Historia jednej piosenki - Miłość w Portofino

Tekst powstał 22 grudnia 2010 i został zamieszczony na moim blogu na Wordpressie, przeklejam go tu, ponieważ cykl Historia jednej piosenki był zawsze związany z TXT, tu wymyślony , więc do kolekcji dorzucam i ten tekst i piosenkę, zanim acta zabroni wrzucać jutubki

Ostatnio na liście Trójki hula nowo-stara piosenka śpiewana pięknie przez Magdę Umer, ostatnio zaśpiewała ją równie pięknie w Klubie Trójki poświęconym niedawno wydanym listom Osieckiej i Przybory.
I tak mnie naszło na wskrzeszenie pewnego cyklu, o cyklu więcej na końcu, a teraz zaczniemy bynajmniej nie od Bacha a od Dalidy:

Pięknie nam zaśpiewał kobiecy głos, więc dla odmiany damy głos też kobiecy, nie, no żartowałem:) O tym panu nigdy nie słyszałem, jego wersję usłyszałem dokładnie przed 3 minutami, szukając materiału do notki, ale jest dobra, no:

Pan był pochodzenia palestyńskiego, tak wyczytałem, teraz czas więc na panią sąsiadkę:), mam nadzieję, że w realu też kiedyś obie nacje sąsiadować zaczną równie bezkonfliktowo jak na blogu.

Zanim dobiegniemy do mety, spotkamy jakieś duety, że tak częstochowsko-podkarpacko zarymuję, a duet właściwie jeden będzie

A teraz już po polskiemu acz nie tylko, zaczniemy od pani, którą znam bardzo słabo, ale wiem, że w historii polskiej piosenki miejsce ma stałe i zacne, a wielu ją wspomina z sentymentem

Jest kilka piosenek, która ta pani śpiewa w tak cudowny sposób: „Już nigdy”, „Kasztany”, „Pamiętasz była jesień” i właśnie ta, już wiedzą państwo o kogo chodzi, no pewnie, bo to wokalistka równie zasłużona jest jak poprzednia i taki smutek zawsze jest w jej głosie:

Czy jest jakaś współczesna wokalistka, której wykonanie brzmi równie pięknie?
Na pewno jest Katarzyna Groniec:

I na koniec zaśpiewa pani, która łączy nam chyba te najstarsze wykonania z tymi nowymi, choć jej wersja jest najnowsza, ale tak jakoś mi się ona plasuje pomiędzy. Ci, co mnie czytają,wiedzą że za kilka piosenek ją uwielbiam ogromnie. Ta też mnie oczywiście zauroczyła, zaraz chyba na listę muszę zagłosować, a Państwa zostawiam z cudownie kojącym a jednocześnie nie przytłaczającym czy przygnębiającym głosem Magdy Umer:

To tyle na dziś.

P.S. W tekście wordpressowym pisałem, że cykl będzie kontynuowany i że mam pięć różnych fajnych piosenek na oku, niestety nie wiem, jakie to miały być, bom zapomniał, lista zginęła i lipa, proszę Państwa, nie żebym więc obiecywał coś, ale jest szansa, że to odsłona cyklu ostatnia, więc proszę się nią cieszyć do woli. a raczej smucić, bo piosenka cudownie smętna, nostalgiczna, smutnawa, taki snuj, jak to o piosenkach Osieckiej jej córka mawiała za dziecięctwa swego.
A propos snujów, kiedyś Midzie obiecałem (na wordpressie chyba), że wyrychtuję cykl o najsmutniejszych piosenkach świata, może w lutym więc będzie.

Znikam chwilowo.

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

P.S.

Ta wersja jest również piękna:


P.P.S.

Czyżby nie było żadnych punkowych ni metalowych wersji, bo nie mogę na jutubie znaleźć.

Docent, pomocy:)


coś ty narobił

teraz się załamuję, jak dawno temu już skończyłam dziewiętnaście lat


Hi, hi,

co ja mam powiedzieć, tylko siąść i płakać, a z płakaniem poczekam do mej listy najsmutniejszych piosenek (będą dwie odsłony, jedna po polskiemu, druga nie)

A ja dziś mam tak załamliwy dzień, że musiałem się doprawić tą muzą smętną:)
Nie mam motywacji do działania, marnuję czas, mógłbym zarobić z kilkaset zeta se, ale niestety raczej zrezygnuję, nie mam ferii, żyję w chaosie itd

Nudy, jednym słowem, a wczoraj stwierdziłem, że w ogóle integrowanie się z ludźmi jakimikolwiek to nie dla mnie, masakra.
Byłem na piwie (błąd) ze studentami swoimi (błąd),którzy niektórzy zaczęli opowiadać kawąły prymitywne o Żydach (bleee i masakra), a grześ nawet nie zareagował (błąd, ale to pewnie wpływ perły, że miałem reakcje stępione)

A póxniej byłem na piwie z bestfriendem i spółką i się wynudziłem w sumie, przejadłem fastfoodowym żarciem, doszedłem do wniosku, że ja jednak nie pasuję nigdzie i trza uciec tylko dokąd.

A w ogóle jest zimno, ciemno, a ja cały dzień nie wychodzę z domu, bo i po co.


A to??? NIe może być????

Ja Grońcową lubię ogromnie!


siąść i płakać


No ale przecież jest

drugi jutubek od końca, przed Magdą Umer.

Nieuważnie czytasz moje teksty, ha:)

Kolejny powód, by sie podołować więc mam.

P.S. Lubię niektóre utwory Groniec, ale się zgodzę z komentarzem Pino (na wordpressie), że chyba nie wyczuła klimatu, coś brakuje, ale nie umiem powiedzieć, co.

Za to Sława Przybylska i Magda Umer- cudo.


Właściwie to różni się tylko fotkami,

Ale nie mogłam sobie odmówić :))


Cudowne, proszę pani redaktor,

:)


Nie zrozumiałeeeeeeś, Grześ!

Dla mnie ta wersja jest namber łan!


No ja wiem,

mówię, że dla mnie nie:)


Tak

ten kawałek przegoni każdą depresję


PS

I Dalida, ale brak mi języka polskiego w Jej wykonaniu :)))
Umer to sztywniara przemądrzała. Przybylska OK>
To źle, że napisałam? Bo jakoś się już połapać nie mogę co u kogo pisać żeby nie urazić nie daj Bóg.


Dorcia,

u mnie można pisać wszystko.

Ja jestem człek nieobrażalny zupełnie i nieurażalny.

Ale za takie słowa o Magdzie Umer, to bęcki ci się należą, w ramach pokuty proszę posłuchać:

A jak dalej ci się nie podoba, to jak się zdenerwuję, to wyrychtuję notkę z multum piosenek Magdy Umer:)


Dorzucam

pozdrawiam nieskalanie trzeźwa


To rychtuj. Zdania nie zmieniłam

Jedyne, gdzie Umerka mi nie przeszkadza, to tu:
(może dlatego, że ginie w TAKIM tłumie)


A niestety

nie ma w necie wersji “Już szumią kasztany” z udziałem Wojciecha Manna, to est dopiero coś.

Pino, a nie znałem, dziękuję, takie kojące to jest.


Dorciu,

ale ona ma taki piękny niesamowity smutek niesmutny i niedołuający a kojący w głosie, no nie da się tego nie doceniać.


A widzisz.

Ja słysząc Umerkę nie słyszę jej śpiewu, tylko właśnie taki przekaz: Śłuchajcie, jaki ja mam piękny kojący głos. Jestem żywą ikoną.
I inne ble ble.
Mnie dołuje.
Mogłaby wygrywać konkursy recytatorskie a nie śpiewane..
Melancholia, ale dla samobójców.
Sorki :)


Dorciu,

zostaje nam się pięknie różnić
No i nie bym był sobą, gdybym coś nie dorzucił, w ramach pięknego różnienia się:


Nie wiem czy juz było ale

Panie grzesiu jak pan już jesteś w tych rejonach to może Ludmiłe Jakubczak
weż pan na warsztat z Alabamą i całym dobrodziejstwem inwentarza i te wszystkie co poniej jej piosenki śpiewały ze szczególnym uwzglednieniem pani Loranc.


Grześ

Tu różnimy się w połowie.
Zamachosia uwielbiam słuchać.
Zwłaszcza “albo zachód słońcaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa”.
Miękuśkam wtedy :)
Nawet nie mam żalu do Umerki, że psuje mu śpiewanie :))


Panie Asasello,

dziękuję za propozycję, pani Jakubczak twórczość kojarzę słabo, ale się zapoznam i może coś z tego się urodzi.


Dorciu,

czyli udało nam się dojść do zgniłego kompromisu:)


No wiesz, Grześ,

my jak stard, dobre małżeństwo już prawie :D


Mówisz i masz,

Tęskniąc za latem i za górami…


i znów te rozbieżności

guściarskie :)
dzięki za uvenir:)


Subskrybuj zawartość