sięrozwodzić, bo i po co)

Zatrzymamy się przy panu Michalskim, którego śliska hipokryzja sięga już zenitu w tekście o Katarynie

I w dodatku albo Michalski wykazuje się ignorancją albo uważa czytelników za ignorantów.
Popatrzmy na tytuł jego tekstu (“Utracona cześć Kataryny”), gdzie oczywiście powtarza zgrane tezy o anonimowości, chamstwie blogerów, wspaniałych dziennikarzach i takie tam komunały.

Tytuł jest trawestacją tytułu powieści Heinricha Bölla, zreszta jednego z najwybitniejszych pisarzy niemieckich i autora moich ukochanych “Zwierzeń clowna”. Böll napisał powieść “Utracona cześć Kathariny Blum”, gdzie czci bynajmniej nie utraciła tytułowa bohaterka, tylko raczej panowie dziennikarze, zgadnijcie moi drodzy, z jakiego koncernu?

No właśnie, Boll znakomicie opisuje jak Axel Springer w latach 70-tych zaszczuwał ludzi pod pretekstem walki z lewackim terroryzmem.
Czyżby Michalski nie znał tego dzieła, które jego pracodawcę niemieckiego opisuje?
Czy uważa resztę za idiotów, którzy nie znają?

No chyba że chodzi mu o nawiązanie do starych dobrych sprawdzonych wzorców.
Bo niestety trzeba przyznać, że artykuł o Katarynie plus tekst Michalskiego dają podstawy do stwierdzeń, że to przemyślana i zorganizowana akcja przeciw, no właśnie komu, Katarynie, S24, blogerom?

I wszystko to pod płaszczykiem walki o standardy, walki z buractwem i netowym chamstwem, eh, chyba wolę być tym internetowym burakiem jednak….

Polecanki:

Tekst Majora -ciekawe informacje potwierdzające, jak bardzo “dziennikowi” na tej sprawie zależało

Tekst Łukasza Warzechy -zwraca uwage też na to jak Kataryna w artykule “Dziennika” została przedstawiona (Moim zdaniem i w tymże artykule i w tekście Michalskiego chodziło o totalne zdyskredytowanie jej)

Tekst Kataryny

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

A ja się cieszę z tej całej afery...

Tyle tylko, że zapewne z zupełnie innego powodu niż większość.
Oto bowiem mamy kolejny dowód na to, że tzw. anonimowość w Internecie to niczym nieuzasadniony mit.
(Czy tam stereotyp, jak zwał, tak zwał.)
Ktokolwiek decyduje się na publikację czegokolwiek w Internecie automatycznie anonimowy być przestaje.
Zawsze można go namierzyć i zdekonspirować ;)
I tylko i wyłącznie netykieta powstrzymuje przed tym innych ludzi.
(np. administratorów)
Ta brutalna prawda ciężko przebija się do świadomości społecznej.
A przecież to takie oczywiste.
Może teraz będzie łatwiej.
Oby.
Pozdrawiam


Brawo Grzesiu

Michalskiego przeczytałem dopiero teraz – obrzydliwe.

“związaną bojem na śmierć i życie z rodziną Czumów, ojcem i synem.” – Co za tromtadracja.

“Występując pod własnym nazwiskiem, mając coś do stracenia, jesteśmy często oportunistyczni, tchórzliwi, „przebiegli”. Odważni, bezlitośnie krytyczni, radykalni, stajemy się dopiero, kiedy założymy maskę. To jedna z tajemnic wściekłości i wrzasku, jakie panują w polskim Internecie.”

Największą tajemnicą tego zjawiska są korzenie środowisk cieszących się absolutną dominacją w sferach społecznie istotnych, decyzyjnych. Tam ma miejsce sekowanie osób o poglądach niezależnych, wymuszające ich ukrywanie, to właśnie jest ten miękki totalitaryzm skłaniający do anonimowości, w przypadku Kataryny aż nadto zrozumiałej.

Pozdro


Radecki,

ale czy to nie było wiadome i jasne od dawna?
Znaczy z tą anonimowością?

Wiesz, anonimowość jest pewnym netowym zwyczajem/konwencją/standardem i nie widzę powodów by to zmieniać.
Dlaczego admini by mieli kogos namierzac i jego tożsamość zdradzać?

Oczywiście że z drugiej strony Kataryna chciała(?) być i sławna i poczytna i anonimowa, to się pogodzić nie dało.
Acz to w niczym nie zmienia faktu że postawą “Dziennika’ jestem zniesmaczony.

Pozdrówka.


Mój nick,

no musze się zgodzic, że Michalski po prostu pojechał i głupio i niesmacznie.
A co do zacytowanego przez ciebie fragmentu Michalskiego, to moim zdaniem to złudzenie, anonimowa w internecie jest większość, wbrew przekonaniu powszechnemu nie zauważyłem, by anonimowe osoby były bardziej chamskie niż te ujawniające nazwisko.

Zresztą de facto większość przecież blogerów to szaraki i zwyklaki, co powiedza komuś nasze naziwska?

Nawet niektóre nie za bardzo googlowalne są i anonimowe.

pzdr


Grześ

“Oczywiście że z drugiej strony Kataryna chciała(?) być i sławna i poczytna i anonimowa, to się pogodzić nie dało.”

Każdy chce być poczytny, zyskując w ten sposób sławę, inaczej pisałby do szuflady. Kataryna zapracowała na swą pozycję, bez nazwiska i wspomagania instytucjonalno-środowiskowego. I spokojnie mogłaby pozostać anonimem gdyby nie to co się u nas wyrabia.

W tym fragmencie idzie o osoby egzystujące zawodowo w środowisku wrogim politycznie – znasz aktora który publicznie popierałby PiS? Środowisko Kataryny też do takich należy.


Moja ocena Kataryny

Ja osobiście nie znoszę poglądów Kataryny i w ogóle nie wchodzę do jej blogu, bo mnie nie interesuje jej proza. Ale w wypadku awantury na cały kraj mam prawo się do tego odnieść i w tym wypadku – jako człowiek obiektywny – całkowicie staję po jej stronie. Zachowanie się Czumy było skandaliczne, redaktorów też. A tak nawiasem mówiąc Czuma w ogóle nie nadaje się na to stanowisko.


Mój Nick,

no zapracowała, w ogóle to jest ciekawe, że anonimowy bloger de facto musi pracować na swą pozycję od zera i czytelników zdobywać.
Polityk czy dziennikarz budzi juz w necie zianteresowanie ze względu na swoje nazwisko, nawet jeśli to zainteresowanie negatywne.
Więc raczej logicznie że blogrowi jest trudniej w sumie.


Torlinie,

ja też szczerze mówiąc bardzo rzadko czytam jej teksty,bo są dla mnie zbyt suche, ale ja w ogóle analizpolitycznych typowych nie lubię, niezaleznie cyz to Azrael, kataryna czy ktokolwiek inny.

Co do Czumy,a właściwie bardziej jego syna, to przecież mozna było zwyczajnie napisać pismo, że zaskarżyć zamierzają ze względu na pisanie nieprawdy S24.

Ale groźby, wyzwiska, arogancja taka?

A “Dziennik” to w ogóle szkoda gadać, i do tego to strojenie się w sztaki moralizatorów, którzy dbają o standardy.

pzdr


Ale jazda z tą kataryną

Dzisiaj dopiero miałem czas, by o tym poczytać... “Dziennik” chce się przenieść do internetu czy jaka cholera?


Dymitrze, o co tu chodzi, to naprawdę nie wie nikt:)

jak dla mnie zemsta prywatna pana dziennikarza z “Dziennika” plus rozczarowanie całej redakcji że nie udało im się pozyskać do pisania Kataryny.

Ogólnie żenująca sprawa w sumie.

pzdr


Na marginesie

Böll to dla mnie jeden z najlepszych pisarzy na świecie.

Pamiętam jak czytałem “Zwierzenia klowna” jakieś 15 lat temu. Zrywałem boki a później śmiech uwiązł mi w gardle.

Później “Utracona cześć Katarzyny Blum” gdzie każde słowo, każde zdanie to majstersztyk.

A całkiem niedawno “Bilard o wpół do dziesiątej”. Spojrzałem inaczej na wojenne pokolenie Niemców. Historia bez wybielania się, ale też bez samobiczowania ponad miarę. Umiał pisać o historii swojego narodu prawdziwie.

P.S.
W Rzeszowie byłem już. Ale Cię nie olałem, broń Boże ;)
Miałem mało czasu po prostu.

Jak będę znów to dam znać.

Pozdr


Grzesiu

Co ja Ci mam napisać poza tym, że się zgadzam? Znów. Może to, żem książki nie czytał, tylko film oglądał. Wieki temu, ale jakoś zapadł mi w pamięć, bo draństwo w nim straszne było pokazane.

Pozdr.


Rafale,

ano racja z tym Böllem, “Zwierzenia clowna” to jedna z moich ukochanych książek i chyba ulubiona pozycja z literatury niemieckojęzycznej.
Po niemiecku czytałem ze 3,4 razy, po polsku też ze 3 chyba.
“Utracona cześć Katarzyny Blum”, jakże inna, taka ascetyczna, pisana bez ozdobników, takie relacjonowanie, ale kopa daje.

Inne rzeczy Bolla też różne czytałem, w tym opowiadanka, ale już mniejsze wrażenie albo nie pamiętam, muszę se wszystko jeog odświeżyć, może takie ambitne zadanie na wakcje?

Albo w związku ze sprawą Kataryny jeszcze raz “Utraconą cześć....” przeczytać
:)

P.S. Co do Rzeszowa, obrażam się i czuję się olany:)

No ale rozumiem brak czasu, ja też w sumie ostatnio nie za bałdzo mam czas na cokolwiek.
A znac daj jak będziesz albo w ogóle gdzies na Podkarpaciu:)
Albo w takim Sandomierzu na ten przykład, bliżej mam.


Popisowcze,

filmu nie znam, ale chyba kojarzę, że on Schloendorffa jest (kurde, znowu mi się umlautów klejać nie chce)

A co do zadzania się, trza to zmienić kiedyś, no:)

pzdr


Ale heca:)

http://www.dziennik.pl/opinie/article386469/Salon24_cenzuruje_blogerow.h...

Poza tym jesli dobrze widzę, pod tekstami “Dziennika” nie ma już żadnych komentarzy i zablokowane sa możliwości komentowania.


O co więc chodzi "Dziennikow"?

Czekam na jakieś ciekawe propozycje, bo ja przestaję cokolwiek rozumieć:)

No.

I w ogóle czemu na tym TXT taka cisza.

Że aż człek na własnym blogu spamować musi.


Grzesiu,

IMHO wygląda na to, że Dziennikowi zależy na przejęciu nicka Psychiatryk ;-)


Grześ

Ponad godzinę temu wrzuciłem koment pod wywiadem z Królem, tzn. gdy już wbijałem to się wbić nie dał a poprzednie 40 znikło – Matrix:)

Leciało tak:
Panu Królowi udała się parafraza jednej ze złotych myśli naszego Mędrca Europy “Miała być demokracja, a tu każdy gada co chce”. Symptomatyczna zbieżność rozumowania.


Dla mnie i tak najlepsze jest,

że “dziennik” w swoim tekście jako istotnego blogera, który odszedł z S24 ostatniopodaje niejakiego wasyliazłego vel matrioszkę vel partizana belgrad.

Co za sojusnzik dla kampani antyblogerskiej Dziennika

Po prostu pozazdrościć, he, he.


@

KriSzu

Dzisiaj dopiero miałem czas, by o tym poczytać... “Dziennik” chce się przenieść do internetu czy jaka cholera?

Wygląda, że miałem rację: http://amyniechcemy.salon24.pl/107561,o-co-naprawde-chodzilo-dziennikowi


DB,

hm, ale cyz metoda, która jest w tym szaleństwie skuteczna będzie?

Bo jakoś wątpię.

No i co by to znaczyło, że “Dzeinnik” chce się przenieść do netu, chce byc internetową wersją papierowej gazety, powaznym portalem, portalem w stylu onet czy interia czy blogernią/blogowiskiem?

Wygląda że na razie to nieprzemyślane jednak mają.

P.S. Obecnie ich portal trochę tabloidowy jest i nie przyciąga raczej czytelników co oczekują czegoś wartościowego, taka gazeta.pl chyba w internecie dużo silniejsza a i sensowniejsz ajest.

pzdr


Subskrybuj zawartość